Za wstawiennictwem św. Doroty i św. Stanisława. W bazylice św. Elżbiety we Wrocławiu mieszkańcy miasta wraz z bp. Maciejem Małygą modlili się za osoby dotknięte powodzią oraz o ustanie kataklizmu.
Tradycyjna coroczna procesja przez centrum Wrocławia z relikwiami św. Doroty i Stanisława nie odbyła się z powodu złych warunków atmosferycznych. Bp Małyga, kapłani i wierni pozostali w kościele garnizonowym, gdzie modlili się podczas Mszy świętej.
Wrocław znajduje się w trudnej sytuacji. Eksperci zapowiadają przyjście wielkiej wody na wtorek i środę. Fala ma mieć ponad 7 metrów wysokości. Nie wiadomo, czy obecne wały i rozwiązania przeciwpowodziowe uchronią miasto przed zalaniem. Meteorolodzy przewidują, że w niektóre fragmenty miasta woda się jednak wedrze.
- Relikwie to materialny znak obecności naszej wiary w zmartwychwstanie ciał. Litania błagalna do wszystkich świętych stała się wyrazem naszego błagania o ich orędownictwo do Boga, by On dał nam pokój serca, poczucie bezpieczeństwa i chronił nas od kataklizmu powodzi - mówił ks. Paweł Cembrowicz, proboszcz archikatedry wrocławskiej.
- Słowo Boże stawia nam bardzo trudne pytanie: "Czy twoja wiara jest pożyteczna?". Wiara pożyteczna przemienia mnie, moich bliskich i sprawia, że Kościół jest tajki, jaki chciał Pan Jezus - zwrócił uwagę w homilii bp Małyga.
Nawiązał do sytuacji, w której Jezus pyta uczniów, za kogo go ludzie i uczniowie uważają. Piotr odpowiada dobrze, że Jezus jest mesjaszem i synem Bożym.
- Ale chwilę później okaże się, że dla Piotra to tylko słowa, a zatem wiara niepożyteczna. Dlaczego tak surowo oceniamy Piotra? Bo chwilę potem, gdy wyznał swoją wiarę, to wziął go na bok i zaczął go upominać, pouczać. Apostoł nie zgadzał się z tym, czego chciał Pan Jezus. A zatem jedno mówił, ale jego życie było inne. Taka wiara w dodatku ludzi z boku, którzy na to patrzą, gorszy. Ten, który ma na ustach Boga, żyje zupełnie wbrew temu - opowiadał wrocławski biskup pomocniczy.
Oby każdy z nas mógł powiedzieć: pokażę ci swoją wiarę, ale na podstawie moich uczynków. Jak wygląda mój dzień, jak się odnoszę do ludzi, jak wygląda moja uczciwość, moje myślenie o Bogu i Kościele?
- Modlimy się za wszystkie osoby, które cierpią z powodu powodzi i za tych, którzy im pomagają. To znak naszej solidarności i bliskości. Tego, że stanowimy komunię z nimi. Nasza obecność tutaj jest dobrym czynem. Może skromnym, małym, ale tak możemy im tutaj pomóc - podsumował bp Małyga.
Wrocławianie solidaryzują się z poszkodowanymi powodzianami - szczególnie na Dolnym Śląsku, w Kotlinie Kłodzkiej i Jeleniogórskiej.
- W tych trudnych momentach dla naszego regionu powinniśmy uciekać się do modlitwy. Daje nam ona oparcie, ale też wzbudza solidarność z innymi. Powódź to straszny kataklizm, który niszczy ludzkie dobytki. Wiele osób przeżywa teraz wielkie nieszczęście, dlatego modlimy się za nich o siły i wiarę w to, że wszystko się dobrze skończy. I mamy nadzieję, że to nie dotknie Wrocławia. Widmo 1997 roku nad nami wisi - mówi Katarzyna Gawlinowska, wrocławianka obecna na modlitwie.