Tomasz Łąk i ks. Krystian Strycharski wyruszyli na Jasną Górę po Mszy św. w kościele pw. św. Jacka we Wrocławiu i modlitwie przy grobie 15-letniego Szymona. Na zmianę biegli i jechali rowerem dzień i noc, by po ok. 22 godzinach dotrzeć do celu.
Tomasz, ojciec zmarłego w tym roku Szymka, wielokrotnie organizował biegi charytatywne i sztafetowe pielgrzymki na Jasną Górę w intencji swojego syna oraz innych dzieci walczących o zdrowie w klinice Przylądek Nadziei.
Zdjęcia:
Szymon odszedł. Jego ojciec, mimo bólu, nie zamierza trwać w rozpaczy. – Chcę uczcić pamięć syna i dać świadectwo, że życie się nie kończy, ale trwa nadal – mówi przed rozpoczęciem drogi. Postanowił w intencji swojego dziecka, ale też innych podopiecznych kliniki, ich bliskich oraz personelu odbyć pielgrzymkę.
Dołączył do niego ks. Krystian Strycharski, inicjator między innymi Trailowych Biegów Duchowych. Przed drogą poprowadził adorację Najświętszego Sakramentu oraz odprawił Mszę św. w kościele pw. św. Jacka we Wrocławiu. Potem wraz z Tomkiem i kilkorgiem bliskich oraz przyjaciół modlili się Koronką do Bożego Miłosierdzia przy grobie Szymona.
– Nie ma zmartwychwstania bez grobu. Zawsze przez ten grób przejdziemy i zawsze przy grobie się spotkamy. To jest tylko kwestia czasu. Zaczynamy od grobu Szymona, biegniemy na Jasną Górę do Matki Bożej. Taka myśl zrodziła się w sercu, żeby oddać go Maryi – mówił.
Ponad 180-kilometrową trasę pokonali w ok. 22 godziny – na zmianę jadąc i biegnąc rowerem. Nie było łatwo, także z powodu chłodu (Tomek nawet… zasnął, jadąc rowerem), ale obaj odnajdują się nie od dziś w ekstremalnych warunkach. Po drodze znaleźli czas i siły na wspólną modlitwę – m.in. Drogę Krzyżową, Różaniec.
Pielgrzymce towarzyszy zbiórka na rzecz „Przylądka Nadziei”: TUTAJ.
Więcej w papierowym wydaniu GN