Wyszli z uczniami z Wieczernika do Ogrodu Oliwnego, byli z Jezusem drżącym w ciemności, uwięzionym i przesłuchiwanym, z Bogiem nierozpoznanym i odrzuconym. Towarzyszyli Piotrowi - temu, który miał być skałą, a okazał się piaskiem. Prosili: "Nie daj mi odłączyć się od Ciebie".
Uczestnicy nabożeństwa "Godzina z Jezusem" w katedrze wrocławskiej towarzyszyli Panu w noc z czwartku na piątek - noc trwogi, zdrady i strachu, knowań i kamiennych serc.
W modlitewnej medytacji - prowadzonej przez bp. Macieja Małygę, siostry uczennice Krzyża, księży z parafii katedralnej i młodzież z DA "Przystań" - szli za Panem przez kolejne etapy paschalnej wędrówki. Rozważali Ewangelię św. Marka i modlili się psalmami, począwszy od Psalmu 118 - świątecznego hymnu, gdzie mowa o odrzuconym kamieniu, który stał się fundamentem.
Modlitwa prowadziła przez chwile, gdy Jezus wyraża swą miłość w darze własnego Ciała i Krwi, w geście umycia nóg, ale wokół Niego narasta już niepokój i czai się zło. "Chyba nie ja?" - dopytują wtedy uczniowie na wieść o zdradzie, a w nich dostrzec można siebie - swoją niewierność, ale i ciągłe próby bycia przy Jezusie.
Modlitwa psalmami. Agata Combik /Foto GośćBiskup Maciej odmalował duchową walkę uczniów, jaką i my znamy: "Ufać czy poddać się lękowi? Iść za Nim dalej czy tak jak Judasz gdzieś w ciszy zniknąć, by nikt nie zauważył? Dokąd idę? Dokąd mnie prowadzisz, Jezu?".
Uczestnicy spotkania wpatrywali się w uczniów, którzy mają swoje plany, a także obraz samych siebie, swojej siły; w Piotra i historię jego upadku: "Myślałem, że jestem sprytniejszy, mądrzejszy, że wszyscy inni mogą się poddać, ale nie ja. A jednak...".
Towarzyszyli Jezusowi w chwili udręki w Ogrójcu, gdy modlił się krwawym potem. Zostali zaproszeni do modlitewnego gestu, który do dziś powtarzany jest w bazylice Getsemani w Jerozolimie. Pielgrzymi rzucają tam na skałę Jezusowej modlitwy czerwone płatki róż, znak krwawego potu Jezusa, a także naszych prób upodobnienia się do Niego. W katedrze rzucali je na symbolicznie przedstawioną skałę, przed Najświętszym Sakramentem w tzw. ciemnicy, przy dźwiękach modlitwy "Ojcze nasz" w języku aramejskim, jakim posługiwał się Pan Jezus.
W wersetach Psalmu 88 odkrywali Jego przeżycia, gdy był uwięziony. Słowami modlitwy "Duszo Chrystusowa" prosili, by nie pozwolił im nigdy odłączyć się od Niego. Spoglądali na fałszywych świadków i Jezusa, który nie kryje swojej godności Syna Bożego. "Ten, który był arcykapłanem i miał Ciebie rozpoznać jako pierwszy i miał otworzyć Tobie bramy tego świata, okazał się Twoim sędzią, który wydał Cię na śmierć. Nie rozpoznał Ciebie. Czy ja Ciebie rozpoznaję? Czy ja otwieram dla Ciebie drzwi do tego świata, drzwi serc innych ludzi?" - pytał bp Maciej.
Nabożeństwo prowadziło uczestników tam, gdzie Piotr grzał się przy ogniu. "Wybrał mały ogienek, zamiast słupa ognia, który prowadził Izraela przez pustynię. Wyparł się Jezusa i samego siebie. Piotr miał być skałą, a okazał się piaskiem (...). Ale dzięki Bogu to nie koniec tej historii. Piotr zapłacze".
Medytacja ukazywała dar "błogosławionego smutku" - takiego, który prowadzi do nawrócenia. Łzy Piotra uzdolnią go potem do odpowiedzi na pytanie Pana o miłość. Mimo zdrady z jego ust padnie: "Ty wiesz, że Cię kocham".
Agata Combik /Foto Gość Agata Combik /Foto Gość Agata Combik /Foto Gość