W ramach projektu Inspirator Małżeński w kościele pw. NMP Królowej Pokoju na wrocławskim Popowicach o przyjaźni opowiadali ks. Mirosław Maliński oraz Monika i Marcin Gomułkowie.
Projekt o nazwie „Inspirator Małżeński” powstał, aby zainspirować pary sakramentalne do życia w pełni. Organizatorzy zaprosili do wygłoszenia konferencji księdza Mirosława Malińskiego „Malinę” oraz Monikę i Marcina Gomułków znanych w internecie jako Początek Wieczności. Muzycznie w treści katolickiego małżeństwa zabrało uczestników „Jedno ciało” - zespół małżeństwa Leny i Macieja Durlaków. Zwieńczeniem dnia pełnego inspiracji było spotkanie z najlepszym przyjacielem - Jezusem - w czasie Eucharystii, na której o oprawę muzyczną zadbał zespół BŁOGOsfera.
- Chrystus przynosi dwie nowości, Pierwsza to miłość wzajemna. Nie ma tego w Starym Testamencie, nie ma też w literaturze antycznej. A druga to przyjaźń. Jezus powiedział: "Już was nie nazywam sługami, lecz przyjaciółmi". Chrystus sobie bardzo cenił instytucję służby, ale jednak określił nas przyjaciółmi. Duchowość chrześcijańska jest duchowością przyjaźni - oświadczył ks. Maliński.
Czy jest możliwość przyjaźni z Bogiem? Arystoteles by zaprzeczył, ponieważ uważał, że panuje absolutna różnica potencjałów.
- Jak może się przyjaźnić biedronka z żubrem, garncarz z garnkiem, stwórcą ze stworzeniem? Ale jak zapytamy św. Tomasza, on odpowie: jest możliwa przyjaźń człowieka z Bogiem, ale tylko w Jezusie Chrystusie. W Jezusie nagle Stwórca staje się stworzeniem. On wchodzi w najniższe pokłady ludzkiej egzystencji. Od początku odrzucony. Podjął niezwykłe uniżenie. Chrystus zmartwychwstały to dalej Bóg i człowiek. I my wierzymy w Boga człowieka - mówił Malina.
Podkreślił, że chrześcijaństwo jest niezwykle humanistyczne. Ono wierzy w człowieka. Jezus wynosi ludzką naturę na prawicę Ojca, po same niebo. Czyli potencjały się wyrównały. Bóg się uniżył, a wywyższył człowieka. Po to, żeby powiedzieć jedno zdanie: "Już was nie nazywam sługami, ale przyjaciółmi".
- Nam się wydaje, że Chrystus wymaga od nas absolutnej uwagi i wyłączności. Przyjaźń z Chrystusem to wspólna droga. Ja jako człowiek jestem elementem tej przyjaźni. Ks. Krzysztof Grzywocz mówił, że prawdziwi przyjaciele jak raczą się kawą, to zawsze przy stoliku, który ma trzy miejsca. To prawdziwa przyjażń, która nie wyklucza nikogo. Czasem nam jednak brakuje jednego - tej ręki Jezusa na ramieniu, tej zażyłości. Pytanie, jak do tego dojść, jak to zbudować - zastanawiał się duszpasterz z "Maciejówki".
Jego zdaniem chodzi o to, żeby tak kogoś kochać, by ten ktoś chciał mnie pokochać.
- Ja żyję ze studentami i myślę sobie, że tak im ugotuję zupę, żeby oni chcieli mi ugotować drugie danie. Tak kochać, żeby prowokować kogoś do miłości. Chrystus zmartwychwstał, apostołowie już go widzieli, jadł przy nich. I Piotr wtedy mówi: trzeba wracać do normalnego życia, idę łowić ryby. Próbują wrócić do zawodu, ale nic nie złowili. I tu widzimy dwa płuca Kościoła: mistykę i hierarchię. Jan, jako mistyk, mówi do Piotra - to jest Pan. Piotr przygląda się i nagle wskakuje do wody. Płynie do Chrystusa. Potem jedzą śniadanie, pieką ryby na ognisku. I po śniadaniu Jezus pyta kilkakrotnie Piotra, czy ten go kocha. Trzeba mieć pokorę, zaufanie, odwagę, by zapytać kogoś o miłość - opowiadał ks. Maliński.
Chrystus pyta tak każdego z nas, kilkakrotnie: kochasz mnie? Ja nie tylko chcę kochać i powinienem kochać, ale potrzebuję miłości. Otwarcie się na czyjąś miłość jest dużo trudniejsze niż kochanie samemu.
- Fenomen miłości wzajemnej polega na tym, że ja wiem, że potrzebuję miłości, wzajemności. I to jest wpisane w relację z Bogiem. Potrzebuję być ukochany przez Boga, potrzebuję jego delikatnej subtelnej obecności - tłumaczył kapłan.