Rzucony na głęboką wodę swoją misję powierzył Jezusowi. "Teraz wszystko mogę, nic nie muszę"

Ks. Czesław Majda to prawdziwa legenda parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego na wrocławskim Gądowie. Budowniczy i pierwszy proboszcz, który po 42 latach odchodzi na emeryturę. W rozmowie z "Gościem" wspomina burzliwe czasy budowania kościoła. Zarówno tego przez małe, jak i duże "K".


Maciej Rajfur: Po 42 latach w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego odchodzi Ksiądz na emeryturę. Powiedzieć, że był Ksiądz tu od pierwszej cegły, to jak nic nie powiedzieć.

Ks. prał. Czesław Majda
: To fakt, bo arcybiskup wrocławski wysłał mnie tu jeszcze przed wbiciem jakiejkolwiek łopaty.

Pamięta Ksiądz pierwsze dni w parafii, która w praktyce jeszcze w ogóle nie istniała? To Ksiądz miał ją stworzyć.

Oczywiście, że pamiętam. Arcybiskup Henryk Gulbinowicz powiedział mi krótko: "Będziesz pracował na nowym osiedlu, gdzie trzeba wszystko zorganizować od zera". Stała już mała kapliczka - pomieszczenie 3 na 4 metry przy budynku - którą mieszkańcy wydzierżawili od spółdzielni. Tam odbywały się katecheza i Msze św. Zapytałem metropolitę wrocławskiego, gdzie będę mieszkał. Usłyszałem: "To młode społeczeństwo, wzbudzi ksiądz litość i na pewno przyjmą księdza do siebie".

Nie był Ksiądz tym przerażony jako kapłan z kilkuletnim dopiero stażem?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..