We Wrocławiu w niedzielny poranek 1 września odbyły się rocznicowe obchody na Cmentarzu Żołnierzy Polskich. W południe w bazylice św. Elżbiety ks. płk Janusz Radzik przewodniczył Mszy św. w intencji ofiar wojny, a także z prośbą o pokój.
W Eucharystii uczestniczyli m.in. przedstawiciele Garnizonu Wrocław, a także Rady Miejskiej Wrocławia.
Ks. płk Janusz Radzik mówił o szerszym kontekście dramatu wojennych konfliktów. – Jeśli nasz cokolwiek budować, buduj na skale, na fundamencie trwałych, wypróbowanych wartości – stwierdził, przypominając, że przez długie wieki cywilizacja w Europie opierała się na trwałych wartościach, wypracowanych, wypróbowanych w Atenach, Jerozolimie i Rzymie – na greckiej mądrości, starotestamentalnym Dekalogu, chrześcijańskiej miłości Boga i bliźniego, rzymskim prawie.
– Gdy wspominamy 85. rocznicę napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę, przypominamy sobie to, co się stało wcześniej u naszych zachodnich sąsiadów – mówił, wspominając o poprzedzającym wojnę demontażu chrześcijańskich wartości. – F. Nietzsche ogłosił „śmierć Boga”, a skoro Bóg umarł, to wszystko wolno. Zawieszone zostały wszelkie prawa i wartości. Nie ma prawdy ani dobra, nie możemy się do nich odwoływać – zauważył.
Odtąd przestano zważać na to, że życie każdego człowieka, jego godność, są święte, nienaruszalne. Prawo miłości zostało zastąpione pragnieniem podboju i posiadania siły zdolnej łamać wszelkie przeszkody.
Msza św. w bazylice św. Elżbiety. Agata Combik /Foto Gość– Chrześcijanie pierwszej połowy XX wieku stanęli wobec egzaminu wierności Bogu i ewangelicznym wartościom. Jak to było możliwe, że we wspólnocie przecież chrześcijańskiej, której prawem jest miłość, zrodziła się tak potworna nienawiść? Dlaczego miejsce Boga i Jego miłości zajęła potężna siła pychy, niszcząca miliony ludzi? Skąd tak wielka zachłanność na cudzą własność, nienawiść i pogarda dla człowieka i całych narodów? – pytał ks. Radzik. – Odpowiedź jawi się jedna: chrześcijanie zdradzili Boga i Jego przykazania.
Przypomniał dzień 1 września 1939 r., gdy rozpoczął się dramat i wkrótce „europejski dom zachwiał się i runął”. Wojna pochłonęła miliony ofiar, w tym ok. 6 milionów mieszkańców naszej ojczyzny. Wiele zadanych wtedy ran do dziś się nie zabliźniło.
– Dlaczego to się wydarzyło? Trzeba zapytać o jakość naszego chrześcijańskiego życia, wierność naszym ewangelicznym zasadom – mówił, przypominając choćby wezwanie Jezusa: „…najpierw pojednaj się z bratem swoim, potem przyjdź i dar swój ofiaruj”.
– Czy możemy się spodziewać, że pokój na świecie zapanuje, skoro we wspólnocie wyznawców Chrystusa, ludzi mówiących tym samym językiem, zrodzonych, wychowanych w tej samej kulturze, mających podobne korzenie, jest tyle podziałów? Czy możemy domagać się poszanowania przez inne narody, skoro sami nie umiemy się nawzajem uszanować? – pytał.
– Warunkiem pokoju w Europie, na świecie, jest pokój w sercu każdego człowieka – dodał, przypominając naukę Jezusa: „wszystko, co byście chcieli, by wam ludzie czynili i wy im czyńcie” oraz słowa św. Jana Pawła II: „Jezu, przemień nas, abyśmy żyli głębią Ewangelii, zawsze na pierwszym miejscu stawiając sprawy Królestwa Bożego”.