- Oprócz oczu fizycznych mamy jeszcze oczy serca - mówił w homilii na jasnogórskich błoniach bp Maciej Małyga.
W homilii bp Małyga zaznaczył, że koniec pielgrzymki to czas podsumowania i poszukiwania ziarna, które wyda plon w naszym życiu. - Co zatem podsumowuje naszą drogę? Jaki fragment Bożego słowa? Dla mnie osobiście, i też was do tego zapraszam, to ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii - "Jezus objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie" - podkreślił. Zaznaczył, że to zdanie jest podsumowaniem znaków w Kanie Galilejskiej, ale może stać się też syntezą tego, co uczestnicy pielgrzymki przeżywali przez minione osiem dni. - Jezus objawia swoją chwałę i tam zaczynają wierzyć w Niego Jego uczniowie.
Ksiądz biskup przypomniał, że w Kanie Galilejskiej rozpoczynają się znaki - przemiana wody w wino, rozmnożenie chleba, m.in. uzdrowienie niewidomego od urodzenia, wskrzeszenie Łazarza. - My przez Ewangelię, przez wiarę, bycie w Kościele, mocą Bożego Ducha, też mamy dostęp do tych znaków. Też w jakiś sposób je widzimy, chociaż oczyma świadków - tłumaczył.
Przypomniał także inne znaki, których pątnicy doświadczyli podczas drogi na Jasną Górę. Wspomniał o Wołczynie i ciszy, która towarzyszyła pątnikom tuż przed rozpoczęciem dzielenia się słowem Bożym w grupkach, ale również o ogromnej burzy, która przemoczyła wielu, gdy pielgrzymi dochodzili do Borek Wielkich. Odwołał się do jeszcze innych znaków, którymi są wszyscy, którzy szli obok na szlaku. - Człowiek, on jest znakiem Boga, jest oznaką Jego chwały. Chwałą Boga jest człowiek żyjący. To wszystko widziały nasze oczy, tak jak oczy uczniów w Kanie czy w Jerozolimie widziały inne znaki. Nauczyliśmy się w czasie tej drogi, że oprócz oczu tych fizycznych mamy jeszcze oczy serca. I to oczy serca wydają osąd, który prowadzi nas na dwie drogi. Tak dla Jezusa, ale jest też możliwe odrzucenie Jego drogi. Osąd serca, gdy oczy widzą znak, aby pod tym co się dzieje, albo za tym co się dzieje, dostrzec Bożą chwałę - wyjaśniał.
Biskup Małyga zauważył, że w Kanie Galilejskiej uczniowie zaczęli stawać się Kościołem. - I to właśnie tam sięgają nasze korzenie, nasze wspólnoty. Bo tworzymy jeden lud z uczniami z Kany, z Martą z Betanii, z Piotrem i Marią Magdaleną. Tego na pewno doświadczyliśmy, że jesteśmy ludem w drodze. Nie tylko w drodze przez lasy, piaski, po asfalcie, w deszczu czy między kałużami, ale jesteśmy ludem w drodze przez historię - dodał. - Gdy nadeszła pełnia czasów, dwa tysiące lat temu, zaczęła objawiać się chwała Boga na obliczu Jezusa z Nazaretu. Przy udziale Maryi ten lud zaczął swoją drogę. To ona zauważyła brak wina, ale możemy to nazwać brakiem wesela. Brak wesela na weselu. Chcecie wesele? To róbcie to, co mówi Jezus. Nie chcecie wesela? Róbcie to, co sami chcecie.
Biskup przypomniał, że wtedy jesteśmy Kościołem, gdy według słów Maryi robimy to, do czego wzywa nas Duch Jezusa. - I dla naszego lokalnego Kościoła wrocławskiego to jest bardzo jasna i wyraźna sprawa. Nie musimy znowu wymyślać tego, co zostało wymyślone, jakimi drogami iść. Ponad rok wspólnie modliliśmy się, czytaliśmy słowo Boże, adorowaliśmy Najświętszy Sakrament, w końcu spotykaliśmy się przy stole w ramach pre-Synodu. Z tego zrodziła się piękna synteza diecezjalna. I tam widzimy, do czego jest synodalna parafia misyjna, współpraca w dekanatach, formacja do posługi w Kościele, pogłębiona duchowość, nowe drogi przygotowania do sakramentu, misyjna wyobraźnia. Jest tego mnóstwo. Ale do tego potrzeba człowieka - tłumaczył.
Nawiązał do trzeciego znaku, który był rozważany podczas drogi na Jasną Górę. - Człowiek, który od 38 lat już leży przy sadzawce i nie ma nadziei, mówi do Jezusa "nie mam człowieka". Jesteśmy Kościołem, to znaczy jesteśmy ludźmi, którzy właśnie są, są obecni i mają zrobić to, do czego ich wzywa Boży Duch. A dzisiaj widzimy już bardzo wyraźne konkrety. Miejmy zatem, siostry i bracia, otwarte oczy ciała i światłe oczy serca, aby ujrzeć i uwierzyć, aby ujrzeć chwałę Pana w znakach, które są dookoła - zachęcał.