Już po raz piąty parafia pw. św. Jadwigi we Wrocławiu-Kozanowie przygotowała dla Jezusa duże kwietne dywany na Boże Ciało. Tym razem motyw główny nawiązywał do rozpoczętego synodu archidiecezji wrocławskiej.
Tradycja układania kompozycji z kwiatów zawitała na stałe na Kozanów za sprawą wikariusza ks. Andrzeja Szczepańskiego. W tym roku wielkim wyzwaniem okazała się mniejsza niż zazwyczaj liczba kwiatów. Mimo to powstało pięć wielobarwnych i dużych dywanów.
ZOBACZ DYWANY NA ZDJĘCIACH:
- Główny motyw zaczerpnęliśmy z loga synodu. I widziałem, że siostry boromeuszki w Trzebnicy także poszły w tę stronę. A nie kontaktowaliśmy się. Tym wszystkim pokierował zatem Duch Święty. Zrobiliśmy to szczególnie dla tych parafian, do których może wieść o synodzie nie dotarła. To słowo na kwietnym dywanie może ich zainteresować i sprowokować, by sięgnęli głębiej, może poszukali informacji o tym, co się dzieje w archidiecezji - mówi ks. Szczepański.
Przyznaje, że tym razem nie udało się zebrać tak dużo kwiatów, jak w poprzednich latach, ale razem z parafianami wymyślił sposób, by sobie z tym poradzić.
- Podsunął go po części ks. Paweł Andrejczuk, który zaproponował wykorzystanie kolorowej kory. Parafianie zrzucili się i kupili ją. Pomogła nam także zielenina - tuja, trzmielina, i kolorowe kamyczki. Udało się wypełnić braki. Wyszło naprawdę wspaniale - przyznaje ks. Andrzej.
Sam nie dałby rady ułożyć wielkich kolorowych kompozycji, gdyby nie pomoc parafian. Tych młodszych i starszych.
- Przyszliśmy tu wczoraj, w środę, o godzinie 16.30. To dość trudna praca. Trzeba ją odpowiednio nadzorować i koordynować, żeby sobie nie utrudniać. Ja pokazywałem chłopakom, jak rozsypywać ziemię. Nie ukrywam, że można się zmęczyć. Ale mamy siłę i chęci. Lubimy tę tradycję - opisuje Staś Barszczewski.
W całą inicjatywę zaangażowało się łącznie ok. 50 osób - ci co układali, dowozili oraz dołożyli fundusze.
- Samej kory zużyliśmy około 400 litrów - dodaje ks. Andrzej.
Iwona Sawicka także pomagała wypełniać płatkami kwiatów nakreślone przez młodzież kontury.
- To czasochłonne zajęcie. Na szczęście mnie akurat plecy nie bolą przy schylaniu, dlatego chcę pomóc i sprawia mi to przyjemność. Uważam, że mamy w parafii wspaniałą inicjatywę, która upiększa wielkie święto. Ważny w tym wszystkim jest pomysł i odpowiednie dobranie kolorów. Musi pracować przy tym ktoś, kto ma zmysł artystyczny - przyznaje pani Iwona.