Około tysiąca osób przeszło we Wrocławskim Marszu Żołnierzy Wyklętych, który odbył się wieczorem 1 marca. Uczestnicy wyszli sprzed bazyliki pw. św. Elżbiety po uroczystej Mszy św. za ojczyznę. Doszli do miejsca, gdzie wkrótce stanie pomnik poświęcony żołnierzom niezłomnym.
Marsz zorganizowały wrocławskie środowiska patriotyczne i kibicowskie. Wielu z uczestników modliło się najpierw na Mszy Świętej w intencji żołnierzy podziemia niepodległościowego w kościele garnizonowym.
- Oddaliśmy hołd bohaterom. Tak wiele im zawdzięczamy. Możemy dzięki nim żyć w wolnej ojczyźnie. Dziękuję wszystkich zgromadzonym dzisiaj za świadectwo wiary - mówił ks. płk Janusz Radzik, proboszcz parafii cywilno-wojskowej pw. św. Elżbiety.
Po Eucharystii pod bazyliką w centrum Wrocławia uformował się marsz. Na jego czele szli rekonstruktorzy przebrani za żołnierzy drugiej konspiracji.
- Nie dostaliśmy zgody od władz Wrocławia na przejście marszu z nagłośnieniem przez rynek, dlatego dziękuję parafiom, które nas wsparły nagłośnieniem. Są to obydwie parafie z Obornik Śląskich oraz parafia pw. św. Anny na Oporowie - mówił Miłosz Tamulewicz, organizator marszu.
W marszu część osób niosła dużą biało-czerwoną flagę. Nie zabrakło mniejszych flag Polski i transparentów np. Młodzieży Wszechpolskiej i kibiców Śląska. Po drodze uczestnicy wykrzykiwali różne hasła.
Prowadzący marsz przypominał postacie żołnierzy wyklętych, takich jak Witold Pilecki, Danuta Siedzikówna "Inka", czy Romuald Rajd "Bury". Nawiązał także do planów nowej minister edukacji, by usunąć z podstawy programowej informacje o antykomunistycznym podziemiu niepodległościowym.
- Cieszę się, że mogliśmy w patriotycznym nastroju przejść przez miasto. Widziałam, jak ludzie w ogródkach restauracyjnych, obok których przechodziliśmy, podśmiewali się i wykpiwali nas. Ale nie przeszkadzało nam to, bo chcieliśmy oddać hołd polskim bohaterom. Marsz był bardzo spokojny. Szli ludzie praktycznie w każdy wieku. Od kilkuletnich dzieci po seniorów - mówi Agata Głowińska, wrocławianka.