Eucharystii w kościele św. Wawrzyńca i procesji na cmentarzu przy ul. Bujwida we Wrocławiu przewodniczył w uroczystość Wszystkich Świętych bp Jacek Kiciński CMF. - W naszym świecie ich nie ma, ale promienie tej miłości pozostają w naszych sercach. W ich życiu spełniły się słowa ośmiu błogosławieństw - mówił o świętych.
Uroczystości rozpoczęły w parafii klaretyńskiej 1 listopada w samo południe. W homilii bp Kiciński mówił, że Wszystkich Świętych to jedna z najpiękniejszych uroczystości w Kościele. Mówi bowiem o Kościele tryumfującym. Ci, którzy osiągnęli chwałę nieba, kierują swój wzrok ku pielgrzymującym. I my - jako ci pielgrzymujący - spoglądamy na tych, którzy osiągneli chwałę nieba.
- Bóg nieustannie wychodzi do człowieka. Pragnie naszego szczęścia, dlatego zaprasza nas do tego, byśmy do Niego przychodzili. Jezus obiecuje umocnienie i pokrzepienie. Ale w tym zaproszeniu jest wolność. Bóg nie zmusza człowieka, bo go kocha - wyjaśniał kaznodzieja.
Mówił o Księdze Rodzaju, w której na początku wszystko było piękne i wspaniałe. Niestety człowiek za namową szatana dał się uśpić i sam odszedł od Boga. Ale Bóg nigdy nie odchodzi od człowieka. To wydarzenie, które miało miejsce w raju, można zobrazować tak, że człowiek, który przebywał w najgłębszej relacji z Bogiem, dał się wyprowadzić na powierzchnię.
- Człowiek uwierzył w słowa szatana, że będzie tak mądry jak Bóg. Wyszedł z tej intymnej więzi z Bogiem. Ilekroć człowiek odchodzi od Boga z tej wewnętrznej więzi, tylekroć doświadcza rozczarowania. Zaczyna wchodzić w swój własny świat, upokorzony i pełen lęku. To świat pozornego bezpieczeństwa. A Bóg wtedy woła: "wyjdź z ukrycia, bo ja cię kocham". Te słowa "Adamie, gdzie jesteś?" nieustannie unoszą się w przestrzeni naszego życia - nauczał bp Kiciński.
Pytał czy my odpowiadamy na głos Boga i czy dajemy Mu się odnaleźć? Jezus zachęca, byśmy wyszli ze swojego smutku, rozpaczy, zniechęcenia i ludzkiego myślenia, które podpowiada, że już nic nie da się w życiu zmienić. Jezus mówi: "Przyjdź do mnie". Jezus może nas pokrzepić, ma rozwiązania naszych spraw. Nawet trudnych i beznadziejnych.
- My często boimy się wyjść z naszego ukrycia, czyli naszego grzechu i upadku. Do tego też można się przyzwyczaić. Zatrzymujemy się na tym, co jest zewnętrzne i powierzchowne. Daliśmy się wyprowadzić na powierzchnię z tego, do czego Bóg nas powołał. Każdy z nas tęskni w różny sposób za miłością, prawdziwym szczęściem, piękną rodziną, domem i wspólnotą, w której czuje się przyjęty, zauważony i dowartościowany - opisywał bp Jacek.
Dlaczego ciągle ulegamy tej pokusie Adama i Ewy - pokusie pychy, ważności, samostanowienia, niezależności wobec Boga? Żyjemy często tak, jakby Boga na świecie nie było. Zatrzymujemy się na ludzkich schematach, na poprawności zewnętrznej, na konwenansach i ludzkich układach.
- Ile w nas zatopienia w doczesności? Budujemy swoje szklane domy, ale czy w tych domach jest życie i miłość? Jezus mówi nam o świętości. Chce żebyśmy byli doskonali jak Ojciec w niebie. Święci to ci, którzy nie dali się wyprowadzić na powierzchnię tego świata. Oni w świecie żyli, pracowali, ale sercem byli blisko źródła. Blisko prawdziwej miłości - opowiadał bp Kiciński.
Święci po prostu najzwyczajniej w świecie przychodzili do Jezusa, by otrzymać umocnienie i pokrzepienie. Ich życie było zwyczajne, naznaczone bólem i cierpieniem. Mimo to odnaleźli sens swojego życia. Wielu z nich żyło pośród nas. Czerpali z Bożej miłości i tą miłością dzielili się z innymi.
- Promienieli miłością Bożą. W naszym świecie ich nie ma, ale promienie tej miłości pozostają w naszych sercach. W ich życiu spełniły się słowa ośmiu błogosławieństw. Postawili na Boga, dlatego wygrali swoje życie. Ich mocą była miłość Boża. Stali się siewcami Królestwa Bożego. Byli prześladowani, może stygmatyzowani ze względu na wyznawaną wiarę. Tu na ziemi stali się uczestnikami Bożej miłości - wyjaśniał biskup pomocniczy wrocławski.
Święci pragnęli miłosierdzia, byli ludźmi czystego serca, wprowadzali pokój, cierpieli wobec oskarżeń, ale pomimo to wierzyli, że za to wszystko otrzymają nagrodę w niebie. Nie ulegli pokusie zniechęcenia.
- Dlatego można ich nazwać pielgrzymami nadziei. Ta pielgrzymka ich się skończyła, już żyją pełnią miłości. Byli duchowymi drogowskazami. Niech ta dzisiejsza uroczystość będzie zachętą do refleksji nad naszym życiem, powołaniem i przemijaniem. Pamiętajmy wskazanie Jezusa Chrystusa: "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię". Amen - zakończył bp Kiciński.
Po Eucharystii wszyscy zebrani przeszli w procesji na sąsiadujący z kościołem cmentarz przy ul. Bujwida. Tam odmówili Różaniec i modlili się nad grobami m.in. biskupów wrocławskich.