Błogosławieni elastyczni, albowiem oni zawsze do celu dopłyną

Pod takim hasłem rodziny Domowego Kościoła żeglowały w pięknych okolicznościach mazurskich jezior. Realizowali na jachtach tematyczne rekolekcje Ruchu Światło-Życie. Przeżywali ważną formację, a jednocześnie dla wielu była to przygoda życia.

Flotylla Domowego Kościoła to grupa rodzin, które albo już znają i żyją zasadami Domowego Kościoła, albo rozważają wejście na tę drogę w najbliższym czasie. Łączą formację ze swoją pasją - żeglowaniem.

Tegoroczny rejs Flotylli DK organizowały małżeństwa z parafii pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu. W tygodniowej podróży przez Mazury z formacją Ruchu Światło-Życie wzięły udział 42 osoby z 11 rodzin wraz z duszpasterzem. Najstarszy wilk morski miał 60 lat, a najmłodszy marynarz Rafał - 3 lata. Wypłynęło 8 łodzi. Codzienna Msza św., konferencje, modlitwa liturgią godzin, a to wszystko w pięknej scenerii polskich jezior. Nie zabrakło śpiewania szant i pogodnych wieczorów z grami i zabawami.

- Naszym hasłem przewodnim było zdanie: "Błogosławieni elastyczni, albowiem oni zawsze do celu dopłyną" - uśmiecha się Piotr Oksanicz z Garwołu k. Wołowa, który żeglował z żoną i trzema synami. Jak podkreśla, na łodzi nie da się do końca wszystkiego przewidzieć. Nie ma zaplanowanych godzin posiłku czy nawet Mszy, bo to może się zmieniać ze względu na poruszanie się jachtami. - Już drugiego dnia nocowaliśmy w innym miejscu, niż ustalaliśmy, z powodu braku miejsc w porcie. A w Mikołajkach zastał nas z kolei groźny biały szkwał - dodaje Piotr.

Tegorocznym tematem flotylli były warunki dobrej spowiedzi. Uczestnicy po kilkugodzinnym żeglowaniu nocowali codziennie na łodziach w innym miejscu. Czasem zdarzały się tzw. noclegi na dziko, poza portami. Były to też rekolekcje wymagające pod względem fizycznym, ale przynoszące wielką satysfakcję. - Dzięki temu lepiej się poznaliśmy, żyjąc ze sobą na pokładach, na kilkunastu metrach kwadratowych, przeżywając różne sytuacje kryzysowe - przyznaje mąż i ojciec.

Podobne wrażenia mają Agnieszka i Bartosz Skrentowie. Wychowują piątkę dzieci i w tym roku obchodzili 20-lecie małżeństwa. Prawie tyle samo lat są w Domowym Kościele. O rekolekcjach w takiej formie dowiedzieli się przypadkowo od znajomych i choć nigdy nie pływali łodziami, to forma bardzo ich zainspirowała i zaciekawiła. Dodatkowymi argumentami były również fakt, że nigdy nie byli jeszcze na Mazurach, oraz bardzo praktyczny temat rekolekcji o spowiedzi.

- Wspólnotowa jutrznia i Msza św. na łonie natury w pięknej mazurskiej scenerii miały swój wyjątkowy klimat. Było dla nas dużą radością widzieć, jak dzieci, młodzież i dorośli pięknie się integrują przy nocnym pieczeniu kiełbasek w ognisku, śpiewając szanty - opowiada B. Skrent. - Funkcjonowanie naszej rodziny na łodzi było dla nas totalnie nowym doświadczeniem i nauczyło nas większej cierpliwości i wzajemnej pomocy, bo każdy musiał brać czynny udział w codziennych obowiązkach - przyznaje A. Skrent.

Płynięcie wspólnotowe pokazało im, jaką siłą i wsparciem są inni, którzy mają duże doświadczenie i dzielą się nim z początkującymi. - Dobry Pan Bóg dał nam różnorodne wiatry - i te silne, które pokazały, jakim żywiołem potrafi być woda, i te mniejsze, a czasami ich brak, abyśmy także umieli się z tego cieszyć i np. wskoczyć na środku jeziora do wody, aby się schłodzić - wspomina Agnieszka.

Małżeństwo przyznaje, że ks. Mateusz Ciesielski każdego dnia podczas Mszy św. w kazaniu w sposób bardzo przystępny i często z humorem wprowadzał uczestników flotylli w temat dobrych przygotowań i głębokiego przeżycia sakramentu pojednania. Każdy dzień był poświęcony jednemu warunkowi dobrej spowiedzi.

Wszyscy otrzymali pomocne dzienniki podróży, w których rozpisano pytania do namiotu spotkania na bazie Ewangelii z dnia oraz zadanie żeglarskie na każdy dzień. - Dzieci chętnie podjęły temat i podczas płynięcia uczyły się wiązać węzły. Komunikację pomiędzy jachtami zapewniały krótkofalówki, co świetnie się sprawdzało. Tydzień wspólnego żeglowania sprawił, że połknęliśmy żeglarskiego bakcyla i czekamy na kolejną flotyllę - zapowiada Bartosz.

Uczestnicy rejsu zgodnie twierdzą, że żeglowanie jest bardzo ewangeliczne. Uczy odwagi, pokory, pracowitości i wzajemnej pomocy.

Błogosławieni elastyczni albowiem oni zawsze do celu dopłyną Błogosławieni elastyczni albowiem oni zawsze do celu dopłyną Błogosławieni elastyczni albowiem oni zawsze do celu dopłyną Błogosławieni elastyczni albowiem oni zawsze do celu dopłyną Błogosławieni elastyczni albowiem oni zawsze do celu dopłyną Błogosławieni elastyczni albowiem oni zawsze do celu dopłyną Błogosławieni elastyczni albowiem oni zawsze do celu dopłyną Błogosławieni elastyczni albowiem oni zawsze do celu dopłyną Błogosławieni elastyczni albowiem oni zawsze do celu dopłyną

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..