Czym jest miłosierdzie? Jak je praktykować? Mówił o tym bp Maciej Małyga w Niedzielę Miłosierdzia Bożego na wrocławskim Gądowie Małym.
Parafia pw. Miłosierdzia Bożego we Wrocławiu obchodziła 7 kwietnia swój odpust parafialny. Uroczystej Mszy św. przewodniczył bp Małyga.
- Nasza wspólnota nosi imię Miłosierdzia Bożego. Mamy głębokie doświadczenie potęgi i słodkości miłosierdzia naszego Pana - mówił na początku Mszy św. ks. Stanisław Jóźwiak, proboszcz.
Biskup Maciej zwrócił zaś uwagę, że Niedziela Miłosierdzia Bożego to ostatni dzień oktawy zmartwychwstania Jezusa, a zatem to ten sam dzień, w którym Pan ukazał się przy pustym grobie swoim przyjaciołom.
- Czym jest miłosierdzie? To szczególny rodzaj miłości. Są różne rodzaje miłości. Np. taki, gdy dwie strony są silne, otrzymują i dają. Tak jest w małżeństwach i przyjaźniach. Istnieje także miłość, gdy tylko jedna strona może coś dać, a druga strona nie ma siły i może tylko otrzymywać. Tak jest również w małżeństwach i przyjaźniach. I taka jest miłość miłosierna. To miłość, która podnosi - tłumaczył bp Małyga w homilii.
Zaznaczył, że jesteśmy zaproszeni do tego, by zobaczyć, jak Bóg nas podnosi, a potem podnosić tych, którzy są słabsi od nas. Te role się bardzo często zamieniają.
Pierwszy obraz miłosierdzia, jaki nam się kojarzy, to krzyż - i słusznie. Ale warto zobaczyć, jak wielki związek mają miłosierdzie i zmartwychwstanie. Na obrazie, który zostawiła nam s. Faustyna, widzimy tego samego Chrystusa, który umarł na krzyżu. Z ranami.
- Gdy chrześcijanie 2 tys. lat temu opisywali zmartwychwstanie, robili to na bardzo różne sposoby. Mówili, że Jezus wstał sam, ale z drugiej strony to Bóg Ojciec podniósł swojego Syna. Obie perspektywy są prawdziwe. Dzisiaj widzimy tajemnicę miłości miłosiernej w zmartwychwstaniu. Ojciec podnosi swojego Syna, który nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem i poniósł najbardziej hańbiącą śmierć - na krzyżu. Ogołocił samego siebie. Zszedł na samo dno świata, aby podnieść leżących w śmierci - nauczał biskup wrocławski.
Nawiązał do Ewangelii, w której Chrystus przychodzi do apostołów i podnosi ich na duchu. Najpierw z zamętu i strachu. Pozdrawia ich słowami: "Pokój wam". To także nasze życie: strach, lęk, co będzie. Co przyniesie przyszłość? Co jest prawdą, co jest kłamstwem? Dalej Jezus podnosi swoją miłością z grzechu. Mówi: "Weźmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone...".
- Jezus sakrament spowiedzi ustanowił w dzień zmartwychwstania. Spowiedź jest dla nas zmartwychwstaniem. Wywracamy się, a Jezus nas podnosi. Święty Tomasz był niedowiarkiem. Jezus przychodzi i w swojej miłości miłosiernej podnosi go z niewiary, z upadku ducha, z rozpaczy i rezygnacji. Dzisiaj także Chrystus przychodzi, aby podnosić nas ze strachu, zamętu, grzechu i niewiary. Bądźcie miłosierni jak miłosierny jest wasz Ojciec. To bardzo konkretne zaproszenie dla nas. Aby żyć miłością miłosierną, czyli taką, która człowieka podnosi - zachęcał kaznodzieja.
Podkreślił, że miłość nie poniża, ale podnosi. To my pierwsi jesteśmy podnoszeni przez Boga, doświadczamy tego ciągle.
Po Mszy św. wierni przeszli z Najświętszym Sakramentem, biskupem i kapłanami w procesji eucharystycznej wokół kościoła. Przygotowano także na karteczkach fragmenty "Dzienniczka" św. Faustyny, które każdy chętny mógł wylosować.