Przy pomniku ofiar niemieckiego obozu Burgweide (ul. Sołtysowicka 29 H, obok filii MBP nr 19) odsłonięto tabliczkę z nowo nadaną nazwą „skwer Ofiar Obozu Burgweide”. Na nadanie nazwy z niecierpliwością czekało przede wszystkim środowisko byłych polskich robotników przymusowych skupionych w Klubie Ludzi ze Znakiem P (Towarzystwo Miłośników Wrocławia) oraz w Stowarzyszeniu Polaków Represjonowanych przez III Rzeszę.
- To tutaj, w tym największym obozie wojennego Wrocławia zawisła długo oczekiwana biało-czerwona flaga, która Polakom dała nadzieję na lepsze jutro. To tutaj swoje kroki skierował pierwszy powojenny prezydent Wrocławia, który oświadczył zebranym tu polskim robotnikom przymusowym, że wojna dobiegła końca. Poinformował, że Wrocław będzie polskim miastem, a oni powinni pozostać w nim i je odbudować. Wielu skorzystało z propozycji. Chciałabym podziękować szczególnie tym, którzy w ostatnim czasie uczynili wiele, aby przywrócić temu miejscu należną mu pamięć. Bez determinacji IPN-u nie byłoby tego pomnika i skweru - mówi Leokadia Wieczorek, członkini Klubu Ludzi ze znakiem „P”, prezes Stowarzyszenia Polaków Pokrzywdzonych przez III Rzeszę.
Podkreśla, że 6 maja to dzień szczególny - święto pamięci byłych wrocławskich robotników przymusowych.
- Wierzę, że jak już nas nie będzie, wy nadal będziecie pamiętać o nas i o tym, czego doświadczyliśmy. Mam nadzieję, że ta tabliczka z nazwą skweru sprawi, że mieszkańcy Wrocławia, a zwłaszcza Sołtysowic, nie zapomną o losach tych, którzy tu byli przetrzymywani, którzy tu zginęli i tych, którzy przeżyli, ale pobyt w obozie odcisnął na nich niezatarte piętno. Pragnę też zachęcić młodzież, która będzie mieć wpływ na zarządzanie miastem w przyszłości, by uczyniła wszystko, aby to miejsce przypominało o naszych cierpieniach, a jednocześnie stało się przestrogą dla przyszłych pokoleń - dodaje L. Wieczorek.
Po odsłonięciu tabliczki z nazwą skweru pod pomnikiem złożone zostały kwiaty. Po zakończeniu oficjalnej części spotkania chętni mogli zwiedzić teren poobozowy z przewodniczką, która krótko opowiadała o historii tego miejsca. Burgweide to bowiem miejsce-symbol, w którym kilkanaście tysięcy cudzoziemskich robotników przymusowych - w tym kilka tysięcy Polaków - doczekało końca wojny. W mieście działania wojenne ustały, Festung Breslau skapitulowała, a nad obozem Burgweide zawisła m.in. polska flaga uszyta potajemnie przez jedną z osadzonych w obozie kobiet.
- Pamiętając o tym, co w naszym mieście wydarzyło się 6 maja 1945 roku, chcemy w sposób szczególny uhonorować ofiary niemieckich obozów pracy, jakie w czasie wojny mieściły się na terenie dzisiejszego Wrocławia - mówi dr hab. Kamil Dworaczek, dyrektor oddziału IPN we Wrocławiu.
Zaznacza, że Burgweide dotyka szerszego zjawiska niewolniczej pracy przymusowej, którą musieli realizować obywatele innych państw na rzecz III Rzeszy, głównie przemysłu zbrojeniowego, ale nie tylko.
- Takich ludzi w Niemczech było około 8 milionów. Obóz Burgweide, który funkcjonował na dzisiejszych Sołtysowicach, był największym tego typu w okolicach Wrocławia. W czasie II wojny światowej znajdował się jeszcze obok Wrocławia. Nie możemy o tym zapomnieć, stąd upamiętnienie nazwą skweru okazuje się niezwykle istotne - dodaje dyr. Dworaczek.