Podczas wrocławskich obchodów upamiętniających ofiary ludobójstwa na Wołyniu wybrzmiało ważne przesłanie: historii nie zmienimy. Chcemy uczynić wszystko, aby nikt nie mógł wykorzystać zaszłości historycznych do poróżnienia naszych narodów - polskiego i ukraińskiego.
Obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP odbyły się tradycyjnie pod pomnikiem- mauzoleum przy skwerze Xawerego Dunikowskiego we Wrocławiu. Przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, instytucji zajmujących się pamięcią oraz mieszkańcy miasta oddali hołd zamordowanym Polakom.
Pod pomnikiem modlitwę ekumeniczną nad duszami ofiar poprowadził bp Jacek Kiciński CMF, biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej.
- Ten dzień 11 lipca przeszedł do historii jako tzw. krwawa niedziela, ponieważ był to kulminacyjny moment ludobójstwa zaplanowanego i przeprowadzonego przez ukraińskich nacjonalistów. Miało ono wyniszczyć Polaków zamieszkałych na Kresach Południowo-Wschodnich II RP, częściowo na Polesiu, Lubelszczyźnie i Podkarpaciu. Brutalnym mordom - głównie dzieci, kobiet i starców - towarzyszyła grabież mienia oraz likwidacja wszelkich śladów polskości - mówi Michał Siekierka, wiceprezes Stowarzyszenia Upamiętniania Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów.
Podkreślił, że ofiarami zbrodni byli również Żydzi, Ormianie, Czesi, a także sprawiedliwi Ukraińcy, którzy przeciwstawili się zbrodniczej ideologii. - Historii nie zmienimy. Chcemy uczynić wszystko, aby nikt nie mógł wykorzystać zaszłości historycznych do poróżnienia naszych narodów - polskiego i ukraińskiego. Dzisiaj pokazujemy pamięć i szacunek dla ofiar - dodaje M. Siekierka.
Jeden z ocalałych - Jan Zaleski, naoczny świadek ludobójstwa - napisał, że Kresowian zabito dwukrotnie - raz od ciosów siekierą i drugi raz przez przemilczenie.
Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń zaznacza, że nie istnieją słowa opisujące tragedię naszych przodków na Kresach. - Chodzi o pamięć, o wiedzę. Dlatego dziękuję wszystkim, którzy przekazują tę pamięć i wiedzę. Rząd polski będzie pamiętał o tej zbrodni i będzie dalej przekazywał wiedzę o niej. Obyśmy wszyscy wyciągnęli wnioski, że zbrodnicze ideologie prowadzą do strasznych rzeczy: zwrócenia się sąsiada przeciwko sąsiadowi - uwrażliwia M. Awiżeń.
Podczas obchodów niezwykle celne przemówienie wygłosił Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. - Nie możemy zapomnieć o tej zbrodni i powinniśmy ją upamiętniać, niezależnie od okoliczności. Nie jest to jednak głos przeciw Ukrainie, który ma uderzać w nasze dobre relacje. To raczej ostrzeżenie, jak relacje między narodami mogą zostać zatrute przez skrajny nacjonalizm. Warto zauważyć, że nikt nie mówi o zbrodniach Ukraińców na Polakach, lecz o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów. Nikt nie przerzuca odpowiedzialności na cały naród ukraiński, a tym bardziej na kolejne pokolenie, które dzisiaj dzielnie walczy o swoją niepodległość - tłumaczył dyrektor IPN Wrocław.
Wymienił kilka nazwisk zbrodniarzy ukraińskich, by nie pozostali oni bezimienni. Dowódców, którzy byli odpowiedzialni za zgładzenie całych wsi. - Oni nigdy nie zostali osądzeni. Oprócz trybunałów i sądów jest jednak coś więcej - osąd historii. I tu wyrok jest jednoznaczny. Popełnili straszliwą zbrodnię, ale też wielki błąd. Zamiast walczyć z realnym wrogiem, który potem zniewolił Ukrainę, zwrócili się przeciwko bezbronnym sąsiadom. Przeciw tej nacji, która po latach okazała Ukrainie największą solidarność w godzinie próby - opisywał K. Dworaczek.
Przypomniał postawę sprawiedliwych Ukraińców, którzy pomagali Polakom w tych strasznych godzinach. Ich przykład pokazuje, jak ważna jest postawa jednostki, a jak krzywdząca może być generalizacja. Na wrocławskim pomniku znajduje się tablica im poświęcona. Kresowa Księga Sprawiedliwych zawiera 1341 nazwisk tych, którzy pomagali Polakom na Wołyniu, ratując sąsiadów w odruchu człowieczeństwa i odwagi, ale nie jest to pełna liczba.
- Dzisiaj jest święto, które przez długie lata nie mogło się doczekać swojej daty w kalendarzu państwowych uroczystości. Teraz z odwagą i podniesionym czołem mówimy o tragicznych wydarzeniach po wieloletnim milczeniu. Myślę, że to trudne - pogodzić bolesne rany w naszej wspólnej historii z odpowiedzialnością za dalsze losy państwa polskiego i ukraińskiego. Przebaczenie leży w naturze ludzkiej. A w naszym przypadku nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary. Na Dolnym Śląsku spoczywa na nas szczególna odpowiedzialność, ponieważ w zdecydowanej większości jesteśmy potomkami Kresowian - przyznaje Paweł Gancarz, marszałek województwa dolnośląskiego.