Od 25 lat o poranku 15 sierpnia na ulicach Namysłowa słychać śpiew maryjnych pieśni. I w tym roku tak było. Kilkaset osób wyruszyło do sanktuarium NMP Wniebowziętej w Ligocie Książęcej.
Uczestnicy wyszli sprzed kościoła pw. św. Franciszka z Asyżu i św. Piotra z Alkantary w Namysłowie pod opieką proboszcza ks. Bartosza Barczyszyna i przeszli ponad 15 km, modląc się, śpiewając, rozważając słowo Boże. Zwieńczeniem pielgrzymki była Msza św. w sanktuarium NMP Wniebowziętej, przed obrazem Matki Bożej Otynieńskiej.
Inicjatywa przyciąga pielgrzymów nie tylko z Namysłowa, ale także okolicznych miejscowości. - Ja pielgrzymuję po raz trzeci do Ligoty Książęcej. Szkoda, że wcześniej o tym nie wiedziałam. Powiedziała mi koleżanka, która ze mną idzie. Czuję potrzebę serca, by wzmacniać swoją wiarę. Szykuję się też na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę w intencji zmarłej mamy. Byłam na jednodniowej pielgrzymce trzebnickiej i tak pomału, aż Pan Bóg mnie zmobilizuje do tej Częstochowy - mówi Agata Sobiesińska z Jelcza-Laskowic.
Podkreśla, że przejście do Ligoty Książęcej nie jest trudne, szczególnie kiedy wędruje się z modlitwą na ustach. Dlatego zachęca wszystkich tych, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z pieszym pielgrzymowaniem, a mają obawy przed wysiłkiem fizycznym, by rozpoczęli od trasy Namysłów-Ligota Książęca.
- O pielgrzymce usłyszałam od siostry, która szła i mnie namówiła. Co roku mam swoje intencje, w których wędruję. Podoba mi się ta inicjatywa, człowiek idzie z radością, lekko. Ja lubię pieszo pielgrzymować, sprawia mi to przyjemność. Szczególnie, kiedy idzie się w grupie ludzi rozmodlonych. To niesie człowieka. Wokół wszyscy są życzliwi, pomocni, a na co dzień tego nie ma, niestety. Dlatego człowiek potrzebuje takich chwil, by wzmacniał swoje człowieczeństwo - opowiada Barbara Kłodowska z Wójcic.
- Tutaj nikt nie narzeka, że bolą nogi, że jest ciężko, że upał. W życiu człowiek tyle się nachodzi i nabiega za różnymi sprawami i nie narzeka, to tutaj ma marudzić? - dodaje z uśmiechem A. Sobiesińska.
Namysłowską pielgrzymkę wybierają często pątnicy, którzy wiele razy szli w Pieszej Pielgrzymce Wrocławskiej na Jasną Górę. Jak Mirosław Kowalik, mieszkaniec Namysłowa. - Do Ligoty idę po raz czwarty, a pielgrzymuję z Wrocławiem na Jasną Górę od 18 lat. Widzę, że 15 sierpnia wiele osób wybiera się do sanktuarium w Ligocie. Jest ono wyjątkowe i ważne dla nas, ponieważ znajduje się tam cenny maryjny obraz, przywieziony przez Polaków z Kresów Wschodnich. Ta historia jest piękna i bogata, można się w nią zagłębić. Natomiast trasa do przejścia nie jest wymagająca. Po drodze mamy jeden odpoczynek. Idziemy w miłej atmosferze. Obok są pomocni bracia i siostry. W tym roku idę z prośbą o wnuki - opowiada pan Mirosław.
Paulina Nawrot ma 16 lat i na pielgrzymce jest praktycznie od urodzenia. Mama zabierała ją już od 1. roku życia i Paulina do dzisiaj jest na szlaku maryjnym z Namysłowa do Ligoty Książęcej. - Dla mnie to przedłużenie pielgrzymowania na Jasną Górę. Kilka dni temu doszliśmy do Częstochowy, a teraz znowu można iść do Maryi. Polecam tę inicjatywę, bo przybliża ona do Pana Boga. To krótki odcinek po asfalcie, w gronie otwartych i przyjaznych ludzi. Choć to wyzwanie podejmuje coraz mniej młodych ludzi. Trudno moich rówieśników namówić, by wstali wcześnie rano 15 sierpnia i poszli. Wielu woli jednak pospać dłużej i spędzić czas przed smartfonem albo komputerem. Ale mimo to trzeba próbować - zachęca P. Nawrot.