W parafii pw. Świętych Stanisława, Doroty i Wacława abp Józef Kupny odprawił uroczystą Mszę św. z okazji odpustu ku czci pierwszego patrona, biskupa i męczennika. Wyjaśniał, jak to się stało, że Ewangelia przez 12 apostołów dotarła na krańce świata.
W czasie uroczystej Mszy św. odpustowej metropolita wrocławski udzielił także młodzieży z dwóch parafii (św. Stanisława oraz sąsiedniej - św. Mikołaja) sakramentu bierzmowania.
W homilii pasterz Kościoła wrocławskiego zwrócił uwagę, że od wieków próbuje się odpowiedzieć na pytanie, jak to możliwe, że 12 rybaków, ludzi prostych, rozeszło się z Ewangelią na cały ówczesny świat w basenie Morza Śródziemnego. Jak to się stało, że oni dotarli do tych wszystkich zakątków i przekazali nauczanie Jezusa? - Wskazywano na to, że w tamtych czasach można było się w zasadzie bez większych przeszkód poruszać po całym terytorium Cesarstwa Rzymskiego. Uważano, że to pomogło w rozszerzaniu się Ewangelii. Podobnie jak fakt, że stosunkowo łatwo ludzie porozumiewali się wtedy w języku greckim, dość prostym. Ludzie się dogadywali tak jak dzisiaj po angielsku. Także szlaki, których strzegli Rzymianie, były bezpieczne - opisywał abp Kupny.
I argumenty tego typu miały wyjaśniać, jak to możliwe, że apostołowie docierali do najdalszych zakątków z Ewangelią. - I można się z tym zgodzić. Ale zastanawia mnie, dlaczego inne wspólnoty religijne nie wykorzystały tych sprzyjających warunków. One jednak one nie dotarły do krańców ówczesnego świata. A zrobili to prości, niewykształceni rybacy. Nie należeli do elity, nie byli kapłanami, uczonymi w piśmie. Całe wyjaśnienie znajduje się w tym, co jest najbardziej nieuchwytne. Po zesłaniu Ducha Świętego napełnieni mocą, światłem i darami Ducha apostołowie wyruszyli w świat i dawali świadectwo swojej wiary - mówił metropolita wrocławski.
Jak przyznał, łatwo im nie było. Nie wszędzie przyjmowano ich przyjaźnie, a nawet stawiano ich przed sądy. Burzyli bowiem w wielu miejscach porządek społeczny. Tam, gdzie panowało wielobóstwo, przychodzili z nowiną, że głoszą prawdziwego Boga, którego są świadkami. - Ale tak działa Duch Święty. On napełnił apostołów mocą, obdarował ich darami, pozwolił im lepiej rozumieć nauczanie Chrystusa. Duch zaprowadził ich do całej prawdy. Tamto wydarzenie sprzed ponad 2 tys. lat - zesłanie Ducha Świętego - ono ciągle powtarza się w Kościele - nauczał hierarcha.
Podkreślił, że Duch Święty napełnia nas darami, pozwala nam odważnie dawać świadectwo wiary. Przykładem tego jest właśnie św. Stanisław, biskup i męczennik. - Był człowiekiem, który nie bał się nazywać zła po imieniu. Nie bał się zwrócić uwagi królowi na jego niemoralne postępowanie. W nim była moc Ducha Świętego. On nie działał swoją mocą. Jako ludzie jesteśmy przecież słabi, gubimy się w prostych sytuacjach - stwierdził abp Kupny.
Zwrócił się do młodzieży, która przystąpiła do bierzmowania. - Dzisiaj tu jest nasz wieczernik. Trwamy na modlitwie i oczekujemy zesłania Ducha Świętego. Chrystus obiecał nam tego Ducha. On będzie was prowadził i obdarowywał wszelkimi darami. On chce, żebyście byli bardziej dojrzali w wierze. Byście byli odważni w wyznawaniu wiary - tłumaczył kaznodzieja.
Jak przyznał, nie grożą nam dzisiaj prześladowania, a jednak panuje jakiś lęk przed przyznaniem się do Chrystusa. Może boimy się wyśmiania, że jesteśmy niedzisiejsi? - Często dorośli mówią, że wiara to prywatna sprawa. Już ta odpowiedź zdradza lęk. Z pomocą przychodzi nam Duch Święty. Każda osoba, która zaprasza Ducha do swojego serca, będzie potrafiła dać świadectwo wiary - przekonywał pasterz Kościoła wrocławskiego.
Ostrzegał jednak, że często jest tak, iż po przyjęciu sakramentu bierzmowania nigdy Ducha nie prosimy o pomoc, bo wydaje nam się, że wiemy lepiej. Okazujemy się wtedy niewiarygodni. - Duch Święty dzisiaj obdarowuje takimi samymi darami, jak wtedy apostołów i jak później św. Stanisława. Warto się na Niego otworzyć i iść za Jego natchnieniami - podsumował abp Kupny.