Mogły nadal leżeć w skrzynce rodzinnego archiwum

W kamienicy "Małgosia" na wrocławskim rynku możemy przenieść się do wojennego Wrocławia oczami Ludwika Malugi, przymusowego robotnika III Rzeszy. Polak, 20 lat po traumatycznych przeżyciach, postanowił przelać swoje emocje na papier. Mało brakowało, a cenne rysunki nie ujrzałyby światła dziennego.

W siedzibie Towarzystwa Miłośników Wrocławia otwarto wystawę "Wspomnienia rysunkowe Ludwika Malugi z obozów pracy przymusowej w wojennym Wrocławiu 1944-45".

Autor unikatowych rysunków był robotnikiem przymusowym w wojennym Breslau. Pracował jako kreślarz. W wieku senioralnym, na emeryturze, angażował się w działalność Towarzystwa Miłośników Wrocławia. Założyciel i w latach 1969-1986 pierwszy przewodniczący Klubu Ludzi ze znakiem "P".

W czasie II wojny światowej został wywieziony do Breslau, gdzie pracował przymusowo w Fabryce FAMO (obecnie teren Dozamelu, Fabryczna 10).

- Jego rysunki nie były tworzone z natury, ale powstawały 20 lat po tragicznych wydarzeniach wojennych. Mimo to zawierają wiele cennych szczegółów i właściwie bez ich opisów mogłam bez problemu ustalić, jakie miejsca przedstawiają. Myślę, że rysowanie okazało się po latach pewną formą autoterapii pana Malugi, próbą radzenia sobie z przeżyciami wojennymi. Te obrazy siedziały w nim gdzieś głęboko 20 lat. Jego prace powstawały etapami - w latach 1965 - 1971 - opowiada Kamilla Jasińska, kuratorka wystawy i pracownik Instytutu Pamięci Narodowej.

Bezcenne obrazki z wojennego Wrocławia oczami polskiego robotnika przymusowego udostępnił syn Ludwika - prof. Leszek Maluga. Kamilla Jasińska trafiła na niego przez przypadek, z pomocą ich wspólnego znajomego.

- Jest mi niezwykle miło, że powstała taka wystawa. Szczerze mówiąc rysunki ojca już dawno wsadziłem do skrzynki i myślałem, że zostaną tam na zawsze. Dzięki zbiegowi okoliczności i entuzjazmowi kilku osób udało się te prace przywrócić do naszej rzeczywistości. One leżały wśród rodzinnych papierów i od czasu do czasu przypominały mi, że ojciec miał taki nostalgiczny okres po wojnie - mówi Leszek Maluga.

Rysunki pozwoliły bliskim rozszyfrować dynamikę przeżywania traumy powojennej u Ludwika Malugi. Do połowy lat 60. nie wspominał on bowiem o tragedii wojennej.

- Jako kilkunastoletni chłopiec chodziłem z nim na spacery, a on opowiadał mi o miejscach trudnych dla historii Wrocławia. Ja wtedy przejmowałem się raczej przebojami Beatlesów, ale wiele z tych opowieści mi zostało jak ziarno w sercu, a potem zakiełkowało - dodaje syn autora prac wystawowych.

Podkreśla, że robotnicy polscy niemieckim Wrocławiu w 1944 roku byli ludźmi młodymi i oni przeżywali trudne wydarzenia jako przygodę. Byli zbyt młodzi, żeby odczuwać to jednoznacznie fatalistycznie, ale jednak potem te wydarzenia się w ich sercach skumulowały i blokowały ich wewnętrznie.

- Ojciec po latach te doświadczenia odtworzył z pamięci za pomocą rysunków. Są one świadectwem, jak duże emocje wiązały się z tamtym okresem i powrotem do normalności. Towarzystwo Miłośników Wrocławia było dla niego u schyłku życia czymś bardzo ważnym. Szczególnie, że coraz mniej jest z nami świadków tamtych czasów. Ojciec całe swoje emerytalne serce poświęcił, by utrwalić trudną historię - informuje Leszek Maluga.

Wystawę można oglądać w kamieniczce "Małgosia" przy ul. św. Mikołaja 1, przy wrocławskim rynku.

Pokazujemy kilka przykładów:
Mogły nadal leżeć w skrzynce rodzinnego archiwum. Teraz oglądamy je na wystawie Mogły nadal leżeć w skrzynce rodzinnego archiwum. Teraz oglądamy je na wystawie Mogły nadal leżeć w skrzynce rodzinnego archiwum. Teraz oglądamy je na wystawie Mogły nadal leżeć w skrzynce rodzinnego archiwum. Teraz oglądamy je na wystawie Mogły nadal leżeć w skrzynce rodzinnego archiwum. Teraz oglądamy je na wystawie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..