Z rąk abp. Józefa Kupnego siedmiu diakonów przyjęło święcenia kapłańskie 25 maja w archikatedrze wrocławskiej. - Jan Paweł II na wzór Chrystusa uczynł ze swego życia dar dla Boga i bliźniego. Ten przykład przekonuje, że naśladowanie Chrystusa w dawaniu siebie nie leży poza zasięgiem naszych możliwości - mówił metropolita wrocławskich do neoprezbiterów.
Uczestnicy uroczystości święceń prezbiteratu wypełnili katedrę. Mszy św. przewodniczył abp Kupny, a razem z nim Eucharystię koncelebrowali biskupi pomocniczy: Jacek Kiciński CMF oraz Maciej Małyga, a także ponad 100 kapłanów.
Święcenia kapłańskie przyjęli:
ZOBACZ ZDJĘCIA Z ŚWIĘCEŃ:
- Jesteśmy ciągle pielgrzymami w drodze i potrzebujemy boskiego pokarmu. Pan Jezus chce nam go dawać, dlatego troszczy się o tych, którzy go ludowi dają. Ten pokarm to słowo Boże, a przede wszystkim Najświętsza Eucharystia - Jego ciało i krew. Módlmy się, aby nowi kapłani wiernie karmili lud Boży tym niebiańskim pokarmem, dającym życie wieczne - mówił na początku liturgii ks. prof. Włodzimierz Wołyniec, rektor wrocławskiego seminarium.
W homilii abp Kupny zwrócił uwagę, że wydarzenie powołania apostołów dokonuje się także dzisiaj w czasie obrzędu święceń kapłańskich. Diakoni są uczniami Chrystusa, którzy w czasie formacji seminaryjnej starali się podążać z Nim i poznawać Go. Dzisiaj, kiedy wychowawcy uznali ich za godnych przyjęcia święceń, Chrystus przywołuje ich do siebie, aby udzielić im swojego Ducha, swojej władzy kapłańskiej i jeszcze ściślej zjednoczyć się z nimi.
- Jest to czas ostatecznego i definitywnego wyboru. Każdy z was musi na nowo sobie uświadomić, co oznacza trwać przy Jezusie. Dzisiaj można to robić na wiele różnych sposobów - podstawowym wymiarem jest osobowa więź. Trwać przy Chrystusie to znaczy pozwolić prowadzić się Duchowi Świętemu, być wiernym Ewangelii, budować jedność z następcą św. Piotra, z biskupami i braćmi kapłanami. Wielką szansą jest II synod diecezjalny. Włączcie się w prace synodu i módlcie się o jego dobre owoce - zwrócił się do kandydatów do święceń kaznodzieja.
Tłumaczył, że trwać przy Chrystusie oznacza rezygnację z własnych ambicji, choć to dzisiaj trudne, ale kłótnia apostołów o pierwsze miejsce ma być dla kapłanów przestrogą. Być blisko Jezusa to znaczy stać się ubogim jak On, uczestniczyć w Jego cierpieniu, tak jak On doznawać nieporozumień, przyjmować z pokorą krytykę.
- Wzorem niech będzie dla was św. Jan Paweł II. Symbolem jego przylgnięcia do Chrystusa było przytulenie się do krzyża w czasie pamiętnej Drogi Krzyżowej. Cierpiał fizycznie i przez to cierpienie znoszone w wielkiej cierpliwości uczestniczył w cierpieniu Mistrza. Ale cierpiał także duchowo z powodu krytyki, niezrozumienia, także w swojej ojczyźnie. Dlatego na chwalenie dzisiaj nie mamy co liczyć, bardziej na złośliwą krytykę - stwierdził metropolita wrocławski.
Przypomniał, że Jan Paweł II był blisko Chrystusa przez wiarę, modlitwę, troskę o człowieka i szacunek dla każdego. Do nikogo się nie odwracał plecami, nikomu nie odmówił podania ręki.
- A my zaszliśmy już tak daleko, że potrafimy się odwrócić od drugiego człowieka. Jan Paweł II na wzór Chrystusa uczynił ze swego życia dar dla Boga i bliźniego. Ten przykład przekonuje, że naśladowanie Chrystusa w dawaniu siebie nie leży poza zasięgiem naszych możliwości. Świętość nie jest tylko dla wybranych, a nasze kapłaństwo jest do niej drogą. Twoja droga do świętości wiedzie przez posługę, przez uklęknięcie i umycie nóg. Nie ma innej drogi - oświadczył pasterz Kościoła wrocławskiego.
To posługa kapłana ma być wskaźnikiem tego, jak blisko jest Boga. Nie słowne deklaracje. Powiedzieć można wszystko. I choć słowa są ważne i warto mówić ludziom, że ich kochamy, to liczą się przede wszystkim czyny. One sprawiają, że uznajemy kogoś za dobrego lub złego. Nasze postępowanie decyduje o tym, kim naprawdę jesteśmy.
- Chrystus, tak jak kiedyś swoich uczniów, posyła was, dokąd sam przyjść zamierza. To znaczy także do tych, którzy zaginęli. Trzeba szukać dróg dotarcia do nich z Ewangelią. Trzeba się pogodzić z tym, że Bóg mnie posyła niekoniecznie tam, gdzie chcę pójść. Niekoniecznie zgodnie z moimi planami i zamierzeniami. Zobaczmy na postawę św. Pawła w Dziejach Apostolskich. Paweł snuł swoje plany, ale Duch Święty mu na to nie pozwalał. Apostoł pisze o tym otwarcie - mówił abp Kupny.
Zachęcał przyszłych kapłanów, by pomagali młodym w odkrywaniu piękna miłości Boga i bliźniego. Oni tego oczekują, choć nie zawsze to wyrażają. Ale to nie powód, by rezygnować. Trzeba wśród wiernych odkrywać wartość sakramentów, jako uprzywilejowanego miejsca spotkania z Chrystusem. Nowi kapłani zostali posłani, by budować jedność i nieść nadzieję. Pomagać małżonkom i rodzicom. Służyć ubogim. Być miłosiernymi, świadectwem życia przyciągać do Chrystusa.
- Wasze nauczanie ma być pokarmem dla ludzi, ale nie głoszenie siebie, lecz głoszeniem Ewangelii, dobrej nowiny o zbawieniu. Nie swoich przekonań i swojej własnej teologii. Proszę was, byście nie męczyli się byciem miłosiernymi w konfesjonale. Naśladujcie Ojca, który nigdy nie męczy się przebaczaniem. Ten styl apostolski wymaga ducha ubóstwa, wyrzeczenia, aby być wolnym w głoszeniu i szczerym w dawaniu świadectwa. Od kapłanów oczekuje się, żeby byli wierni wobec wzoru Jezusa Chrystusa - uwrażliwiał metropolita wrocławski.
Jak mówił, każdego z neoprezbiterów Chrystus odszukał, nazwał po imieniu i wezwał, aby, opuszczając swoich bliskich, oddali się bez reszty na Jego służbę i służbę Jego Kościoła.
- Wybraliście celibat, życie w stanie bezżennym, aby niepodzielnym sercem służyć ludowi Bożemu i sprawie zbawienia. Bądźcie wierni wszystkim zobowiązaniom składanym Bogu. Drodzy wierni, pamiętajcie w swoich modlitwach o wszystkich kapłanach. Oby ich nie brakowało i by byli prawdziwym darem dla wspólnoty wiernych. Perspektywa braku kapłanów zaczyna się rysować. Ale sprawa nie jest przesądzona. Od modlitwy nas wszystkich i przykładu kapłanów wiele zależy - podsumował kaznodzieja.
Radości nie ukrywali nowo wyświęceni księża:
- Dziękujemy Bogu, że każdego z nas przeznaczył sobie na służbę. Maryi dziękujemy za opiekę i wstawiennictwo. Abp. Józefowi dziękujemy za uznanie nas godnymi święceń. Nasze podziękowania kierujemy do biskupów pomocniczych, a także do rodziców za miłość i trud wychowania, za każde wsparcie. Dziękujemy także naszym bliskim i krewnym, przełożonym seminarium, wykładowcom Papieskiego Wydziału Teologicznego, kapłanom, którzy są nam bliscy, a także wszystkim, którzy przyczynili się do uświetnienia uroczystości święceń - mówi ks. Mateusz Turzański.