W czasie podróży na Europejskie Spotkanie Młodych w Tallinnie w Estonii ponad 60 braci, sióstr i wolontariuszy zatrzymało się w parafii pw. NMP Bolesnej we Wrocławiu-Strachocinie. Zostali ugoszczeni w domach parafian i wraz z nimi wzięli udział w nocnej modlitwie.
Zdarzyło ci się kiedyś, by miejsce przy stole wigilijnym, przeznaczone dla niespodziewanego gościa, rzeczywiście zostało wykorzystane? Niektórzy wrocławianie mieli okazję tego doświadczyć.
– Jedziemy do Tallinna na Europejskie Spotkanie Młodych, a po drodze zatrzymaliśmy się tu i razem z wami świętujemy w noc Bożego Narodzenia – mówił w rozmowie z GN brat Adam. – Jest nas 63 osoby, w tym bracia i siostry św. Andrzeja. Część osób z grona wolontariuszy jest już na miejscu w Tallinnie, niektórzy dotrą tam później.
Wyjaśnia, że choć spotkanie zaczyna się za kilka dni, poprzedzone jest oczywiście intensywnymi przygotowaniami – przez ludzi działających na miejscu, ale i dojeżdżających. – Jedziemy, by przygotować powitanie innych wolontariuszy, którzy dotrą z różnych Europy i świata – dodaje.
Podróżni z Taizé dotarli na wrocławski Strachocin po południu 24 grudnia i zostali przyjęci przez rodziny, by razem z nimi przeżyć wigilijną wieczerzę, a następnie modlić się wspólnie na parafialnej Pasterce. Tuż po niej goście śpiewali bożonarodzeniowe pieśni; można było zatrzymać się i z nimi porozmawiać, a następnie ruszyli w dalszą drogę.
– Ja akurat pochodzę z Wrocławia, wiec mogłem spędzić ten czas ze swoją własną rodziną – która ugościła też kilku innych braci – opowiada brat Adam.
Jak mówi, to dla wielu pierwsza okazja, by odwiedzić Polskę, a także poznać polskie bożonarodzeniowe tradycje. Wśród gości z Taizé było kilku Francuzów, ale większość pochodziła z różnych, często odległych stron świata.
Brat Adam wspomina, że bracia oraz wolontariusze jeżdżący na spotkania europejskie właściwie zawsze spędzają święta w drodze. – Nasz sposób przeżywania Bożego Narodzenia jest specyficzny. Ja jeszcze nigdy nie spędzałem tego czasu w samym Taizé. W ubiegłym roku jechałem do Lublany w Słowenii – mówi, zauważając że Święta Rodzina także kiedyś była w drodze. Pan Jezus narodził się w czasie podróży, jest to więc bardzo biblijny sposób świętowania.
Oczywiście na miejscu w Taizé też trwa bożonarodzeniowe świętowanie, ale na pewno inaczej nieco przeżywane niż w Polsce.
Brat Adam w lipcu przyjął obłóczyny we wspólnocie w Taizé. Zanim złoży w niej śluby wieczyste – jeśli taką podejmie decyzję on i wspólnota – czeka go jeszcze długa droga, przynajmniej 6-letnia. Jest drugim wrocławianinem we wspólnocie, obok brata Wojtka.
Czy to on zainspirował Adama? – Poznałem brata Wojtka, gdy przyjeżdżałem do Taizé jako uczestnik spotkań, ale kiedy zacząłem rozważać, czy by nie dołączyć do wspólnoty, był już we fraterni w Paryżu, nasze drogi przebiegały nieco osobno. Natomiast oczywiście teraz jesteśmy braćmi – mówi.
Jak dla Adama zaczęła się przygoda z Taizé? – Kiedy w 2019 r. odbywało się we Wrocławiu Europejskie Spotkanie Młodych, pojechałem przedtem do Taizé z grupą z Diecezjalnego Duszpasterstwa Młodzieży, zobaczyć, jak to wszystko wygląda, co to w ogóle jest (takie wyjazdy z DDM są zresztą kontynuowane, w tym roku osoby stamtąd jadą też do Tallina). Jeździłem z nimi, potem pomyślałem, by udać się tam jako wolontariusz. Z czasem zacząłem rozważać, czy by nie zostać we wspólnocie na stałe. Ta duchowość stała mi się bliska – wspomina.
Tej duchowości zakosztowali też nieco w noc Bożego Narodzenia mieszkańcy i przyjaciele parafii z wrocławskiego Strachocina. Wykazali się wielką gościnnością. Osób gotowych na przyjęcie gości w wigilijny wieczór było o wiele więcej niż podróżnych z Taizé.
Agata Combik /Foto Gość Agata Combik /Foto Gość Agata Combik /Foto Gość