Drugie już "Piernikowe warsztaty w klasztorze" zgromadziły u trzebnickich boromeuszek kilkadziesiąt osób. W drodze do Sali Henryka goście mogli obejrzeć wystawę "Mój Anioł" - dostępną dla wszystkich do 2 lutego.
W wielkim piernikowym spotkaniu wzięło udział ok. 60 osób. W ramach warsztatów trwało wałkowanie ciasta, wycinanie pierników, ich pieczenie i dekorowanie. Nie brakło także wizyt św. Mikołaja, który przybył wraz z reniferem oraz z aniołem – o twarzy bardzo podobnej do przełożonej generalnej boromeuszek, s. Natanaeli Dziubatej.
Zdjęcia:
– To już drugie z kolei takie warsztaty. W ubiegłem roku przygotowywanie pierników było połączone z wykonywaniem stroików, tym razem jednak, z uwagi na bardzo duże zainteresowanie, odbyły się tylko warsztaty pieczenia pierników dla dzieci z opiekunami. Chcieliśmy, by starczyło miejsca dla jak największej liczby osób. Spotkanie zostało zorganizowane w Sali Henryka, gdzie znajdują się okrągłe stoły, wszyscy mogą się widzieć, mają okazję porozmawiać. Mamy więc „pierniki przy okrągłym stole” – mówi Krystyna Klamińska, prezes Fundacji dla Ratowania Klasztoru św. Jadwigi Śląskiej „By służyć”, która to fundacja zorganizowała spotkanie wraz z Kongregacją Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza w Trzebnicy.
Jak wyjaśnia, część pierników staje się co roku „darem serca”. W ubiegłym roku trafiły do podopiecznych ZOL-u, tym razem będą podarowane chorym siostrom boromeuszkom.
– Wśród naszych wyrobów znalazł się renifer z rogami, a także postać, która miała być reniferem, ale na jej „twarzy” rogi zostały przyklejone pod nosem, nie na głowie, więc chyba są wąsami… To pewnie św. Mikołaj – opowiada pani Karolina, która na warsztaty przyjechała z Wrocławia, z córeczką Julią.
– W tym roku piekłyśmy już razem pierniki, ale z takiej gotowej mieszanki ze sklepu, a tu wszystko jest przygotowywane w sposób tradycyjny, mamy ciasto według starych receptur – wydaje mi się, że podobne jak przy piernikach toruńskich – mówi Karolina. Dodaje, że wizyta w toruńskim muzeum piernika pozwala zrozumieć znaczenie tych, wydawałoby się niepozornych, słodkości. – Można tam poznać cały proces ich przygotowania, dowiedzieć się, że pierniki były kiedyś bardzo drogie. Stanowiły cenny podarunek, np. dla młodożeńców. Tutaj ważne jest to, że pracujemy przy piernikach razem, można poznać nowe osoby, spędzić czas w miłym towarzystwie.
Swoje znaczenie ma również sama wizyta w starym klasztorze – zwłaszcza, że trwa tu wystawa artystyczna „Mój Anioł”. Można ją zwiedzać aż do 2 lutego, codziennie prócz poniedziałków, w godzinach od 11.00 do 19.00.
– Hasło „anioł” rozumiemy bardzo szeroko. Chodzi o aniołów „niebieskich”, ale i „ziemskich”, czyli ludzi, którzy na różne sposoby wspierają klasztor i angażują się w prowadzone w nim dzieła. Do Trzebnicy zlatują się wszystkie anioły. To takie miejsce pod ich skrzydłami – mówi pani Krystyna. Na wystawie znajdziemy prace piętnastu artystów; realistyczne i abstrakcyjne.
Archanioł Gabriel autorstwa Aleksandry Zając. Agata Combik /Foto Gość Praca Barbary Gnacek, zatytułowana "O świcie", ukazuje anioła z ptakami - symbolizującymi myśli i uczucia, budzące się w człowieku o poranku. Materiały organizatorów