Dolny Śląsk od kilku dni żyje ostrzeżeniami hydrologicznymi przed powodziami, błyskawicznymi podtopieniami i zalaniami. Okazuje się, że to, co zbudowali cystersi przed wiekami w okolicach Henrykowa, może pomóc ochronić Wrocław i Oławę przed powodzią.
Groźba powodzi spowodowana intensywnymi opadami deszczu wisi nad Dolnym Śląskiem. W kilkudziesięciu miejscowościach widać wyraźne wezbranie rzek, a prognoza pogody na najbliższe godziny i dni wciąż jest niesprzyjająca. We Wrocławiu powołano specjalny sztab kryzysowy. Do stolicy Dolnego Śląska przyleciał nawet premier Donald Tusk, który uczestniczył w spotkaniu sztabu kryzysowego w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim.
Szef rządu uspokajał i wykazywał, że tym razem służby są bardzo dobrze przygotowane. Po tragicznych wydarzeniach związanych z powodzią w 1997 r. i w 2010 roku, zainwestowano w poważną infrastrukturę przeciwpowodziową. Obecnie w większości zbiorników przeciwpowodziowych są duże rezerwy.
Ciekawe rozwiązanie zaproponowały natomiast Lasy Państwowe. 60 km od Wrocławia leśnicy z Nadleśnictwa Henryków wpadli na nietypowy pomysł. Jak twierdzą, starają się chronić Oławę i Wrocław przed powodzią.
Odtworzyli oni historyczny kompleks pocysterskich polderów zalewowych. Pierwsi budowniczowie - zakonnicy cysterscy - wykorzystując ukształtowanie terenu, stosunkowo niewielkim nakładem pracy potrafili gromadzić ogromne ilości wody.
System składa się z wielu powiązanych ze sobą elementów: polderów zalewowych z suchymi zbiornikami i przelewami, rozdzielających je grobli, urządzeń piętrzących wodę, stawów, rowów i kanałów. Okazuje się, że mechanizm retencyjny wymyślony setki lat temu wciąż działa.
Dolnośląscy leśnicy szacują, że pojemność retencyjna całego obiektu (np. przy katastrofalnych warunkach, jak podczas powodzi w 1997 r.) wynosi aż 1,6 mln m³ wody.
Warto jednak przypomnieć, że oryginalny kompleks rozciąga się na powierzchni kilkuset hektarów, jednak obecnie jest podzielony pomiędzy kilku właścicieli i od dawna nie pełnił już swoich funkcji. Jedną z jego części zarządza jednak nadleśnictwo i ten właśnie fragment kompleksu polderów został odtworzony. Prace objęły ok. 110 ha, a potencjał retencyjny odnowionej części polderów to 250 tys. m³ wody.
- Bardzo dobra idea. Tylko że wpływ niestety mocno lokalny. Przepływ kulminacyjny na Odrze w Oławie w 1997 wynosił 1780 m³/s. Przy redukcji o 100 m³/s, polder o pojemności 1.6 mln m³ zapełni się w niespełna 4,5 godziny. I do tego niekoniecznie redukcja wystąpi wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebna (np. w momencie kulminacji fali). Poldery są niesterowalne. To zatem nie ta skala ratowania Wrocławia czy Oławy - uważa Michał Grodecki, specjalista ds. budowli wodnych.
Najbliższe dni pokażą, czy pocysterski system sprawdzi się w przeciwdziałaniu powodzi. Lasy Państwowe zobowiązały się na bieżąco informować w swoich mediach społecznościowych, jaka jest sytuacja powodziowa w Nadleśnictwie Henryków.
W kontekście zagrożenia powodziowego należy wspomnieć, że w regionie Wołowa zrealizowano jeden z największych w kraju projektów hydrologicznych pt. ,,Domaszków - Tarchalice - odtworzenie naturalnej retencji przeciwpowodziowej doliny rzeki Odry, w gminie Wołów".
To właśnie tereny Nadleśnictwa Wołów i całego Dolnego Śląska ucierpiały najbardziej w tzw. "Powodzi Tysiąclecia" w 1997 r. Straty materialne związane były ogromne i sięgnęły kwoty 12 miliardów złotych! Zniszczeniu uległo 14 tysięcy kilometrów dróg, 4 tysiące mostów i 600 kilometrów wałów przeciwpowodziowych.
Poza przyrodniczym efektem takim jak renaturyzacja siedlisk starorzeczy i lasów łęgowych w obszarze Natura 2000, zwiększa on po prostu bezpieczeństwo powodziowe w regionie.
Koszt tego rozwiązania wyniósł 45 mln zł. Ze względu na swą specyfikę oraz znaczenie dla środowiska inwestycja była jedyną tego typu w Polsce i zaledwie jedną z kilku w Europie. Projekt współfinansowała w 80 proc. Unia Europejska.
Założenie było proste: odtworzenie naturalnej retencji poprzez odsunięcie wału przeciwpowodziowego od brzegu rzeki. Nowy wał o długości ponad 6 km pozwolił odzyskać dodatkową powierzchnię prawie 600 ha retencji dolinowej. Teren ten to obszar administrowany przez Nadleśnictwo Wołów, w 90 proc. zajmowany przez siedliska lasowe, głównie lasy łęgowe, a także starorzecza łąki i bagna.
Potencjalna zdolność retencyjna obiektu wynosi aż 12 mln m³ wody! To wielkość przekraczająca wszystkie razem wzięte projekty małej retencji w lasach całej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.
A tym, którzy chcą śledzić na bieżąco informację o wydawanych alertach, polecamy profil Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej - IMGW PIB.