O rozpoczętym remoncie instrumentu, jego znaczeniu i planach dotyczących katedralnych organów w uroczystość św. Jana Chrzciciela - patrona katedry, archidiecezji, Wrocławia - mówią proboszcz ks. Paweł Cembrowicz, sekretarz miasta Włodzimierz Patalas oraz organmistrz Dariusz Zych.
Katedra pięknieje. Remont prezbiterium i naw, powrót ołtarza fundacji bp. Andreasa Jerina to kolejne ważne kroki na tej drodze. Niedawno uczyniono następny - rozpoczął się remont organów z katedry wrocławskiej, wielkich organów Sauera, które pierwotnie znajdowały się w Hali Stulecia. Prace trwają czwarty tydzień. Termin ich wykonania upływa w sierpniu 2027 roku. Koszt renowacji to ok. 16 mln zł. W czasie trwającego remontu w katedrze działa - w zastępstwie zdemontowanych organów - instrument elektroniczny.
Zobacz TUTAJ
O rozpoczęciu prac mówił sekretarz miasta W. Patalas, członek zespołu ds. renowacji organów, na którego czele stoi ks. Cembrowicz. Wspomniał, że najpierw zadbano o wpisanie organów na listę zabytków (wniosek przygotował prof. Piotr Rojek z Akademii Muzycznej we Wrocławiu), co stało się w marcu 2022 r., w czerwcu 2022 r. abp Józef Kupny specjalnym dekretem powołał zespół ds. renowacji. Przeprowadzona została inwentaryzacja instrumentu i ogłoszony przetarg. Liderem konsorcjum, które prowadzi prace, jest Dariusz Zych, członkami - Piotr Zych i Grzegorz Tchórzewski. W czerwcu rozpoczął się demontaż organów.
- Kiedy prof. Rojek skończył inwentaryzację, stwierdził: to instrument wyjątkowy, nie tylko w skali naszego kraju czy Europy, ale w skali światowej - mówi ks. Cembrowicz. - Wiemy, że pochodzi z Hali Stulecia. Przetrwał II wojnę światową, ale w czasie powojennym, gdy trwała odbudowa katedry, tam ten instrument niszczał, jego elementy były rozkradane. Wtedy, przy końcu II wojny światowej, liczył 222 głosy - to były największe organy na świecie. Zostało tylko 151 głosów, a mimo wszystko jest to nadal największy czy jeden z największych tego typu instrumentów w Polsce. Od lat mówiło się o potrzebie remontu, o tym, że organy są w stanie katastroficznym. Owszem, były używane cały czas w liturgii, ale nie nadawały się do wykorzystania w koncertach organowych.
- Pierwotnie, w 1912 r., organy zostały zbudowane dla Hali Stulecia jako instrument romantyczny niemiecki - tłumaczy D. Zych. Wyjaśnia, że potem powszechnym trendem była barokizacja instrumentów. Wymieniono wówczas wiele piszczałek. - Zaraz po wojnie to wszystko było traktowane jako niczyje - mówił, wspominając o rozkradaniu piszczałek, sprzedawaniu na złom (cyna, cynk były kuszące), ale też instalowaniu ich w innych organach. - Część tych głosów i część wiatrownic, czyli platform, gdzie jest rozdzielane powietrze, trafiła na Jasną Górę. Pod koniec lat 90., na początku lat dwutysięcznych, na Jasnej Górze zmodernizowano organy, wiatrownice zostały z powrotem przywiezione do Wrocławia. Zabierzemy je do siebie do pracowni, poddamy analizom. Ja w tej chwili robię najróżniejsze badania, szukam archiwaliów - dodaje.
Wspomina o publikacji z 1913 r., gdzie organy są wymienione jako największy instrument świata, a także o kolejnej, z 1937 roku. Oczekuje na materiały z biblioteki z Paryża, docierają do niego także kolejne materiały z Jasnej Góry.
- Dokonaliśmy dokładnych pomiarów tego, co zostało rozebrane, skatalogowaliśmy wszystko. Porównujemy do dyspozycji głosów z 1912 r., z 1935 roku. To daje nam obraz, co zostało, a co powinno być - mówi. Wspomina, że powojenna renowacja organów siłą rzeczy była zakrojona na miarę możliwości - wówczas problemem był np. zakup cyny. Część nowych piszczałek została wykonana ze starych, część zrobiono z blachy cynkowej, a powinny być wykonane z cynowej. Dokonano pewnych uproszczeń.
W tej chwili pracuje przy organach 12 osób, docelowo będzie non stop pracować przy nich co najmniej 30 fachowców.
Włodzimierz Patalas wyjaśnia, że poprzedni rząd przydzielił na remont zabytkowych organów 3,5 mln zł. - W wieloletnim planie finansowym miasta mamy zagwarantowane 7,7 mln zł. Jesteśmy po rozmowach ze sponsorami - mówi. Dodaje, że raz w roku prowadzona będzie na ten cel zbiórka pieniędzy w kościołach archidiecezji wrocławskiej (w formie "tacy").
Katedralne organy mają znaczenie w wymiarze europejskim, a nawet światowym. Agata Combik /Foto Gość- Prosimy też wszystkich ludzi dobrej woli o udział w programie renowacji. Chcielibyśmy, żeby organy zagrały nie tylko głosami piszczałek mechanicznych, ale głosami wrażliwych serc ludzkich. Żebyśmy, przychodząc do katedry, mogli powiedzieć, że jest tam cząstka każdego, każdej z nas - mówi ks. Cembrowicz. Informacje można znaleźć na stronie internetowej parafii katedralnej.
Kapłan podkreśla, że organy będą wykorzystywane przede wszystkim w czasie liturgii, ale spodziewa się też, że usłyszymy je w czasie koncertów. - Organy mają swoje znaczenie także w promowaniu miasta. To nasze wspólne dobro - zauważa.
Wrocław w tej chwili ma dwa potężne instrumenty tego typu - w Narodowym Forum Muzyki i bazylice garnizonowej. - Organy katedralne to kwintesencja romantyzmu niemieckiego, organy w kościele garnizonowym to perła baroku, a te w NFM to instrument ściśle nowoczesny - mówi D. Zych.
- Po zakończeniu tego remontu będziemy mieli wielkie możliwości, jeśli chodzi o organizację festiwalów organowych - dodaje W. Patalas. - Żadne miasto nie może się pochwalić takimi organami, jak Wrocław.
Przypomina, że w każdy piątek o 19.00 odbywają się koncerty organowe w bazylice garnizonowej.