W parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego zebrali się członkowie wspólnot Odnowy w Duchu Świętym z archidiecezji wrocławskiej. Przeżywali swój wielkopostny dzień skupienia. Modlił się z nimi bp Jacek Kiciński.
Gościem spotkania pod hasłem „Żyć w Duchu Świętym” był jezuita o. Remigiusz Recław, który powiedział konferencję. Mszy św. przewodniczył bp Kiciński. Wygłosił do zebranych słowo Boże.
ZOBACZ ZDJĘCIA:
Przypomniał o trzech słowach-kluczach trwającego Synodu Archidiecezji Wrocławskiej: komunia, formacja , misja.
- Tworzymy wspólnotę, by w niej wzrastać na drodze wiary. Realizujemy misję, by dzielić się spotkaniem z Jezusem. W kontekście usłyszanej przed chwilą Ewangelii o synu marnotrawnym chcę powiedzieć, że Kościół jest domem nadziei i odzyskanej miłości - mówił wrocławski biskup pomocniczy.
Podkreślił, że ta przypowieść jest o każdym z nas. W człowieku bowiem pojawia się pokusa niezależności i budowania na własną rękę. To wielka analogia do tego, co wydarzyło się w raju. Pokusa uczynienia siebie panem i bogiem swojego życia.
- Dlatego młodszy syn przychodzi i zabiera część majątku, który na niego przypada. A ojciec nie pyta się, po co, lecz wyposaża go w to, co jest najpiękniejsze. Ta częścią majątku jest miłość. Bo ten kto kocha, daje wolność i tęskni. Prawdziwa miłość rodzi wolność i tęskni - nauczał kaznodzieja.
Marzenia syna marnotrawnego jednak legły w gruzach. Roztrwonił majątek. Biskup przypomniał, że człowiek, jak poniesie porażkę, nie potrafi przyznać się do winy, zła nazwać po imieniu. Boi się utraty twarzy. Dlatego syn marnotrawny robi, co może, żeby nie wrócić do domu. Staje się synem utraconej miłości.
- Jest jednak coś, czego nie roztrwonił do końca. To strzępy miłości, które ojciec przekazał mu, dając cześć majątku na drogę. One przyczyniły się do decyzji o powrocie do domu. Zobaczmy, jak ważną rzeczą jest dom. To doświadczenie miłości. Wydaje się, że po ludzku wszystko było stracone, a jednak pamięć o miłości pozwala dźwignąć się i podjąć decyzję o powrocie do domu - opisywał bp Jacek.
Zaznaczył, że syn podjął trudną decyzję. Nie jest łatwo wrócić z krainy grzechu, bo trzeba uznać swój błąd. Nazwać go po imieniu. To proces duchowej walki. Trzeba pokonać własny egoizm. Wtedy rozpoczyna się odzyskiwanie miłości.
- Tęsknota jest miernikiem prawdziwej miłości. Poturbowany, upokorzony syn to najtrudniejszy obraz dla ojca. Ale najważniejsze, że wrócił. Ojciec to obraz Boga. Kochającego i nigdy nie przekreślającego człowieka. Dlaczego ojciec nie robi wypominek, ale przytula i przyjmuje? Bo wie, ile kosztował syna powrót do domu. I pragnie przywrócić mu godność. I taki jest Kościół - to dom nadziei i odzyskanej miłości - przekonywał bp Kiciński.
Jak dodał, Bóg Ojciec mówi do każdego z nas: "Dajcie im pierścień, płaszcz i sandały, zabijcie utuczone cielę". Bo to my jesteśmy w Kościele, by pomóc drugiemu człowiekowi odzyskać godność. Jesteśmy tylko sługami.
- Dzisiaj mijamy bardzo dużo osób, które utraciły nadzieję i godność. Może nie mają odwagi wrócić z tego miejsca, w którym się znaleźli. My musimy Kościół czynić szpitalem polowym, ale najpierw do tych ludzi wyjść, przyprowadzić ich do wspólnoty i do konfesjonału - zachęcał bp Jacek.
Ostrzegał przed tym, by stać się strażnikiem Bożej łaski, jak starszy syn z przypowieści o miłosiernym ojcu. Nie może zagościć w nas demon zazdrości.
Są bowiem tacy, którzy nie potrafią się cieszyć z innych.
- Czyńmy wszystko, aby nasze wspólnoty i kościół były domem odzyskanej miłości i nadziei - podsumował biskup.