Parafia pw. św. Maksymiliana Kolbego na wrocławskim Gądowie obchodziła odpust. - A mógł o. Maksymilian nie występować z szeregu i uratować siebie. Ale usłyszał głos, który był tak mocny, że za nim poszedł - mówił o. Bartłomiej Polański SDB.
Uroczystej Eucharystii odpustowej przewodniczył inspektor inspektorii wrocławskiej salezjanów ks. Polański.
W homilii na początku poprosił zebranych, by wyobrazili sobie scenę z Auschwitz, kiedy naprzeciwko katów stają wychudzeni więźniowie. I oczekują, kogo z nich esesmani wytypują na śmierć. Tragedia narasta. Kogo numer zostanie wyczytany?
- Wśród tych stojących jest o. Maksymilian. Niczym się nie różnił od współwięźniów - był wychudzony, ubrany w łachmany. Ale świadkowie mówią, że jednak był inny. Słuchał głosu Boga i to dawało mu niezmącony spokój - opowiadał ks. Bartłomiej.
Bóg wzbudził w sercu o. Kolbego głos miłości, a on na niego odpowiedział miłością. Oddał życie za drugiego człowieka - męża i ojca. - A mógł nie występować z szeregu, uratować siebie. Ale usłyszał głos, który był tak mocny, że za nim poszedł. Całe życie przygotowywał się do tej chwili - stwierdził salezjanin.
Zaznaczył, że wewnętrzna siła o. Maksymiliana prowokuje pytanie, co go przygotowało do tak heroicznego gestu. Skąd czerpał te siły? - Tutaj ważne są trzy wymiary jego życia. Po pierwsze - o. Maksymilian miał jasny cel: osiągnąć zbawienie. On dawał maksimum Panu Bogu. Pomyślał, że jeżeli Bóg oddał się w całości człowiekowi, to on także postanowi oddać się w całości Bogu. Nie dzielił swojego serca. Nie było tam miejsca na bogactwa czy karierę. Po drugie - Maksymilian powtarzał i żył według zasady, że do ideału, do doskonałości dochodzi się przez pracę - zaznaczył kaznodzieja. Przypomniał słowa św. Maksymiliana, który zachęcał, by się nie martwić o owoce. Ziarno od Boga potrzebuje czasu, tak jak dobre owoce potrzebują czasu. - I po trzecie - serce o. Maksymiliana ukształtowało posłuszeństwo. Upatrywał go w Bogu i w Niepokalanej. Urzekło go fiat Maryi, która jako młoda dziewczyna nie rozumiała, ale zaufała. Często bywamy jak Tomasz Apostoł, że chcemy włożyć palce do ran Jezusa. A o. Kolbe żył pokornie na wzór Niepokalanej, dlatego ufał - tłumaczył ks. Polański. Patron parafii za cnotę szczególną uważał posłuszeństwo. Był głęboko przekonany, że duchowy i moralny wzrost człowieka lub jego degradacja zależą od tego, komu jest on posłuszny - czy Bogu, czy może komuś innemu.
- Niech Bóg nas przygotuje do tego, byśmy zdobyli radość życia wiecznego. I niech radość z bycia chrześcijaninem będzie w nas w codzienności. Zarażajmy nią na tej drodze do świętości - podsumował inspektor salezjanów.
- Okazałość tej liturgii niech wyraża naszą zapalczywą wiarę. Muszę przyznać, że wiele wysiłku włożyli w nią wikariusze. Niech chwała Boża wzrasta pośród nas. Dzisiejszy odpust jest inny niż 42 poprzednie. Nie było z nami fizycznie ks. prał. Czesława Majdy, poprzedniego proboszcza. Myślę, że łączył się z nami modlitewnie - mówi obecny, nowy proboszcz parafii ks. Bogusław Stec.