40 osób wyruszyło w 8. edycji Rolkowej Pielgrzymki Wrocławskiej na Jasną Górę. Przed obraz Królowej Polski dotrą po 4 dniach, dziennie pokonując 80 kilometrów.
Najmłodszy pielgrzym ma 11 lat, najstarszy prawie 70. Są z całej Polski. Od Szczecina przez Warszawę i Kraków po Rzeszów. A nawet z Niemiec. O poranku 6 lipca wyruszyli na Jasną Górę spod kościoła pw. św. Michała Archanioła na wrocławskim Ołbinie. Do celu dotrą po 4 dniach pod hasłem: "Uczestniczę we wspólnocie Kościoła", nawiązując do hasła roku duszpasterskiego.
ZOBACZ ZDJĘCIA:
- W pierwszym dniu będzie o sakramentach, w drugim o dialogu w Kościele. Trzeciego dnia opowiemy sobie o służbie, a w czwartym o ewangelizacji. W drodze - mimo że jedziemy na rolkach - odmawiamy godzinki, koronkę, różaniec, słuchamy konferencji. Oczywiście codziennie uczestniczymy w Eucharystii z homilią - mówi ks. Jerzy Babiak SDB, organizator rolkowej pielgrzymki.
To jedna z dwóch pielgrzymek rolkowych w Polsce. Nigdy nie brakuje chętnych, choć organizatorom co roku towarzyszy niepewność o frekwencję. Taka wyprawa wymaga bowiem dobrej kondycji i umiejętności pewnej jazdy na rolkach, także w warunkach mniej sprzyjających.
- Dla pielgrzyma każda pogoda jest idealna, ale oczywiście łatwiej i przyjemniej się jedzie, gdy nie pada. Ważne jest dla nas, żeby było sucho ze względów bezpieczeństwa. Przypominam uczestnikom, że to wydarzenie ma charakter pokutny. Stare przysłowie mówi: "pielgrzymowi nic się nie należy". Choć parafie i koła gospodyń wiejskich na Dolnym Śląsku zawsze nas zaskakują. Przygotowują stoły, które uginają się od kanapek i ciast. Spotykamy się z dużą otwartością i życzliwością, co nas urzeka - przyznaje ks. Babiak.
Każdego dnia rolkowi pielgrzymi pokonują ok. 80 kilometrów. Etapami po 15-20 kilometrów. To spory wysiłek, ale jak przyznają uczestnicy, we wspólnocie jedzie się łatwiej. Zawsze można liczyć na pomoc innych.
- Wybrałam się w ten sposób na Jasną Górę już piąty raz. Zawsze przeżywam tu ważny moment pod względem duchowym. Przez cały rok pędzimy, nie mamy czasu, a w tych dniach doświadczam wyciszenia, bliskiego spotkania z Bogiem. To pomaga nawiązać z Nim jeszcze bliższą relację. Jeśli ktoś lubi jeździć na rolkach, będzie czerpał z tego przyjemność połączoną z duchowym bogactwem - mówi Magdalena Borczyk z Rzeszowa.
Zaznacza, że największą trudność sprawia nie sama jazda, lecz odpowiedni dobór rolek. Przy złym dopasowaniu moga pojawiać się odciski. Pielgrzymów nie omijają kryzysy w drodze.
- Po drugim dniu dopada człowieka mocne zmęczenie, po trzecim jeszcze bardziej. Szczególnie, gdy pogoda nie dopisuje. Na pewno deszcz i upał nie są naszymi sprzymierzeńcami. Wypośrodkowana aura wydaje się najlepsza. Natomiast nie ma się co nią przejmować. Na pielgrzymce naważniejszy jest Bóg oraz ludzie, ich szczerość serca, piękno i dobro - podsumowuje Magdalena.
Całemu wydarzeniu towarzyszy akcja pomocowa tzw. „Kilometry miłości" - uczestnicy, zgodnie z własną wolą, zapłacą za przejechany kilometr dowolną kwotę na wsparcie ośrodka dla chłopców i dziewcząt ulicy Don Bosco Fambul-Freetown w Sierra Leone.
Organizatorami wydarzenia są Zespół Szkół Salezjańskich DON BOSCO we Wrocławiu oraz Salezjański Wolontariat Misyjny Młodzi Światu we Wrocławiu.