Niewielka rzeka Strzegomka wyrządziła poważne szkody w Wawrzeńczycach i Stróży. Woda doszła do domów, ale sprawna akcja miejscowych władz oraz ludzi zapobiegła trudnej sytuacji.
W okolicach Wawrzeńczyc sytuacja kryzysowa zaczęła się w niedzielę.
- Odprawiłem we wszystkich kościołach naszej parafii Msze św., czyli w czterech miejscowościach. A już po południu sypaliśmy worki z piaskiem - mówi ks. Andrzej Delwo z parafii pw. św. Wawrzyńca w Wawrzeńczycach.
W poniedziałek rano woda przyszła do Stróży przez rzekę Strzegomkę. Zalało prawie całą wioskę na kilka dni. Większość domów się obroniła, ale parę z nich zostało mocno uszkodzonych. Generalnie jednak woda przeszła przez ulice, pola, podwórka. Niszczyła piwnice, ale nie wlewała się wyżej.
- Dzięki pracy ludzi, którzy umocnili wały, udało się uratować parę miejsc np. Stróżę Dolną. Sprawnie działali także w naszym terenie strażacy i wojsko. Mieszkańcy się świetnie zorganizowali - opowiada ks. Andrzej.
W środę wieczorem udało mu się dojechać do kościoła w Stróży, który był mocno zagrożony, ale ostatecznie wyszedł cało z powodzi.
Równolegle ta sama rzeka narobiła sporo szkód w Wawrzeńczycach. Jedno z osiedli blisko niej zostało zalane w poniedziałek. Rzeka wyszła z koryta i bardzo silnym nurtem niszczyła drogi i odcinała dojazd mieszkańcom. Policja zamykała drogi, ale nie wszyscy stosowali się do zakazów.
Ostatecznie zawalił się most nad rzeką na drodze powiatowej nr 2075D Mietków-Wawrzeńczyce.
- W poniedziałek około godziny 21 most na rzece Strzegomce się załamał pod wpływem wjeżdżającego busa, którego kierowca po prostu zignorował zakaz i utknął. Służby musiały go wyciągać. Niedługo potem most się całkowicie zawalił - opowiada nam p. Michał, mieszkaniec okolicy.
Wezbrana Strzegomka utworzyła duże rozlewisko. Idąc swoim starym korytem przebiła się niespodziewanie przez wał do sąsiednich zbiorników wodnych użytkowanych niegdyś przez kopalnię. W ten sposób utworzyła dla siebie nowe koryto. Niektórzy mieszkańcy twierdzą, że to uratowało część domów w Stróży i Wawrzeńczycach.
O tych drugich zrobiło się głośno przez pomyłkę prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, który ogłosił w mediach, że puściła tama w Mietkowie. Okazało się to jednak fałszywą informacją, którą prezydent po czasie zdementował, ale wywołał zasadny właściwie popłoch w Wawrzeńczycach i okolicznych miejscowościach. Wtedy pomylił zbiornik w Mietkowie z pobliskimi zbiornikami wodnymi po kopalni kruszywa.
- Jeżeli pękłaby zapora w Mietkowie, nasze wsie tutaj znalazłyby się pod bardzo wysoką wodą i to z silnym nurtem. Sytuacja zrobiłaby się równie krytyczna co np. w Stroniu Śląskim - wyjaśnia ks. Delwo.
Zobacz zdjęcia ze Stronia Śląskiego po fali powodziowej:
Mieszkańcy, kiedy usłyszeli sensacyjną wieść od prezydenta Wrocławia, natychmiast rozpoczęli pośpieszną ewakuację, wiedząc, jakie niebezpieczeństwo ich czeka. Dopiero zdementowanie tych wieści uspokoiło sytuację.
Ostatecznie w okolicy woda opada, a największą stratą jest zniszczenie przez rzekę drogi powiatowej z mostem. Most to najbliższa i najlepsza przeprawa dla Wawrzeńczyc, Ujowa i Stróży, z urzędem gminy w Mietkowie, czy stacją kolejową. Wymaga zatem pilnej naprawy.