W archidiecezji wrocławskiej minął pierwszy, ważny etap synodu o odnowie i nawróceniu Kościoła. Pięć komisji synodalnych zakończyło pierwszy etap prac nad normami. To zręby dokumentów synodalnych, które trafiły do oceny parafialnych zespołów. Jak się pracowało komisjom analizującym dokładnie wyzwania archidiecezji?
Zapytaliśmy członków komisji o ocenę intensywnych spotkań, które za nimi. Wypracowywali oni normy o odnowie i nawróceniu Kościoła lokalnego.
- Nie boję się tego powiedzieć: wykonali wręcz heroiczną pracę. Skonstruowali odpowiedzi na to, co pojawiło się w syntezie diecezjalnej, która określała potrzeby Kościoła wrocławskiego. Opracowali wstępne propozycje dróg dla naszej diecezji. Szukali, do jakich konkretnych działań zaprasza nas Duch Święty. Coraz bardziej jesteśmy wspólnotą, która odczytuje wolę Jezusa - mówi Adriana Kwiatkowska, sekretarz generalny synodu.
Teraz obraz zarysowany przez komisje w dokumentach potrzebuje dopełnienia. Wykonają je synodalne zespoły parafialne i tematyczne. A co członkowie komisji mówią o swoich pracach?
Komisja spotykała się raz lub dwa razy w tygodniu po kilka godzin przez dwa miesiące. Zawsze zaczynaliśmy od półgodzinnej modlitwy przed Najświętszym Sakramentem w kaplicy. Posiedzenia trwały od 8.00 do 13.00. Byliśmy zróżnicowani, bo w skład wchodzili kapłani, siostry zakonne i osoby świeckie. Zrobiliśmy, co do nas należało. Ostatnie momenty były jednak bardzo gorące. Prace trwały nawet do 3.00 w nocy. 30 listopada poczuliśmy satysfakcję, że się udało, że daliśmy radę. To był radosny moment.
Stworzyliśmy 25-osobową wspólnotę. Pomimo różnic i sporów panowała bardzo dobra atmosfera. Cieszymy się z tych różnic. Słuchaliśmy siebie nawzajem i to było ważne. Zdarzały się takie sporne punkty, przy których dochodziliśmy do przekonania, że nie musimy ich rozwiązywać tu i teraz. Dochodziliśmy do pewnych wniosków, pojawiało się kilka wersji, ale zostawiliśmy przestrzeń otwartą do analizy parafialnym zespołom synodalnym. Jesteśmy świadomi, że niektóre rzeczy do nas jeszcze wrócą i będziemy wiosną dalej nad tym pracować. Dużo dyskusji toczyło się poza spotkaniami w naszej przestrzeni elektronicznej.
Jestem pełen podziwu dla członków mojej komisji, bo ludzie spotykali się na posiedzeniu komisji, w tygodniu na podkomisji, a jeszcze niektórzy zaangażowani byli w zespoły parafialne. Myślę, że to godne zauważenia po zakończeniu synodu - ta wręcz heroiczna praca i oddanie Kościołowi.
Zaproszenie do pracy w komisji to ogromna radość i doświadczenie charyzmatu spotkania z Panem Bogiem i ludźmi w modlitwie, dzielenia się słowem Bożym w bratersko-siostrzanej atmosferze i otwartości. Dwa słowa, które wyrażają całą moją wdzięczność za ten dar: Magnificat i nadzieja.
Choć praca stała się dla nas też niemałym wyzwaniem logistycznym, to każde spotkanie traktowaliśmy jak nową zachętę, byśmy coraz lepiej - wspólnym wysiłkiem - odkrywali, rozpoznawali i rozeznawali ważne drogi dla wspólnoty Kościoła w naszej archidiecezji w przestrzeni formacji do posługi. Ogromnym wsparciem była też świadomość, że tak wielu diecezjan (i nie tylko) wspiera naszą pracę swoją modlitwą. Bez tego daru byłoby nam trudno.
Różnorodność jest wielkim darem, ale także zadaniem, nie zawsze łatwym. Choć synodalność jest codziennością w mojej drodze formacji i posługi w Kościele w Ruchu Światło-Życie, to jednak spotkania komisji synodalnej były wyzwaniem, doświadczeniem i lekcją bardzo uważnego słuchania każdego, kto się wypowiadał. I nie było to łatwe, gdyż reprezentujemy różne środowiska, wspólnoty, ruchy, urzędy diecezjalne, parafie. Mieliśmy i będziemy mieli różne zdania, różne oczekiwania, ale najważniejsze, że mamy jedno serce.
Towarzyszyło nam słowo klucz: "razem". Każde spotkanie było dla nas lekcją przechodzenia od "ja" do "my". Często trzeba było zrezygnować z tego, co ja myślę, by odkryć i przyjąć to, co myślimy razem, jako jedna wspólnota zgromadzona w Duchu Świętym. Dlatego troszczyliśmy się o dialog i uważność, bez których nie bylibyśmy w stanie się słuchać i wysłuchać. Coraz bardziej odkrywaliśmy, że budowanie relacji, dialog i wspólnotowe rozeznawanie (synodalność) są sposobem bycia i życia w Kościele.
Dużą trudnością okazał się z pewnością krótki czas na to zadanie na tym etapie. Wymagające było znalezienie siebie pośród innych. Nasz zespół liczył 21 osób i pomogły nam w integracji rozmowy w Duchu Świętym. Wszyscy w komisji są praktykami, czyli zaangażowani w dzieło ewangelizacji, zatem nie byliśmy odklejeni od rzeczywistości.
Przeglądaliśmy różne dokumenty, szukaliśmy różnych ujęć. Widzę wielkie błogosławieństwo w tym, że mogliśmy wejść w relacje. Rozmawialiśmy szczerze na różne tematy. Wspólna modlitwa i dzielenie się słowem Bożym uważam za największą wartość tych spotkań. To nam dodawało sił w całej pracy. Patrzę na synod naprawdę jak na powiew Ducha Świętego, który dał nam jedność i prowadzenie, oczywiście też w trudzie i jakichś zmaganiach. Nieraz przesiadywaliśmy do późnych godzin nocnych.
Potrzebujemy młodego wina i nowych bukłaków, żeby chwała Boża objawiała się w Kościele wrocławskich. Robimy miejsce na działanie Ducha Świętego.
Ten etap pracy był na pewno ubogacający, przede wszystkim w wymianę doświadczeń i poglądów. Mnie, jako organistę, cieszyła możliwość podzielenia się naszym punktem widzenia na wiele spraw, także w kontekście liturgii. Żartobliwie mogę powiedzieć, że adwentowe rekolekcje mam już zaliczone. Dobrym doświadczeniem było wspólne czytanie Pisma Świętego i dzielenie się słowem na początku każdego spotkania. Niesamowite, jak jeden krótki fragment słowa Bożego może przemówić do każdego na tak wiele sposobów i wciąż za każdym razem inaczej.
Nasza komisja podzielona była na zespoły, a zespoły okazały się zróżnicowane. Duch Święty przemawiał, czuliśmy mocną jedność. Oczywiście pracy tej towarzyszyły niekiedy zwątpienie, wątpliwości czy zmęczenie, ale jednocześnie misja. Czyli już na tym etapie działo się wszystko, co synodalne: komunia, formacja i misja. Jestem osobiście bardzo ciekaw kolejnego etapu synodu, jakim jest praca zespołów parafialnych i tematycznych, a więc tego, co do nas wróci do dalszej pracy już za kilka miesięcy.
Synodalna jesień, okres pracy komisji był bardzo intensywny. Przygotowane postulaty to efekt naszego rozeznawania, opartego na modlitwie i doświadczeniu bycia w Kościele. Naprawdę zostawiliśmy w nich nasze serca. Nie ukrywam, że spoglądamy z ciekawością na to, jak na propozycje norm zareagują parafie i komisja główna synodu. Część proponowanych rozwiązań może wydawać się odległa, inne z kolei bardzo przyziemne. Wszystkie jednak są owocem troski i - myślę - tchnieniem Ducha.