W VIII Światowy Dzień Ubogich bp Jacek Kiciński modlił się razem z członkami Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta na Jasnej Górze podczas ich dnia skupienia. - Czy my dostrzegamy ubogich? A jeśli tak, to czy chcemy ich zauważyć i im pomóc? - pytał bp Kiciński.
W niedzielę 17 listopada przypada VIII Światowy Dzień Ubogich, którego hasło w tym roku brzmi: "Modlitwa ubogiego dociera do Boga". To fragment Księgi Mądrości Syracha. Tradycyjnie przybywają w tym dniu na Jasną Górę przedstawiciele wszystkich kół Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta, przeżywając swój dzień skupienia. Modlił się z nimi bp Kiciński, asystent kościelny Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Przewodniczył uroczystej Mszy św. w kaplicy Cudownego Obrazu.
- Ojciec Święty Franciszek, inicjując taki dzień, pragnął zwrócić uwagę na obecność ludzi ubogich, którzy są pośród nas. Wpisują się w nasze życie codzienne. Rodzi się przy tym pytanie, czy my ich dostrzegamy. A jeśli tak, to czy chcemy ich zauważyć i im pomóc? W dzisiejszym świecie nawet my, jako ludzie wierzący, coraz bardziej tracimy wrażliwość na ludzi ubogich. Świat ludzi XXI w. przyzwyczaił się niejako do obecności ludzi ubogich. Oni po prostu nie robią na nas szczególnego wrażenia. Spotykamy ich na co dzień, mijamy na ulicach. Dlatego Światowy Dzień Ubogich to nie tylko jednorazowe wydarzenie, ale okazja do tego, abyśmy my sami podjęli refleksję nad życiem, powołaniem i posłaniem - mówił w homilii wrocławski biskup pomocniczy.
Wyjaśniał, że człowiek ubogi to nie tylko ten, który potrzebuje pomocy materialnej, bowiem dziś wielkim wyzwaniem staje się również ubóstwo duchowe. Ono jest wyrazem bezsilności duchowej. To konsekwencja światowej mentalności, która mówi, że musisz być kimś ważnym i znaczącym. I w ten sposób ubodzy zostają pozbawieni głosu w dzisiejszym społeczeństwie.
- Oni nie mają się czym poszczycić. Czasami nawet nie potrafią wypowiedzieć tego, co czuje ich serce. Boją się naszej oceny, krytyki. Dlatego chcą być niezauważalni, bo nie chcą być odrzuceni. Papież Franciszek przypomina nam, że człowiek ubogi może stać się dla każdego z nas nauczycielem wiary i nauczycielem życia. Za każdym ubogim człowiekiem stoi historia jego życia - bardzo różna, czasem dramatyczna - tłumaczył bp Kiciński.
Opowiadał, że czasem ma okazję spotkać się z ubogimi, a oni uczą go prostego spojrzenia na życie. - Jeden mój znajomy, gdy pytam, co słychać, mówi, że jakoś daje radę. Dlaczego? Bo po prostu nie chce zabierać mi czasu... - stwierdził kaznodzieja.
Nawiązał do liturgii słowa o ponownym przyjściu Chrystusa na końcu czasów. Można być zapatrzonym w dobra doczesne tak, że się nie zauważy, iż Syn Człowieczy przychodzi do nas właśnie w człowieku ubogim. - A na jakie przyjście Chrystusa my czekamy? Może się okazać, że Jezus, niespodziewanie dla wielkich tego świata, przyjdzie na końcu czasów w sposób nieoczekiwany. Zwłaszcza dla tych, którzy będą zatopieni w doczesności. A dla tych, którzy żyją Jego miłością, będzie to upragniony dzień. Nie znamy dnia ani godziny, ale wiemy jedno - że Jezus dokona sądu nad światem - przypomniał bp Jacek.
Apelował, by żyjąc tu, na ziemi, pamiętać, że to wszystko przeminie, a ten świat trzeba będzie kiedyś pozostawić.
Podał także sześć rad mądrości:
W homilii bp Kiciński wspomniał o jubileuszu roku 2025 pod hasłem: "Pielgrzymi nadziei". - Pielgrzym nadziei staje się dobrą nowiną dla innych. Żyje słowem Jezusa i dzieli się tym. Tak czyniła choćby patronka dzisiejszego dnia św. Elżbieta Węgierska, patronka ubogich. W świecie beznadziei była nadzieją dla innych. Maryja także jest Matką ubogich. Jej życie stało się pielgrzymką nadziei - mówił bp Kiciński.