- Wszyscy mamy oczy i mamy serce, od ciebie zależy, czy ono jest mądre, czy głupie. Czy Oblubieniec ciebie pozna - mówił bp Maciej Małyga do pątników Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej w Borkach Wielkich. Tak rozpoczęli 7. dzień wędrówki na Jasną Górę.
W Borkach Wielkich, po ulewnym wieczorze i nocy, pątnicy rozpoczęli przedostatni dzień 44. Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej od Mszy św. w kościele ojców franciszkanów.
- Wstało słońce i możemy sobie przypomnieć piękne słowa Zachariasza: "Nawiedziło nas z wysoka wschodzące słońce". Znak naszego Pana. Warto skupić się także na słowach, które przekazał nam Ozeasz. Bóg wyprowadza swój lud na pustynię i mów do serca tego ludu. Serce jest bardzo ważnym określeniem. W jaki sposób Bóg zrobił to za pierwszym razem? Izrael wychodzi z Egiptu, są tam plagi, Morze Czerwone się rozstępuje, następuje chwała Jahwe, która prowadzi naród wybrany przez pustynię. Manna, woda ze skały i przymierze na górze Synaj. Bóg ciągle mówi do serca tych ludzi. Do wspólnoty i do każdego z nich osobiście. Przez te znaki mówi do ich serca i my się tego uczymy - nauczał bp Maciej.
Zatem, gdy widzimy znak, gdy nasze oczy coś widzą, czegoś doświadczają, wówczas powinno też nasze serce wydać o tym sąd. Ewangelia mówi nam, że serce może być głupie albo mądre. Jeśli mam to drugie, to dostrzegam chwałę Pana, która się objawia. Ciągle coś się dookoła nas dzieje, a serce ciągle dokonuje wyboru. Są tacy, co mają oczy, ale nie widzą.
- Tłum nakarmiony rozmnożonym chlebem nie widzi znaku, bo chce tylko chleba. Ma oczy, ale również głupie serca. Może dokonać wyboru i tak samo my mamy ciągle możliwość wybierania. Musimy ponieść tego konsekwencje. Nie ma innej drogi. Wolność ma konsekwencje. Nie można chcieć wolności, a nie chcieć konsekwencji. Ewangelia pokazuje, że nikt za ciebie nie wybierze. Nawet dwie najbardziej kochające się osoby nie mogą podzielić się tym, co druga ma w lampie. Nie można tego dostać - mówił kaznodzieja.
Jest wiele różnych pustyń, na które Bóg wyprowadza swój lud. Te dosłowne, i te w przenośni, jak pustynia Marty. Minęły cztery dni od śmierci jej brata Łazarza. Kiedy Jezus przychodzi, ona troszczy się o wiele, ale nie o to, o co trzeba. Jest nieuważna. Później czeka jednak na Oblubieńca. Zachowuje się roztropnie.
- Wszyscy mamy oczy i mamy serce, od ciebie zależy, czy ono jest mądre, czy głupie. Czy Oblubieniec ciebie pozna. Zobaczmy na panny z lampami z Ewangelii. Czy Kościół jest aż tak podzielony, jak te 10 kobiet? Czy połowa usłyszy od Jezusa: "Nie znam was"? Bóg chce rozmawiać, czyni znaki, mówi, ale jeśli serce jest głupie i w tym wyborze trwa, to cóż może powiedzieć Oblubieniec, gdy przyjdzie? - pytał bp Maciej.
Katolik chce mieć mądre serce w Kościele, które daje się Bogu poznać. Wiara potrzebuje namysłu, zatrzymania się, ciszy, refleksji. - Wiele jest pobożnych myśli, które powtarzamy, a potem one rodzą rany. Trzeba mieć mądre serce. Jak Edyta Stein, nasza dzisiejsza patronka, która szła najpierw drogą bez Boga, ale w końcu Pan znalazł ją, a ona Pana - podsumował bp Małyga.
Zachęcił przy tej okazji do udziału w zespołach synodalnych, gdzie potrzeba ludzi mądrych o sercu roztropnym.