Rabin Dawid Szychowski we Wrocławiu, przy wypełnionej do ostatniego miejsca auli Papieskiego Wydziału Teologicznego, postanowił pokazać prawdziwą żydowską perspektywę na dialog z katolikami. Od razu zaznaczył, że mogą to być niewygodne i nieprzyjemne słowa.
Polski rabin przemawiał na nabożeństwie słowa Bożego, które wieńczyło ogólnopolski Dzień Judaizmu w Kościele katolickim. Jak przyznał na początku, uznaje tę inicjatywę za próbę dialogu. Jego zdaniem jednak, żeby dialog był możliwy, muszą zostać spełnione konkretne warunki. Jednym z nich jest szczerość. Jeżeli jej nie ma, wówczas następuje spektakl. Raz mniej, a raz bardziej śmieszny. Dlatego zdecydował się na pełną szczerość, pochodzącą z żydowskiego domu nauki.
- Tam, skąd pochodzi naród żydowski, jeżeli się kogoś szanuje, mówi się mu to, co chce usłyszeć. W Europie zaś, jeśli kogoś szanujemy, jesteśmy wobec niego szczerzy. Ja uważam, że w relacjach katolicko-żydowskich musimy się skupić na tym, co nas różni, bo wtedy dopiero zachodzi dialog, a gdy mówimy o tym, co nas łączy, uprawiamy monolog. Dlatego przynoszę wam szczery dyskurs prosto z bet midraszu, prosto z kuźni nauki żydowskiej - oświadczył rabin Szychowski.
Wyróżnił cztery problemy, które stoją między katolikami a Żydami. Pierwszy jest teologiczny, czyli jak wyznawcy obu religii rozumieją monoteizm. - Koncepcję Boga w trzech osobach jest nam bardzo trudno zrozumieć. Boimy się tego, ponieważ nasza tradycja kładzie nacisk na jedyność Boga. Więc to z naszej strony niesamowite wyzwanie. Ale to akurat nie jest powód, by nie prowadzić dialogu - konstatował rabin z Łodzi.
Drugi problem, jego zdaniem, jest poważniejszy. Przytoczył cytat z Księgi Izajasza, z rozdziału 60.: "I pójdą narody do twojej światłości, a królowie do blasku twojego wschodu". - To wizja Żydów o końcu historii i zarazem wielki problem dialogu, czyli misjonarstwo. Nasza perspektywa jest taka, że przychodzą nadal narody, ale nie chodzi o to, że stają się Żydami, a wtedy następuje koniec i przychodzi Mesjasz. Tylko każdy naród idzie swoją drogą. Nasza żydowska tożsamość nie jest imperialistyczna. Nie chce wszystkich nawracać. Dlatego bardzo Żydzi nie lubią, jeśli ktoś próbuje ich zmienić i przekonać. Jawnie lub ukrycie. To jest logiczne. To nie jest postawa dialogowa, jeśli ja zakładam, że drugi się myli, a u mnie jest cała prawda. To brak szacunku. I gdy tylko wyczuwamy takie podejście, stawiamy mur. I słusznie, bo to nie jest dialog - uzasadniał D. Szychowski.
Jak on rozumie stanowisko Kościoła katolickiego wobec wyznawców judaizmu? - Słyszałem je od wysokich hierarchów - że nie ma misji nawracania Żydów. Choć jest dla mnie jasne, że wyznawcy i kapłani są różni i mogą się nie stosować do tego stanowiska. Nie wszyscy robią to, co powinni, także u Żydów - podkreślał łódzki rabin.
Jako trzeci problem wskazał historię, która jest jakimś punktem żalu, pamięcią wypełnioną krzywdami z perspektywy Żydów. Ale gdybyśmy mieli skupiać się na krzywdach i nie rozmawiać z tymi, którzy nas skrzywdzili, to pozostałoby pewnie nam tylko kilka plemion w Australii albo w Grenlandii. Żydzi skupiają się na przyszłości. Ona jest w naszym centrum uwagi, choć nigdy nie zapominamy. Nie w naszej gestii jest wybaczać w imię naszych ojców, którzy doznawali krzywd. Przykład to np. inkwizycja. Ale musimy iść do przodu, nie ma innej możliwości - zaznaczył D. Szychowski.
Jego zdaniem, Szoah, czyli Holokaust oraz powstanie Izraela spowodowały, że Kościół przemyślał swoje stanowisko, potępiając prześladowanie Żydów i odcinając się od niego. Dał temu wyraz w "Nostra aetate". - To jest dla nas wielka rzecz, tym bardziej gdy Kościół wyciąga rękę i zaprasza do dialogu. Z naszej strony z kolei nie może każdy dialog zaczynać się od wypominania krzywd i żądania przeprosin. To też nie jest dobre - uznał rabin.
Czwartym problemem dla Żydów u katolików jest tzw. teologia zastępstwa. Z ich perspektywy ona wygląda tak, że Żydzi stracili swoje obietnice, przestali być tymi, za kogo siebie uważają, czyli narodem, który dał światu słowo Boga i proroków. - Jeżeli ktoś to neguje, to neguje naszą tożsamość. A zabijanie Żydów duchowo prowadzi do złych konsekwencji, jeśli chodzi o Żydów w ciele. To nam leży na sercu. Nie pogodziliśmy się z doktryną św. Augustyna, która mówi, że nasze upokorzenia mają być przykładem, iż Bóg nas opuścił. Choć Kościół oficjalnie zakończył ten okres po "Nostra aetate". To był kamień milowy. Tak, jak wszystko, także i dialog z katolikami w narodzie żydowskim jest powolnym procesem. Ale powyższe warunki to podstawa wejścia w dialog - zaznaczył rabin Szychowski.
Zwrócił uwagę także na jedną pułapkę myślenia o relacjach Kościoła katolickiego z judaizmem. Nie powinno się uważać Żydów za tych wyznawców Boga, którzy mają swoją religię i zainteresowani są tylko zbawieniem swoim i swojego narodu. - Tak mogą się jawić Żydzi, którzy zainteresowani są tylko tym, co mają na talerzu. Ale my w swojej tradycji mamy ambicję bycia nowiną uniwersalną, czyli błogosławieństwem dla innych narodów. My też chcemy zbawienia świata, podobnie jak Kościół katolicki, ale my mamy inny na to pomysł. I tu zaczyna się dialog, czyli spotkanie dwóch bytów z innym podejściem, które z szacunkiem i godnością mogą się wysłuchiwać - podsumował lider społeczności żydowskiej w Łodzi.