W czwartym dniu pieszej pielgrzymki na Jasną Górę uczestnicy przemierzali trasę z Namysłowa do Wierzbicy Górnej. Kulminacją wędrówki była Msza św. w Siemysłowie.
Pątnicy wyszli o świcie z Namysłowa. Pierwszy postój mieli w niezwykle gościnnym Siemysłowie, gdzie odbyła się polowa Msza św.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z 4. DNIA PIELGRZYMKI:
- W życiu duchowym trzeba dać się zaprosić Jezusowi, by wejść na górę Tabor i podjąć trud wędrówki, na której zawsze spotkamy pocieszenie i strapienie - mówił w homilii bp Jacek Kiciński CMF. Podkreślał, że ważne, by pokonać swoją ludzką niechęć i otworzyć się na słowo Jezusa. Ono czasem zaboli, czasem nas dotknie, ale jest w stanie zmienić nasze życie. - Każdy z nas ma swoją Górę Przemienienia, ale na górę trzeba wejść, podjąć trud. Kiedy ruszysz w drogę, doświadczysz miłości Jezusowej. Zachowuj ją w swoim sercu - prosił bp Kiciński.
Kiedy pyta ludzi, jaką mają receptę na szczęśliwe życie, 90 proc. odpowiada: wierność do końca. - Każdy z nas ma swoją górę Tabor, jest nią codzienna modlitwa i Eucharystia. Jezus nas zaprasza, kocha nas, ale daje nam też wolność. Każdy pewnie stoczył mniejszą lub większą walkę, by pójść na pielgrzymkę. Trudności na drodze wiary są potwierdzeniem dobrej drogi. Nie wystarczy jednak słuchać słowa Bożego, ale trzeba je zachowywać w swoim sercu - przypomniał kaznodzieja.
Po Mszy św. pielgrzymi zjedli posiłek, który przygotowali dla nich mieszkańcy Siemysłowa. Co roku wyprawiają oni dla pątników prawdziwą ucztę.
- Otrzymaliście słowo od ojca biskupa. Piękne, ale i wymagające. I teraz - przyznam - widzę w was rozmodlenie i młodego ducha. Cieszymy się, że możemy was gościć. Parafianie chętnie przygotowują posiłki - mówił ks. Piotr Bałtarowicz, proboszcz z Siemysłowa.