Czy piesza pielgrzymka na Jasną Górę to przeżytek? Niekoniecznie. Ta młoda grupa pokazuje coś odwrotnego

Po liczbach uczestników widać wyraźnie, że piesze pielgrzymki od lat się kurczą. Czy jednak oznacza to, że taka forma modlitwy przemija i nie przystaje do naszych czasów? Niekoniecznie. Ta grupa pielgrzymkowa rośnie i przyciąga młodych ludzi.

Co roku w wakacje powraca refleksja nad popularnością pieszego pielgrzymowania przed obraz Matki Bożej Królowej Polski w Częstochowie. Diecezjalne pielgrzymki mają coraz mniej uczestników, jednak nie jest to proces absolutny, który zachodzi wszędzie i bez wyjątku.

Przed kilkoma dniami zapisy do grupy nr 20 Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej (która wyrusza 3 sierpnia) przekroczyły 100 osób. To, jak na razie, najliczniejsza grupa ze wszystkich, które wędrują z archidiecezji wrocławskiej na Jasną Górę. Co ciekawe, nie idą w niej emeryci, seniorzy, dorośli (uznawani za bardziej pobożnych od młodzieży), ale rodziny i młodzi ludzie. I to - paradoksalnie, wbrew temu, co się powszechnie mówi - ci ostatni są motorem napędowym całości.

- Zaczęliśmy zapisy już 100 dni przed startem pielgrzymki. Nie zwlekaliśmy z tym, bo ludzie planują urlopy na długo przez wakacjami, więc nie można im na ostatnią chwilę czegoś proponować, licząc, że zmienią swoje założenia. Chętna młodzież się zapisała, ale miała też czas, by namówić innych, swoich rówieśników - mówi ks. Jakub Deperas, przewodnik grupy nr 20.

Grupa 20 nie żyje od pielgrzymki do pielgrzymki. Utrzymuje aktywność swojego profilu w mediach społecznościowych, stara się podtrzymywać atmosferę pielgrzymki. Robią to młodzi ludzie, którzy w internecie czują się jak ryba w wodzie.

- W dniu rozpoczęcia pielgrzymki przed rokiem nie było nawet 100 zapisanych osób. A dzisiaj - na 2 tygodnie przed wyruszeniem - już mamy ponad setkę. Mimo ogólnej tendencji spadkowej my zaliczyliśmy w tym roku lepszy początek. Grupa się rozrasta, jest nas więcej - dodaje ks. Deperas.

Jego zdaniem, to nieprawda, że piesze pielgrzymowanie stało się przestarzałą formą, która przemija, bo nie pasuje do współczesnych czasów. Absolutnie tego typu formuła się nie wyczerpała. Po prostu ma większą konkurencję niż kiedyś. Młodzi w Polsce otrzymują wielki wachlarz możliwości wakacyjnych. - Ale patrząc po naszej grupie i młodzieży z wrocławskich Krzyków, pielgrzymka to atrakcyjna opcja dla nastolatków. Obawiałem się przez chwilę, że młodzi traktują wiarę jak serię wyzwań. Czyli: "Byłem na pielgrzymce, więc zaliczyłem, zdobyłem, odhaczone". Ale oni chodzą na Jasną Górę w następnych latach i zabierają jeszcze znajomych. Trzeba jednak zatroszczyć się o duchowość, czyli wysoki poziom konferencji, homilii, ale także o aspekty czysto ludzkie, np. prysznice dla grupy - wymienia duszpasterz.

Przyznaje, że dla niego jako księdza te 8 dni w drodze z ludźmi buduje kapitalne doświadczenie duszpasterskie. - Gdzie indziej miałbym ich tak blisko w takiej formie? - pyta retorycznie.

Katarzyna Zdobylak w Pieszej Pielgrzymce Wrocławskiej uczestnicy od kilkunastu edycji. Wędruje na Jasną Górę co roku, od kiedy skończyła 8 lat. W grupie nr 20 jest od samego jej początku. - Dwudziestka powstała przy współpracy młodzieży z Krzyków i z Psiego Pola. Byliśmy chętni, żeby działać. Biskup podrzucił pomysł stworzenia grupy pielgrzymkowej. Młodzi szybko podłapali. Okazało się to świetnym pomysłem, bo dużo moich znajomych zaczęło chodzić na pielgrzymkę. I nie dołączali do jakiejś grupy, gdzie czuliby się na początku obco, ale tworzyli od początku coś razem ze znajomymi - opowiada wrocławianka.

Odkąd sięga pamięcią, grupa nr 20 się rozwijała, i to głównie z powodu energii i chęci młodych ludzi. To oni pociągają kolejnych swoich rówieśników. Pokazują, że można połączyć przyjemne z pożytecznym. Dwudziestka ma w sobie naturalny entuzjazm i dynamizm młodzieży, ukierunkowany na Pana Boga. - Każdy może do tej grupy wnieść coś swojego. Ona się ciągle modeluje, ciągle się buduje - zaznacza Katarzyna.

Dla niej piesze pielgrzymowanie to nie tylko tradycja, ale wciąż ważne przeżycie i duchowe rekolekcje. - Jestem przywiązana do pielgrzymki. Ona daje mi siłę i ładuje życiowe akumulatory. Chodzę w niej dzięki moim rodzicom. Tato jest zaangażowany w służby pielgrzymkowe i za to go zawsze podziwiałam. Uważam, że taka forma modlitwy i rekolekcji w drodze nie przeminie. Może będzie się kurczyć do pewnego momentu, choć też nie wpadałabym w pesymizm. Nadal sporo osób wybiera się na maryjny szlak, a wiele nowych go odkrywa - opisuje K. Zdobylak.

Z jej doświadczenia wynika, że nie jest ciężko zachęcić młodych do kilkudniowej wędrówki na Jasną Górę. Sztuką jest sprawić, żeby wybrali się w kolejnych latach. - Jednak to wymagający wysiłek, szczególnie kiedy pogoda nie sprzyja i potrafi zrazić. Ale grupa 20 miała przed rokiem więcej ludzi, którzy szli po raz pierwszy, niż doświadczonych pielgrzymów. A zatem jest potrzeba takiej modlitwy i przygody duchowej w sercach ludzi. Pytanie, czy my jako wytrawni pielgrzymi jesteśmy dobrymi ambasadorami tej inicjatywy? - podsumowuje wrocławianka.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..