O. Pałys OP: Bóg zaprasza cię do swojego szczęśliwego życia

- Chce włączyć nas w tętniącą życiem komunię miłości. Kryje się, by nie naruszyć naszej wolności, ale chce być szukany, więc "pokasłuje i chrząka" (!). Zaskakuje i zaprasza w drogę - Możesz dawać Bogu setki powodów, by przestał cię kochać, ale żaden Go nie przekona - mówił dominikanin na wrocławskim Gądowie.

Jaka jest najbardziej charakterystyczna cecha Boga? – „Nadobfitość” (superabundantia) – mówił za św. Tomaszem z Akwinu w czasie diecezjalnego dnia skupienia dla kobiet. Bóg chce się dzielić nadobfitością swojego życia, szczęścia. – Także odkupienie jest nadobfite. Pan Jezus „zapłacił zbyt wiele”  – stwierdził.

Zauważył, że za życia na ziemi Pan tak właśnie „zdradzał się” z tym, że jest Bogiem, co rusz dając w nadmiarze. Tak było przy przemianie wody w wino, przy rozmnożeniu chleba, przy cudownym połowie ryb. Gdyby uczniowie spytali Go:  „Dlaczego wszystkiego robisz za dużo?”, mógłby odpowiedzieć: „Taka moja słabość, mam to po Tacie”.

– W Bogu aż wrze z powodu obfitości życia – stwierdził o. Pałys, odwołując się do Mistrza Eckharta, dominikańskiego teologa i filozofa z przełomu XIII i XIV w. Wyjaśniał on, że Bóg w sposób dobrowolny, bezinteresowny pragnie tego życia udzielać, obdarowywać, włączać w Siebie. Nigdy się jednak nie narzuca, więc kryje się. Zachowuje się jak człowiek, który ukrył się, ale kaszle i chrząka, bo chce być znaleziony. Gdy znajdzie duszę, której może udzielać swego życia, „cieszy się jak źrebak brykający po zielonej łące”.

Zachęcał do lektury Katechizmu Kościoła Katolickiego. Na samym jego początku czytamy: „Bóg nieskończenie doskonały i szczęśliwy zamysłem czystej dobroci, w sposób całkowicie wolny, stworzył człowieka, by uczynić go uczestnikiem swego szczęśliwego życia” (KKK, 1). – Jest doskonale szczęśliwy, spełniony. Chce, byśmy dołączyli do Jego szczęścia – wyjaśniał. – Bóg zaprasza cię do swojego szczęśliwego życia. Jeśli jesteś wypełniony Nim, to szczęście Boga przelewa się na innych ludzi przez ciebie.

Podkreślił, że uwielbiając Boga, uszczęśliwiamy samych siebie – dlatego On zaprasza do wielbienia Go. Jak mówi Księga Mądrości, Pan jest „miłośnikiem życia” (Mdr 11), On tchnął w nas życie.

Gdy grzech naruszył wspólnotę z Bogiem, ludzie zaczęli widzieć w Nim swego przeciwnika. Szatan przekonuje nas, że On nas pozostawił, że w najlepszym wypadku jest śp. Jezusem z Nazaretu, a jednak Bóg z nas nie rezygnuje. – Możesz dawać Bogu setki powodów, by przestał cię kochać, ale żaden Go nie przekona – mówił o. Krzysztof.

Wspominał rozważania Mistrza Eckharta na temat Marii Magdaleny. Twierdził on, że tak długo nie rozpoznawała zmartwychwstałego Jezusa, bo On był bardzo blisko, a ona patrzyła za daleko. „Gdy spotkała Jezusa, rozkwitła” – pisał, poetycko ukazując, że wszystkie stworzenia w Bogu „pokrywają się zielenią”. Znaleźć Boga, to odzyskać nadzieję. Gdy patrzyła na grób, „zapadała się w sobie”, gdy spojrzała na Niego – wypełniła ją nadzieja.

O. Krzysztof przypomniał ikonę „Anastasis”, z Chrystusem wyciągającym z otchłani Adama i Ewę. Warto zaufać Jego mocy, zdolnej wydobyć z mroku. Nadzieja daje wolność. Sprawia, że człowiek nie jest uwięziony w kręgu swojego „ja”, ani w kręgu doczesności, ma cel, który „jest gdzie indziej”. Potrafi cieszyć się światem, odkrywać jego piękno, ale patrzy dalej, nie upatruje swojego szczęścia w życiu na ziemi. Dba i troszczy się o świat tak, jak człowiek troszczy się o narzędzia albo niczym wojownik dbający o broń. Nie adoruje jej, ale jest mu ona pomocna przydatna do realizacji innych celów.

– Człowiek to „homo viator”. Gdy osiągniemy jeden cel, ciągnie nas do drugiego. Ostateczny cel to widzenie Boga. Jesteśmy na ziemi podróżnikami – mówił, zaznaczając, że Bóg nie usuwa trudów drogi, ale daje siły na wędrówkę. Bez nadziei, bez perspektywy celu ostatecznego, stajemy się włóczęgami albo przypominamy chomika kręcącego się w kołowrotku.

Zachęcał do trwania w nadziei: – Jako chrześcijanie jesteśmy odpowiedzialni za poziom nadziei w świecie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..