W Miliczu, jak co roku, uroczyście obchodzono odpust ku czci św. Anny. Pielgrzymi z całej okolicy zjechali do parafii, gdzie czczona jest babcia Pana Jezusa.
Festyn, wspólny obiad, konkursy, występy artystyczne i modlitwa - co roku miliczanie i nie tylko przeżywają odpust ku czci św. Anny. Jego kulminacją była Msza św. odpustowa pod przewodnictwem o. Jozafata Gohly OFM, wieloletniego kustosza sanktuarium na Górze św Anny.
Wyjaśniał on podczas homilii wizerunek św. Anny z ołtarza głównego kościoła milickiego. Święta Anna siedzi na tronie, z prawej strony jest Maryja, a na kolanach u Anny znajduje się Pan Jezus.
- Ten rodzaj figury nazywamy "samotrzeć". Z jednej strony we troje razem, a z drugiej pokazanie, że św. Anna jest trzecia. Po Jezusie i Maryi. Ona pokazuje nam właściwą kolejność w naszym życiu. Jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu, wszystko będzie na swoim miejscu. Anna uczy wiary, jest jej przekazicielem, ona prowadziła do Boga swoją córkę. To zadanie dla nas - mówił franciszkanin.
Przypomniał, że św. Anna to patronka wszystkich kobiet oczekujących narodzin dziecka. W wizerunku św. Anny Samotrzeciej jest wyrażona dwa razy idea macierzyństwa. Bo znajduje się tam matka - Maryja i matka matki - Anna. A na głównym miejscu mamy Jezusa, który nam daje życie.
- Nie możemy egzystować, trzeba żyć w perspektywie wieczności. Z wizerunku św. Anny wyłania się idea dawania i przekazywania życia, ale także troski o życie wieczne. Widzimy połączenie trzech postaci: babcia, matka, wnuk. Ta figura to drzewo genealogiczne. Trzy następujące po sobie pokolenia. Co by się stało, gdybyśmy każdej z tych trzech osób sprawili osobne miejsce i odłączyli je od siebie? To szaleństwo. Gdybyśmy wycięli Pana Jezusa, utniemy rękę Annie, gdy wytniemy Maryję, również utniemy drugą rękę Annie. Piękno wizerunku polega na wszystkich trzech postaciach przy sobie - tłumaczył o. Gohly.
Wymowę figury odniósł do współczesnych rodzin. One sa pięknie, kiedy są razem. Święta Anna to patronka jedności rodzinnej. Babcia łączy, jednoczy, gromadzi dzieci i wnuki. Dziadkowie w naszych rodzinach także scalają. - Dbajmy i troszczmy się o nasze relacje. Jestem wdzięczny, że wychowywałem się w rodzinie wielopokoleniowej. To uczyło akceptacji i wzajemnego wsparcia. Pamiętajmy o dziadkach i seniorach, często spychanych współcześnie ma margines. Potrzebujemy wzajemnej troski o siebie. Gdyby nie dziadkowie, nie byłoby naszych rodziców. Pokolenia muszą być ze sobą zjednoczone. Dzisiaj panuje tendencja do indywidualizmu, z myślą o sobie. W rodzinie z drugim człowiekiem buduje się relację i bierze się za to współodpowiedzialność - nauczał o. Jozafat.
Aby rodzina był szczęśliwa i spójna, powinna zaistnieć wspólnota stołu, wspólnota rekreacji i wspólnota modlitwy. Święta Anna stała się łączniczką pokoleń, która pokazuje jedność w byciu razem. - Cieszymy się, że na odpust przybywają nie tylko parafianie, ale i pielgrzymi spoza naszej parafii. Wierni zawsze angażują się w organizację tego świętowania, za co im szczerze dziękuję. Bez ich pracy nie byłoby tych obchodów ku czci babci Pana Jezusa - mówi ks. Grzegorz Michalski, proboszcz parafii.
- Kiedy mam okazję w środku wakacji, przyjeżdżam do Milicza, do św. Anny, na odpust. W tym roku udało się ponownie. Mam dzieci i wnuki i modlę się za wstawiennictwem tej patronki o siłę dla całej rodziny, ale też dla siebie, bym była dobrą babcią i matką - mówi Joanna Marciniak, która przyjechała z Trzebnicy.