Prawie tysiąc harcerek od Skautów Europy z całej Polski zjechało do nadleśnictwa Oleśnica na Wielkie Harce Majowe. Rozbiły w lesie wielki obóz i przeżywają majówkę w niezwykłych okolicznościach.
Wielkie Harce Majowe w nurcie żeńskim u Zawiszaków pokazały, jak silne jest to środowisko. Prawie 300 namiotów, 10 biwaków, a w każdym po kilka drużyn. Niedaleko Oleśnicy i Twardogóry powstało swoiste małe harcerskie miasteczko. Bez prądu, bieżącej wody i sprzętu elektronicznego. A mieszkają w nim nastolatki z różnych stron Polski, m.in. z Białegostoku, Krakowa, Warszawy, Poznania, Wrocławia czy Jeleniej Góry.
- Przez pandemię i różne przeciwności losu widzimy się pierwszy raz od 6 lat. To wydarzenie nas jednoczy i dedykowane jest dla zielonej gałęzi Skautów Europy, czyli dziewcząt z całego kraju w wieku 12-17 lat - informuje Marta Borządek, rzeczniczka prasowa Wielkich Harców Majowych.
Przez kilka dni w lesie harcerki mają zaplanowane wiele aktywności obozowego życia, m.in. pionierka, przygotowywanie samemu posiłków. kilkudniowa wielka gra w temacie powstania warszawskiego. W tym roku obchodzimy jego 80. rocznicę.
- Jako Skauci Europy chcemy zadbać o wychowanie młodego człowieka także od strony patriotycznej. Wcześniejsze harce też nawiązywały do wielkich wydarzeń w historii Polski, np. do chrztu Polski - dodaje rzeczniczka prasowa
Zawiszakom towarzyszą duszpasterze, niektórzy śpią w obozie pod namiotem, inni dojeżdżają. Skauci mają stały dostęp do sakramentów i codziennie modlą się wspólnie na Mszy wśród drzew i krzewów.
- Tyle młodych dziewczyn, które są zgromadzone pod sztandarem pięknych wartości, to wielki powód do radości. One wprost odwołują się do wiary katolickiej i opierają swoje młode życie na wartościach ewangelicznych. Dla mnie to niezwykle pocieszające i wlewające ogromną nadzieję. Spotkałem tutaj tysiąc harcerek, które chcą budować na miłości do Chrystusa i ojczyzny. Tworzą wspólnotę przeciw szerzącemu się na świecie egoizmowi i indywidualizmowi. Serce rośnie - mówi o. Witold Baran CSsR, proboszcz parafii Matki Bożej Pocieszenia we Wrocławiu.
Skauci Europy pojawili się w jego parafii 2 lata temu. Działa tam 8. Drużyna Wrocławska.
- Dziewczyny szukały miejsca i z wielką radością przyjęliśmy je do siebie. Cieszymy się, że rosną już wilczki w naszej parafii, co dobrze rokuje na przyszłość. Obecność harcerek jest wielką zaletą w parafii. One pokazują, że nie można się skupiać tylko na sobie, ale warto żyć i być dla innych - podsumowuje o. Baran.
Czemu setki nastolatek na majówkę wybrały las bez wygodnego łóżka i codziennych gadżetów? Czemu zdecydowały się na odpoczynek, który stał się jednocześnie wielkim wyzwaniem?
- Bo to je po prostu kręci. Nie mają tego w codzienności. Tę młodzież nazwałbym prawdziwymi diamentami, które potrafią od siebie wymagać i szukać czegoś więcej niż wygody. Poza tym taki obóz pozwala docenić to, czym dysponujemy na co dzień w domu. Niektórym nastolatkom może się wydawać, że wszystko im się należy. A będąc w lesie, na łonie natury uświadamiamy sobie, ile na co dzień otrzymujemy. Na takich obozach bardzo wyraźnie widać, że najważniejsze okazują się nie smartfony, lecz relacje międzyludzkie. Może nie ma światła, prądu, bieżącej wody i posiłków na pięknych talerzach, ale jest wspólne siedzenie przy ognisku, długie rozmowy i niezwykłe przygody - opisuje ks. Mariusz Sobkowiak, krajowy duszpasterz Skautów Europy.
Rzadko można spotkać tyle błękitnych mundurów harcerskich w jednym miejscu. Dla większości uczestniczek to pierwsze tak wielkie wydarzenie w ramach harcerskiej formacji Zawiszaków. Ono niesie za sobą ogromną siłę i motywację.
- Dziewczyny widzą, że są rówieśniczki, które żyją o myślą podobnie do nich. Że to, co robimy we Wrocławiu, ktoś robi też w Białymstoku, czy pod Łodzią. W skautingu szukamy czegoś więcej i czegoś innego niż daje świat. On bardzo przytłacza mnogością bodźców, informacji, ciągłym byciem na bieżąco. Chcemy się zatrzymać, uciec od tego pędu. I może w lesie jest mniej wygodnie, bywa zimno, są kleszcze czy inne owady, to jako harcerki w sercu czujemy, że to wydarzenie daje nam coś wyjątkowego. Konkretne przeżycia, wspólnotę, relacje na żywo, które zamieniają się w przyjaźnie i trwają potem przez wiele lat. Ja tego doświadczyłam - opisuje Natalia Kosińska, namiestniczka zielonej gałęzi Skautów Europy. To ona stoi na czele Wielkich Harców Majowych.
Tak duże wydarzenie nie mogłoby się odbyć, gdyby nie ścisła współpraca harcerzy ze strażą pożarną i nadleśnictwem, które czuwają nad bezpieczeństwem dziewcząt. Ta pierwsza przywiozła Zawiszakom prawie 8 ton wody pitnej, która została rozlokowana w odpowiednich miejscach w lesie. Naszykowano także kilkaset żerdzi do pionierki, z której powstały bramy, stoły, siedziska i półki na różne przedmioty.
- Nasze relacje przebiegają bardzo dobrze. Harcerki są pożądanymi i miłymi gośćmi lasu. Przeprowadzamy wiele konstruktywnych ustaleń. Cieszę się, że jest tyle młodzieży, która potrafi w ten sposób spędzać wolny czas. I na łonie natury, i z Bogiem. Widzę, że Kościół jest tutaj dużym oparciem - to cieszy. Skaut dla mnie jest osobą niezwykle pożyteczną społecznie, która potrafi się zachować w lesie. Nie ma z nim najmniejszego problemu. W naszym lesie zamieszkały grupy bardzo zdyscyplinowane, nauczone porządku. To oni mogą potem uczyć swoich rówieśników - stwierdza Daniel Pietrzak, leśniczy leśnictwa Goszcz.
Na inaugurację Wielkich Harców Majowych wszystkie uczestniczki wzięły udział we Mszy świętej polowej, której przewodniczył bp Damian Bryl, biskup kaliski.
- Ufam i modlę się, by te harce były wspaniałym czasem. Radość naszych gości jest naszą radością. To ważne, że chcecie przeżyć pierwsze majowe dni w wielu wymiarach, a przede wszystkim wspólnotowo, razem, żeby pogłębić relację między sobą. Dobrze, że pragniecie zadbać o swoją duszę, za co bardzo dziękuję. Człowiek rozwija się całościowo, dlatego tak ważna jest troska o siebie wielowymiarowo - mówił w homilii bp Bryl.
Podkreślił, że Chrystus ma dla młodych słowa radości i pokoju. Jezus chce ich szczęścia, żeby w pełni żyli. Jezus nie jest przeciwko nam. Jemu na nas zależy. Nasze życie, nasze sprawy są dla Niego ważne.
- Szczęście i radość to owoce doświadczenia bycia kochanym. Jak Jezusa ukochał Bóg Ojciec, tak On ukochał każdego i każdą z nas. Jesteśmy dla Jezusa ważni, nie jesteśmy byle kim, ale każdy jest jedyny i niepowtarzalny. Bogu na mnie zależy. On chce mojego szczęścia. Dlatego najpierw On pierwszy nas ukochał. Jego miłość jest pierwsza. Uczcie się odkrywać, jak jesteście przez Jezusa kochani. Umiejmy zobaczyć Jego miłość. Ta piękna pogoda, piękne miejsce, piękni ludzie - to jego dary. Tak Bóg okazuje swoją miłość - opowiadał biskup kaliski.
Skautom Europy zostawił zadania podczas kilkudniowego obozowania.
- Proszę, by wieczorem każda z was spojrzawszy na dzień, który minął, odkryła trzy znaki, doświadczenia, w których Bóg objawił jej, że się o mnie troszczy. Ja to robię codziennie. Widzę, jak Bóg się o mnie troszczy. Jak mam doświadczenie kochania, to też chcę kochać. A Bóg cię kocha. Czytajcie też słowo Boże i tam znajdujcie światło do rozwiązywania różnych spraw. Przed wami czas rozpostartych skrzydeł. By najpierw się napełnić dobrym duchem i nadzieją, a potem zanieść je innym - podsumował biskup.