- Nie tylko stawiacie wymagania innym, ale także sobie. To intensywny czas Wielkiego Postu, w którym będziemy stawiali pewne wymagania naszym wiernym. Nie zapominajmy o tym, że my też jesteśmy tym ludem Bożym i także musimy się starać o wewnętrzny rozwój - mówił do księży w katedrze abp Józef Kupny.
Kapłani z różnych zakątków archidiecezji wrocławskiej wypełnili katedrę na Ostrowie Tumskim, biorąc udział w Wielkopostnym Dniu Skupienia Księży. Uczestnicy, na czele z wrocławskimi biskupami, modlili się przed Najświętszym Sakramentem, skorzystali z sakramentu pokuty i pojednania i wysłuchali konferencji.
- Dziękuję wszystkim obecnym kapłanom za to, że poważnie traktujecie ten dzień skupienia. Nie tylko stawiacie wymagania innym, ale także sobie. Ten czas Wielkiego Postu będzie intensywny i będziemy stawiali pewne wymagania naszym wiernym. Nie zapominajmy o tym, że my też jesteśmy tym ludem bożym i także musimy się starać o wewnętrzny rozwój. By być autentycznymi świadkami Jezusa Chrystusa, głosicielami Jego Ewangelii oraz szafarzami Jego sakramentów świętych - przemawiał abp Józef Kupny.
Metropolita wrocławski zwrócił uwagę na frekwencję wśród duchowieństwa.
- Niestety - taka jest moja ocena - co roku jest was mniej i to mnie smuci, ale jednocześnie cieszy wasza obecność. Dlatego bardzo serdecznie dziękuję wam za ten poświęcony czas. To czas odnowy wewnętrznej i odnowy ducha. Zachęcam was także do tego, aby Wielki Post był dla was czasem przygotowania wewnętrznego do przeżycia Paschy Pana. Dziękuję za to, że mnie wspieracie w posłudze prowadzenia Kościoła wrocławskiego - mówił abp Kupny.
Konferencję wygłosił ks. Arkadiusz Kruk, wikariusz biskupi ds. Stałej Formacji Kapłanów.
- To, co było doświadczeniem uczniów 2 tys. lat temu w Galilei, jest także naszym doświadczeniem. Pan pozwala nam na nowo doświadczać bliskości. Pan chce zmienić nasze życie, podobnie jak zmienił życie tych prostych rybaków, zapraszając ich do wypłynięcia na głębię i zarzucenia sieci - stwierdził ks. Kruk.
Przypomniał medytację papieża Franciszka poświęconą kapłaństwu w czasie ŚDM w Lizbonie. Papież zauważył, że Jezus powołał księży nie na podstawie ich czynów, ale według swojej łaski. Tak też było w życiu pierwszych uczniów. Jezus przechodził obok i zobaczył dwie łodzie przy brzegu. Wsiadł do łodzi Szymona i po wygłoszeniu mowy zmienił życie tych rybaków, zapraszając ich do wypłynięcia na głębię.
- W swojej medytacji papież dostrzega pewien kontrast. Rybacy wychodzą z łodzi, aby wypłukać sieci, żeby je oczyścić i wrócić do domu. Z drugiej strony Jezus wsiada do łodzi i zaprasza ich do wypłynięcia i zarzucenia sieci. Jezus wchodzi na górę, oni w dół. Oni chcą zabezpieczyć sieci, a On chce ponownego połowu - wyjaśniał ks. Kruk.
Jak zauważa papież Franciszek, Jezus niedawno zaczął przepowiadać w synagodze w Nazarecie, ale jego rodacy wypędzili go z miasta. Opuścił zatem święte miejsce i zaczął głosić słowo pośród ludzi, na ulicach. Chrystus pragnie przenieść bliskość Boga w miejsca i sytuacje, w których ludzie żyją, zmagają się, żywią nadzieję. Tak jak ci rybacy, którzy w nocy nic nie ułowili.
- Jezus patrzy dziś z czułością na nas kapłanów, tak jak patrzył na Szymona i jego towarzyszy, którzy zmęczeni, zrezygnowani, płuczą sieci. Nie pozostało im nic innego, jak powrócić do domu z pustymi rękami. Czasami na naszej kapłańskiej drodze możemy doświadczyć podobnego znużenia. Gdy wydaje się nam, że trzymamy w rękach puste sieci. Ryzyko polega na zaplątaniu się w sieci rezygnacji i pesymizmu. Kiedy jesteśmy zniechęceni, tracimy apostolską gorliwość i zamieniamy się w funkcjonariuszy sacrum - uwrażliwiał kapłan.
Zachęcał zebranych księży, by w momencie ich zniechęcenia Jezus ponownie wsiadł do łodzi z nadzieją pierwszych dni. Z nadzieją, która powinna zostać ożywiona. Jezus szuka kapłanów w ich samotności, w ich kryzysach, aby mogli zacząć od nowa.
- Jezus dzisiaj przechodzi nad brzegiem naszej egzystencji, aby obudzić w każdym z nas nadzieję. Pragnieniem Jezusa jest, abyśmy my, księża, byli szczęśliwi. Są kapłani, którzy w pocie czoła każdego dnia zarzucają sieci, ale są też ci zmęczeni, których pokonała codzienność świata. Za to, abyśmy byli szczęśliwi, odpowiada właśnie formacja stała, która nie zawsze cieszy się popularnością wśród księży. Nie wymyśliliśmy jednak nic lepszego. Kiedyś myślano, że koniec seminarium oznacza koniec formacji. Jak prowadzić wyświęconych szafarzy, którzy uważają, że nie potrzebują formacji? Aby nie stać się wilkami, pasterze muszą pilnować samych siebie i dbać o samych siebie - oświadczył ks. Kruk.
Podkreślił, że kapłani są odpowiedzialni za swoją formację. Idą drogą ucznia, która prowadzi do Chrystusa, który jest dobrym pasterzem. Formacja kapłana zaczyna się od jego serca, od jego wnętrza.
- Kapłani na całym świecie potrzebują dziś wsparcia. Piękno bycia uczniami w naszych czasach wymaga od nas rozwoju, wychowania i formacji całościowej. Dzisiejszy świat ewoluuje zbyt szybko. Doświadczamy zmiany epokowej, która wpływa na życie kapłanów. To kwestia społeczno-kulturowa. To zmiana globalna. Wszyscy jesteśmy dotknięci tymi zmianami. Jesteśmy świadkami nierównowagi między instytucją a jednostką, modernistycznego planowania osoby jako indywiduum, jako samotna wyspa. Następuje indywidualizacja życia - ostrzegał wikariusz biskupi.
Jego zdaniem ciężar, który dźwigają księża, jest coraz większy i to prowadzi do kryzysów. Zwłaszcza starsi księża nie byli przygotowani do tak szybkich zmian, a młodsi szukają pomocy na zewnątrz u innych. Stąd potrzeba formacji stałej.
- Serce człowieka jest skomplikowane, dlatego też troska o swoją formację rozpoczyna się od zmiany wewnętrznej. W nierównowadze szuka się punktów oparcia. Może to być miłość, udzielanie sakramentów świętych, zarzadzanie dobrami. Tym, co podtrzymuje naszą miłość, jest niestrudzona modlitwa. Zostaliśmy złowieni przez czułość Pana. Porzucajmy krainę naszego indywidualizmu i naszych osobistych projektów. Wyruszajmy w świętą podróż. Oddaliśmy się miłości i głosowi, który szukał nas w nocy. Porzuciliśmy swoje sieci, aby złapać te, które dał nam Mistrz. Jeśli nie pozostaniemy z Nim blisko związani, nasze połowy nie będą udane - nauczał ks. Arkadiusz.