W 80. rocznicę bitwy pod Monte Cassino wrocławianie przemierzyli ponad 1700 km, by uczcić pamięć polskich żołnierzy walczących na słynnym wzgórzu. Nad grobami rozłożyli transparent: "80 lat temu załopotał polski sztandar nad klasztoru ruiną, Wielki Śląsk składa hołd zdobywcom Monte Cassino".
Monte Calvario to miejsce gdzie od wieków benedyktyni odprawiali Drogę Krzyżową, wzgórze, które miało odwzorować Golgotę, a które zostało wzgórzem 593. W 1944 r. stanęło na drodze 2 Korpusu Polskiego ku wolnej ojczyźnie.
- 12 maja 1944 r. nasi chłopcy ruszyli wściekle na niemieckie pozycje, idąc pośród setek ciał żołnierzy alianckich, nie bili się o klasztor, nie bili się o wzgórza. Wiedzieli, że tylko ofiarną i zwycięską walką wniosą sprawę wolnej Polski na salony polityczne, wierząc, że ich szlak bojowy zakończy się w wolnej Polsce - opowiada Przemysław Piwowarski, prezes Stowarzyszenia "Wielki Śląsk".
Doborowe jednostki niemieckie, o których Amerykanie później powiedzą: "najlepsi z najlepszych", szczelnie obsadziły wzgórze i otaczający je teren. Kilkudniowa walka zakończyła się zwycięstwem, które okupione zostało bohaterską krwią naszych żołnierzy.
- Jeżeli dziś mówisz, że wolność jest bezcenna, to udaj się na cmentarz na zboczu wzgórza 593 i spójrz na cenę wolności. 80 lat po tych wydarzeniach wyznaczyliśmy sobie za cel przejście częścią szlaku zbrojnego, którym gen. Anders poprowadził natarcie w bitwie o Monte Cassino - mówi P. Piwowarski.
Wchodząc na wzgórze 593 przygotowanym szlakiem, wrocławianie zobaczyli, jak ciężkie warunki do walki tam panowały. Strome zbocza i naturalne skalne kryjówki stanowiły prawdziwą fortecę. Na szycie wzgórza kibice oddali cześć polskim żołnierzom pod pomnikiem, na którym wykuto znamienne słowa:
"Za wolność naszą i waszą my, żołnierze polscy, oddaliśmy Bogu ducha, ziemi włoskiej ciało, a serca Polsce".
Po chwili zadumy ruszyli dalej, ku Mass Albanette, gdzie nieopodal znajduje się pomnik 4 Pułku Pancernego "Skorpion". To czołg Sherman, którym ppor. Ludomir Białecki wraz załogą prowadził natarcie, a którym najechali na minę i ponieśli śmierć. Czołg w niezmiennym kształcie pozostał na miejscu już na zawsze.
- Na koniec naszej wędrówki udaliśmy się do Doliny Śmierci, jak nazywali żołnierze Andersa miejsce, gdzie później zbudują cmentarz dla ponad 1000 swoich poległych towarzyszy - opisuje prezes Wielkiego Śląska.
Jak się okazało, w trakcie wizyty wrocławian Zjednoczenie Bractwa Kurkowego Rzeczypospolitej prowadziło obywatelskie obchody 80. rocznicy zwycięstwa pod Monte Cassino pod patronatem Ministerstwa Obrony Narodowej. Uczestniczyła w nich ambasador RP w Rzymie Anna Maria Anders.
- Dla nas to zaszczyt móc spotkać córkę gen. Andersa w miejscu, gdzie spoczywa jej ojciec, a nasz bohater. Jego data śmierci jest kolejnym symbolem tej bitwy. Generał Anders zmarł w Londynie 12 maja 1970 r., czyli dokładnie w rocznicę rozpoczęcia polskiego natarcia - mówi P. Piwowarski.
Wrocławscy kibice uczestniczyli w Mszy św. i złożeniu kwiatów. Zaprezentowali też okazjonalny transparent:
"80 lat temu załopotał polski sztandar nad klasztoru ruiną, Wielki Śląsk składa hołd zdobywcom Monte Cassino".
Dlaczego grupa kibiców zdecydowała się pojechać do Włoch na własną rękę? - Jako wrocławianie, kibice Śląska ze Stowarzyszenia "Wielki Śląsk", dbamy o pamięć polskich bohaterów, którzy oddali życie za naszą ojczyznę. W ostatnich latach byliśmy na polskich nekropoliach narodowych we Lwowie, w Grodnie i Wilnie. W tym roku przyszła pora na Monte Cassino. Z racji tego, że nasze miasto przed wojną przez długi czas leżało w granicach innych państw, tych miejsc spoczynku polskich bohaterów we Wrocławiu brakuje. Dlatego odwiedzamy te miejsca pamięci, które dzisiaj znajdują się poza granicami Polski - podsumowuje prezes Stowarzyszenia "Wielki Śląsk" i organizator wyjazdu do Włoch.