W Środę Popielcową uroczystej liturgii na początek Wielkiego Postu przewodniczył w archikatedrze wrocławskiej abp Józef Kupny. - Wezwanie "Wierzcie w Ewangelię" nie oznacza: "Spróbujcie pojąć Ewangelię rozumem", ale "Otwórzcie serce na Ewangelię i na osobę Zbawiciela" - mówił metropolita wrocławski.
Metropolita wrocławski w homilii inaugurującej Wielki Post zaznaczył, że wierzyć nie znaczy do końca rozumieć.
- Przyznam się, że też wszystkiego nie rozumiem. Nie rozumiem tego, że Jezus miał tyle cierpliwości do uczniów, że wybaczał fałszywe oskarżenia, że znosił cierpliwie obelgi i cierpienia. Że nie wzywał w imię patriotyzmu do powstania przeciw Rzymianom, że miłością odpowiadał na nienawiść, że nie użył swojej boskiej mocy – wymieniał w homilii abp Kupny.
Jak kontynuował, do końca nie potrafi zrozumieć, że Bóg Ojciec, patrząc na to wszystko, nie stracił cierpliwości i nie wykupił Żydów, których niegdyś wybrał, którymi się opiekował, wyprowadził ich z Egiptu i obdarował ziemią.
- Nie rozumiem matki i ojca, którzy bronią swojego syna - złoczyńcy i pijaka, który wobec nich stosuje przemoc, a oni mówią, że tylko czasami. Bronią go. Sercem jestem jednak w stanie zrozumieć tę kochającą cierpliwą matkę i ojca oraz zrozumieć Jezusa. Rozumem nie, ale sercem tak – mówił pasterz Kościoła wrocławskiego.
Wierzyć nie oznacza bowiem rozumieć. Jak tłumaczył metropolita wrocławski, wezwanie: „Wierzcie w Ewangelię” nie oznacza: „Spróbuj pojąć Ewangelię rozumem”, ale oznacza: „Otwórz serce na Ewangelię i na osobę Zbawiciela. Uwierz Jezusowi i Jego nauce. Uwierz wszystkiemu, co powiedział o swoim Ojcu i Jego miłosierdziu”.
- Dzisiaj w Środę Popielcową, kiedy posypujemy głowę popiołem, chcemy pokazać Bogu, że w Niego wierzymy. Że chociaż Go może nie rozumiemy, to jednak jesteśmy otwarci na przyjęcie Jego słowa w osobie Jezusa. Że uznajemy naszą słabość i grzeszność i z nadzieją oczekujemy Jego zmiłowania i przebaczenia – nauczał abp Kupny.
Przyjęcie słowa Bożego i otwarcie się na zbawczą miłość Boga stanowi punkt wyjścia do nawrócenia. Po co nawrócenie bez wiary w Bożą miłość, bez wewnętrznego przyznania się do grzeszności?
- Sens nawrócenia, czyli zerwania z życiem grzesznym, polega na zerwaniu z tym wszystkim, co nas od Boga oddziela. Bez wiary w Ewangelię nie ma nawrócenia. Po co się zmieniać, jeśli nie widzimy w sobie nic złego. Po co to zmieniać, jeśli nie mamy ku temu żadnej motywacji? – pytał metropolita wrocławski.
Przyznał, że zdarza się, iż ktoś zmienia coś w swoim życiu, żeby uzyskać uznanie. Fachowcy od PR-u i od wizerunku podpowiadają, jak się prezentować. I wielu z tego korzysta. Zakłada maskę i czeka na uznanie w Internecie. To nie jest nawrócenie.
- Jeśli nie ma w naszym sercu akceptacji i uznania nauki Jezusa, nie ma w nas do Niego miłości, to nawrócenie nie ma sensu. Dlatego dzisiaj, jeśli nie do końca rozumiemy postępowanie Jezusa i Jego naukę, to jednak uwierzmy Chrystusowi, uwierzmy Jego słowu i Ewangelii – radosnej nowinie o Bożej miłości i zbawieniu – zachęcał kaznodzieja.
A może słowo Boże wywołuje nas nawet wewnętrzny sprzeciw? W Biblii proces nawrócenia oznacza zmianę kierunku i orientacji, a zatem także sposobu myślenia. W życiu moralnym nawrócenie to odwrócenie się od zła i zwrócenie się ku dobremu.
- Z nawróceniem wiąże się żal i pragnienie wyrugowania grzechu na zawsze. Aby wykluczyć grzech trzeba odrzucić wszystko, co się z tym wiążę, np. mentalność światową, przywiązanie do wygody i bogactwa. Potem poszukujmy Boga i Jego królestwa. Rezygnacja z mentalności światowej nie jest zaś celem samym w sobie, ale ma prowadzić do osiągnięcia czegoś większego – Królestwa Bożego – mówił abp Kupny.
Niestałość, zniechęcenie, niegodziwość, złe przykłady – to wszystko nas w jakiś sposób wiąże z grzechem. Niekiedy zbyt słaby jest bodziec popychający nas do Boga. Jego obietnice pocieszenia wydają się nierealne. Metropolita wrocławski uwrażliwiał, by bronić się wtedy przed pokusą zwątpienia, że prawdziwe nawrócenie nie jest możliwe. Grozi nam bowiem trwanie w ruchomym piasku kiepskiego życia.
- Nawrócenie jest łaską, o którą trzeba prosić Boga. Nawracamy się o tyle, o ile otwieramy się na dobroć i czułość Boga. Niech posypanie naszych głów popiołem będzie wyrazem naszej akceptacji i gotowości do podjęcia trudu pracy nad sobą. Grzechy budują mur między nami – dziećmi Bożymi – a naszym Stwórcą – ostrzegał hierarcha.
I dodał na koniec:
- Niech posypanie głów popiołem zachęci nas do spopielenia naszych grzechów w sakramencie pokuty. A wypełnianie zadań wielkopostnych – jałmużny, postu i modlitwy – niech nas zbliża do Boga i bliźnich.