14 lutego to nie tylko walentynki, a w tym roku także Środa Popielcowa. We Wrocławiu razem w kombatantami uroczyście obchodzono 82. rocznicę powstania Armii Krajowej.
Przy pomniku Armii Krajowej na cmentarzu Świętej Rodziny we Wrocławiu został przeprowadzony apel w ceremoniale wojskowym. Uczestniczyli w nim kombatanci Armii Krajowej, przedstawiciele władz samorządowych, instytucji zajmujących się pamięcią, oficerowie i żołnierze Wojska Polskiego oraz mieszkańcy miasta.
- Armia Krajowa liczyła pół miliona ludzi. Należeli do niej przedstawiciele różnych warstw społecznych, o różnym statusie - chłopi, inteligenci, robotnicy. W 1943 r. przystąpiło do niej jeszcze ponad 40 tys. żołnierzy Batalionów Chłopskich, a w 1944 r. - część żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych - przemawiał prof. Stanisław Ułaszewski, prezes dolnośląskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Zaznaczył, że AK nie dzieliła ludzi ze względu na status społeczny, przekonania polityczne i światopogląd. A tą wartością, która spajała, była walka o niepodległość Polski. - Można się zdziwić, ale na Dolnym Śląsku mamy silne akcenty związane z AK. W Dziadowej Kłodzie niedawno odsłoniliśmy tablicę pamiątkową poświęconą batalionowi AK "Giewont", który walczył na terenie III Rzeszy z Niemcami, w dzisiejszym powiecie oleśnickim. Po wojnie ci członkowie AK jako żołnierze wyklęci stawiali czoła okupantowi sowieckiemu - dodał prof. Ułaszewski.
Przypomniał, że w powojennej historii Polski kombatanci Armii Krajowej byli matkami i ojcami NSZZ "Solidarność", biorąc w nim aktywny udział i dając przykład odwagi młodszym działaczom związkowym. - Na podstawie doświadczeń Armii Krajowej, uzyskanych podczas II wojny światowej, można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że gdyby zaszła taka potrzeba, to Polacy są w stanie odtworzyć struktury Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego - konstatował prof. Ułaszewski.
Historycy uznają AK za fenomen, najlepiej zorganizowaną podziemną armię w okupowanej Europie. - Powinien o tym wiedzieć cały świat. I opowiadamy o tym z dumą, niezależnie od poglądów politycznych. Armia Krajowa łączyła kiedyś, ale łączy i dzisiaj. Nie jest to zjawisko, które budzi jakiekolwiek kontrowersje i spory. Dlatego musimy wspólnie dbać o dziedzictwo, upamiętnianie i symbole - oświadczył Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Przypomniał, że znak Polski Walczącej, czyli popularna kotwica, nie był przypadkowy. Został wyłoniony w podziemnym konkursie. To praca Anny Smoleńskiej, która wyrażała nadzieję i pobudzała ducha walki. Prostota tego symbolu sprawiała zaś, że pojawił się szybko w całej okupowanej Warszawie. W 2014 r. znak ten został objęty ochroną prawną jako dobro ogólnonarodowe. A zatem otaczanie znaku Polski Walczącej czcią i szacunkiem jest obowiązkiem każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej.
- Mam nadzieję, że tak pozostanie, ponieważ ten symbol kryje w sobie ofiary, poświęcenie, nadzieję i walkę o wolność. Musimy zadbać o to, żeby kolejne pokolenia szanowały także ważne symbole i potrafiły docenić poświęcenie przodków, bez którego nie żylibyśmy w wolnej Polsce - podsumował dyrektor Dworaczek.