Podczas uroczystego posiedzenia Kolegium Rektorów Wrocławia i Opola w Auli Leopoldina Uniwersytetu Wrocławskiego nagrodę im. prof. Józefa Dudka otrzymali inicjatorzy Dzielnicy Czterech Wyznań: bp Ryszard Bogusz, ks. Jerzy Żytowiecki, Jerzy Kichler i ks. Aleksander Konachowicz.
Za nami kolejne obchody Święta Nauki we Wrocławiu. Delegacja KRUWiO złożyła kwiaty pod Pomnikiem Martyrologii Profesorów Lwowskich, zamordowanych w 1941 przez Niemców na Wzgórzach Wuleckich oraz pod tablicami upamiętniającymi profesorów krakowskich więzionych we Wrocławiu w 1939 roku.
Później przeprowadzono uroczyste otwarte posiedzenie Kolegium Rektorów Wrocławia i Opola.
- W listopadzie 1702 roku zainaugurowała działalność Akademia Leopoldyńska, zaś w listopadzie 1945 roku wykładem profesora Idaszewskiego rozpoczął się pierwszy rok akademicki we Wrocławiu. Rok 2024 był czasem pełnym wyzwań: wybory rektorskie, debaty kandydatów, konstruowanie programów działania, ale też zagrożenie powodziowe we Wrocławiu. Dzisiaj stajemy przed wieloma innymi wyzwaniami. Dynamicznie zmieniający się rynek pracy wymaga od nas ciągłego weryfikowania i aktualizowania oferty dydaktycznej, aby zapewnić naszym absolwentom dobry start zawodowy - przemawiał przewodniczący kolegium prof. dr hab. Robert Olkiewicz, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego.
Tradycją święta jest wyróżnienie osób, które miały wpływ na rozwój społeczności lokalnej, zwłaszcza akademickiej. Dlatego za integrację środowiska akademickiego Wrocławia wyróżnione zostały cztery osoby - inicjatorzy Dzielnicy Czterech Wyznań (Dzielnica Wzajemnego Szacunku): Jerzy Kichler (judaizm), ks. Aleksander Konachowicz (prawosławie), bp Ryszard Bogusz (protestantyzm) i ks. Jerzy Żytowiecki (katolicyzm).
- Zasługi każdego z nich dla Wrocławia i jego społeczności wystarczyłyby dla uzyskania tej nagrody indywidualnie. Jednak połączył ich los i swoista geografia naszego miasta. Na początku lat 90., pełnili oni posługę w dzielnicy zwanej dzisiaj Dzielnicą Czterech Wyznań, w której stoją kościół katolicki, kościół ewangelicki, prawosławny sobór i synagoga. Nasi dzisiejsi bohaterowie usiedli ze sobą do jednego stołu, aby uprawiać w sposób praktyczny ekumenię. Nie w sposób wydumany, ale taki zwyczajny, codzienny, charakterystyczny dla obywateli Rzeczypospolitej Polskiej od zarania jej dziejów. Można więc powiedzieć, że kontynuowali chlubne tradycje wzajemnego współżycia ludzi wielu wyznań i obrządków w naszej ojczyźnie - mówił w laudacji ks. prof. dr hab. Sławomir Stasiak, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu i przedstawił krótkie biogramy nagrodzonych.
- Wręczamy nagrody Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławiu i Opola tym właśnie przedstawicielom różnych wyznań, zaangażowanym w integrację społeczeństwa naszego miasta w ogólności, a młodzieży akademickiej w szczególności. Ich zasługi nie tylko w tej przestrzeni są więcej niż zasługujące na nagrodę, a ja czuję się zaszczycony, że przynależę do grona Kolegium, które ją przyznało - podkreślił na zakończenie ks. prof. Stasiak.
W imieniu nagrodzonych przemówił ks. Jerzy Żytowiecki, obecny proboszcz parafii pw. św. Bonifacego we Wrocławiu.
- Treści społeczne zawsze są w Kościele ważne, już od pierwszych wielkich soborów. Od wydawania encykliki Rerum novarum powstała społeczna nauka Kościoła, która otwarta go na dialog ze światem. Dobro wspólne jest po Bogu największym dobrem tego świata. Jego pierwszym podmiotem jest człowiek. Dzielnica Wzajemnego Szacunku to przykład otwarcia na dialog. Cztery wspólnoty wierzących w Boga - ludzi w modlitwy - przyniosły ze sobą historię dialogu swojego życia. Czasem bolesną, a czasem radosną i piękną. Otwarcie na dialog i szukanie dobra wspólnego było w moim dzieciństwie codziennością. Szukaliśmy tego co łączy w różnorodności zwyczajów i poglądów - opowiadał ks. Żytowiecki.
Podkreślił, że każdy z założycieli Dzielnicy Wzajemnego Szacunku miał podobne doświadczenia. Początek ich współpracy to były lata 90.
- Pierwszym problemem naszego zbliżenia były akty chuligaństwa. Dialog doktrynalny zostawiliśmy fachowcom, ale zaczęliśmy chodzić do siebie do świątyń na modlitwy za zmarłych. A potem obchodziliśmy wspólne świętowanie Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Wielu pierwszy raz bywało w takich miejscach. Nie brakowało radości z nieporozumień. Organizowaliśmy spotkania młodzieży z żelazną zasadą - nie namawiamy innych uczestników do przechodzenia do innej wspólnoty - wspominał kapłan.
Opowiedział też na koniec anegdotę:
- Wieszam ogłoszenia w swoim kościele św. Antoniego - odwrócony tyłem do chodnika. I nagle z tyłu słyszę głos: "Czy parafia katolicka jest tak biedna, że proboszcz musi wieszać ogłoszenia?". To był bp Ryszard Bogusz. Odpowiadam mu: księże biskupie, jak mi na czymś zależy, żeby było właściwie umieszczone, to wolę sam to zawiesić. Wychodziła wtedy z kościoła starsza pani, spojrzała na nas i stwierdziła z donośnym: "Biskup z synem? Koniec świata". Bp Ryszard wszystko jej wyjaśnił i zrobił nawet reklamę Dzielnicy Czterech Świątyń. Pani oświadczyła na koniec: "No ostatecznie tak może być".