175 lat rozpalania ogniem Ducha Świętego

Na Jasnej Górze misjonarze klaretyni, siostry klaretynki i ruch klaretynów świeckich z całej Polski świętowali 175-lecie istnienia zgromadzenia. Był to czas radości i refleksji, w jakim miejscu znajdują się duchowi synowie i córki św. Antoniego Klareta.

Zgromadzenie Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca Błogosławionej Maryi Dziewicy założone zostało 16 lipca 1849 r. przez św. Antoniego Marię Kareta w niewielkim hiszpańskim miasteczku Vic. W Polsce seminarium klaretyńskie i duszpasterstwo powołań znajdują się we Wrocławiu.

16 lipca rodzina klaretyńska zebrała się w Częstochowie, by świętować jubileusz 175 lat istnienia. Kulminacyjnym momentem była uroczysta Msza św. w kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze pod przewodnictwem bp. Jacka Kicińskiego CMF, biskupa pomocniczego archidiecezji wrocławskiej i klaretyna.

175 lat rozpalania ogniem Ducha Świętego

- Historia naszego zgromadzenia to piękny przykład, jak wspaniale działa w Kościele Duch Święty. Zgromadzenie zostało założone we wspomnienie Matki Bożej Szkaplerznej w malutkiej wspólnocie. Ojciec Klaret i pięciu innych księży diecezjalnych rozeznali, że utworzą stowarzyszenia księży, poprzez które będą głosić misje celem odnowy Kościoła i świata. To było podstawowe zadanie: głosić słowo Boże i nie być związanym z jednym miejscem - opowiada bp Kiciński.

Z malutkiej, 5-osobowej wspólnoty powstało zgromadzenie zakonne obecne w ponad 70 krajach, które dzisiaj liczy ponad 3 tys. misjonarzy, misjonarek klaretynek i świecką rodzinę klaretyńską. Poza tym wśród klaretynów posługuje w Kościele 28 biskupów czynnych, 6 biskupów seniorów i 2 kardynałów. Polska prowincja jest jedną z najmłodszych w zgromadzeniu i ciągle się rozwija. Połowa polskich zakonników pracuje na misjach.

- Jubileusz to piękna okazja, by się zatrzymać, zobaczyć, gdzie jesteśmy, co robimy. Oprócz tego pomodlić się, ucieszyć się sobą, nabrać sił i dalej głosić Ewangelię -podsumowuje bp Kiciński.

W homilii o. Piotr Bęza CMF, prowincjał polskiej prowincji misjonarzy klaretynów, przypomniał, że zakonny skrót CMF oznacza Syn Serca Maryi. A skoro tak, to klaretyni nie mogli nie zaprosić do wspólnego świętowania Matki Bożej.

- Co było motorem napędowym dla o. Klareta? "Miłość Chrystusa przynagla nas" - to hasło naszego zgromadzenia. Doświadczenie Bożej Miłości i Boga jako kochającego Ojca stało się dla św. Antoniego Marii Klareta paliwem do tego, by głosić Ewangelię wszelkimi możliwymi sposobami. Misjonarz klaretyn to ten, który płonie miłością i rozpala nią wszystko na swojej drodze - tłumaczył o. Bęza.

Podkreślił, że klaretyn to człowiek tak dalece dyspozycyjny, że nie przywiązuje się do jednego miejsca, jednego kraju czy kontynentu. Cały świat jest jego domem. - Ojciec Klaret niestrudzenie głosił słowo Boże, wielu go za to podziwiało i wielu nienawidziło. Z tej pierwszej grupy przyszło kiedyś dwóch młodych chłopaków i powiedziało: "Ojcze, chcielibyśmy przeżyć jeden dzień tak, jak ty". On wyraził zgodę, zatem byli przy nim od wczesnego rana do późnego wieczora. Wygłosił wtedy kilka kazań, konferencji, spotykał się z różnymi ludźmi, a miał ponad 50 lat. Wieczorem mocno zmęczeni młodzieńcy zapytali o. Klareta: "Skąd masz tyle sił, ojcze? Jak to możliwe, że tak przeżywasz każdy dzień, a my jesteśmy zmęczeni już po jednym?". Wtedy padły słowa: "Zakochajcie się w Jezusie Chrystusie, a dokonacie większych rzeczy niż te" - opowiadał kaznodzieja.

Podzielił się z zebranymi ciekawostką. Ojca Klareta, poza tym, że był wielkim czcicielem Matki Bożej i to Jej przypisywał założenie zgromadzenia, łączyło jeszcze coś szczególnego z tym wizerunkiem Maryi, o którym śpiewamy w jednej z pieśni: "na nim cięte rysy dwie". Na twarzy o. Klareta pojawiła się rysa powstała po kolejnym już zamachu na jego życie. Jeden z naszych hiszpańskich współbraci, gdy przyjechał po raz pierwszy na Jasną Górę i spojrzał na oblicze Czarnej Madonny, to - nawiązując do poranień Matki Bożej i ojca założyciela - powiedział: "Tutaj wreszcie syn odnalazł swoją Matkę".

- Tak każdy z nas - misjonarzy klaretynów - czuje się tutaj, na Jasnej Górze. Jak w domu, jak u Mamy. Tutaj wielu z nas pielgrzymowało i odnalazło swoje powołanie, ale przede wszystkim odnawiało swoją synowską relację z Maryją - stwierdził prowincjał.

175 lat rozpalania ogniem Ducha Świętego

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..