Pytał trzeciego dnia 44. Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej bp Jacek Kiciński. Pątnicy pokonali w poniedziałek ponad 30 km z Oleśnicy do Namysłowa.
W poniedziałek po raz pierwszy na trasę razem z innymi wyruszyła grupa nr 5 - oleśnicka. To był jeden z dłuższych odcinków dziennych całej pielgrzymki. Pątnicy modlili się w południe na Mszy św. w kościele pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Bierutowie.
- Przynieśliście tutaj słońce. We vlogu "Gościa Niedzielnego" bp Maciej Małyga mówił o tym, że można się naprawdę cieszyć z prostych rzeczy, np. ze słońca - witał pielgrzymów ks. Bartosz Mitkiewicz, proboszcz z Bierutowa.
- Nasza trudność polega na tym, żeby naprawdę zrozumieć, czym jest Eucharystia. Święty Jan Vianney powiedział, że gdybyśmy to zrozumieli, umieralibyśmy z zachwytu. I jakoś nie umieramy z zachwytu. Czyli przed nami długa droga - stwierdził bp Kiciński w homilii.
Przypomniał, że pielgrzymi doświadczają w drodze niesamowitej dobroci od tych, których spotykają. Zostają nakarmieni. - Ale my mamy karmić innych słowem miłości, modlitwą i gestem dobroci. A nie zawsze tak jest, także na pielgrzymce. Czasem karmimy pretensją, żalem do Boga, do Kościoła - mówił bp Jacek.
Podkreślał, że nie jest łatwo oddać wszystko Jezusowi. Chodzi o te pięć chlebów i dwie ryby z Ewangelii, których często się trzymamy. - Musimy uczynić wszystko, co jest w możliwe, ale prośmy na modlitwie. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. My byśmy chcieli oddać wszystko, ale mały margines zachować dla siebie. A okazuje się, że ten margines jest szerszy niż kartka. Takie podejście: "Dla Ciebie, Panie Boże, wszystko, tylko mi tego nie zabieraj". Niech ta dzisiejsza Ewangelia będzie szkołą zaufania - zachęcał kaznodzieja.
Podczas Mszy bp Małyga ochrzcił Juliana Gabriela Biskupa. - Dziękujemy Julianie, że przypomniałeś nam, pewnie nie do końca świadomie, co stoi u początków bycia w Kościele - wiara i chrzest, czyli włączenie w śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa - mówił bp Małyga.
Rodzice Juliana - Urszula i Maciej - dali na koniec Eucharystii świadectwo wiary. - Pamiętam, jak się urodziła moja siostra, miałam 8 lat. Wówczas mój tato, żeby ulżyć chyba mojej mamie, wziął mnie ze sobą na Jasną Górę. Nie było to łatwe. Zawsze wspominam ten pierwszy raz na Pieszej Pielgrzymce Wrocławskiej. Pamiętam, jak powtarzał: "Trzeba być twardym nie miękkim". Moja droga do wiary nie była łatwa, ale zawdzięczam bycie w Kościele moim rodzicom - opowiadała U. Biskup. Jej rodzice to coroczni pielgrzymi na Jasną Górę z grupą 12, związani przed laty z DA "Wawrzyny". - Rodzice również zadbali o moje wychowanie. Wpoili mi wiarę. Nie wyobrażamy sobie innej drogi w życiu. Jako dorosły chodziłem na Jasną Górę z diecezją legnicką - dodał M. Biskup.