Bp Kiciński o papieżu Franciszku: znalazł klucz do naszych serc przez bliskość i serdeczność

W Czwartek Wielkanocny uroczystą Mszę świętą w intencji zmarłego papieża Franciszka odprawił w archikatedrze wrocławskiej bp Jacek Kiciński CMF.

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

|

GOSC.PL

dodane 24.04.2025 19:06
0

To trzeci dzień uroczystej modlitwy w intencji Ojca Świętego Franciszka. W poniedziałek Mszy świętej przewodniczył bp Maciej Małyga, zaś w środę abp Józef Kupny.

- To ostatnie pożegnanie jest bardzo ważne. Ono pozostaje w naszej pamięci. Żegnamy wspaniałego człowieka. Żegnamy nie tylko głowę Kościoła, ale pasterza i ojca. To ostatnie pożegnanie pięknie koresponduje z dzisiejszą i wczorajsza Ewangelią. Dwaj uczniowie byli w drodze z wielkim niezrozumieniem, które zrodziło się w ich sercu. Szli z Jerozolimy do Emaus. To wydarzenie symbolizuje drogę wiary - nauczał w homilii bp Jacek.

Jak kontynuował, na pewnym etapie tej drogi dołączył Jezus. Przeszedł z nimi i zapytał w końcu: "O czym to rozmawiacie?" Tym pytaniem otworzył ich serca. Ile musiało być w nim ciepła, szacunku i zrozumienia. Oni opowiadali Jezusowi o... Jezusie. A On spokojnie wysłuchał i zaczął wyjaśniać w świetle słowa Bożego to wszystko, co odnosiło się do Niego. Rozpoznali Go dopiero po łamaniu chleba. A potem wrócili i opowiedzieli wszystkim, jak Go spotkali.

- Ojciec Święty Franciszek dołączył do nas 13 marca 2013 roku. Dołączył do nas smutnych, zrezygnowanych. Potem przyszła pandemia. Postawił pytanie: "Czym wy żyjecie?" Znalazł klucz do naszych serc. Miał charyzmat obecności, czułości i serdeczności. Apelował do nas biskupów: "Słuchajcie, najpierw słuchajcie!". Wsłuchiwał się w to, czym żyje świat i Kościół. Potem mówił jak Jezus na drodze do Emaus: "O nierozumni" - opowiadał bp Kiciński. 

Apelował do wiernych za Franciszkiem, by wrócili do Boga, zatrzymali się na adoracji, zmienili ludzkie myślenie. Papież zachęcał, by wyjść ze swojego poukładanego życia, wstać z kanapy. Stawiał świetną diagnozę dzisiejszego świata. Wskazywał na głos Boga.

- Chciał byśmy wyszli do tych, którzy odeszli ze wspólnoty i szukali tych, którzy Jezusa jeszcze nie poznali. Chodziło mu o to, żeby wyjść na peryferia, na obrzeża miasta i poza miastem. Kiedy po kilku latach weszliśmy w jego sposób myślenia i nauczania, zobaczyliśmy, że dobrze nam z Franciszkiem. Bo on wymagał, ale jeszcze bardziej kochał. Wymagał bardziej od siebie niż od innych - opisywał kaznodzieja.

Przy Franciszku Kosciół zrozumiał, co to znaczy być uczniem misjonarzem. Papież przypominał, że dla każdego człowieka jest miejsce w Kościele, a duszpasterstwo ma być prowadzone w kluczu nawrócenia. Potrzeba nam dziś kontemplacji, by odczytywać znaki czasu i na nie odpowiadać w świetle Ewangelii.

- Franciszek podobnie jak św. Ignacy pozostawił nam w kościele sztukę rozeznawania duchowego. Apelował, by nie zapominać o ubogich. Widział też siłę i potencjał rodziny. Do młodych mówil: "Chrystus vivit - Chrystus żyje". Apelował, że do świętości powołany jest każdy człowiek - przypomniał bp Jacek.

Franciszek na końcu wojego życia skierowal nasze myśli na Najświętsze Serce Jezusa. Trzeba wejść do wnętrza, żeby zrozumieć człowieka. My zaś zatrzymujemy się na powierzchowności.

- Papież Franciszek bardzo umiłował Maryję. Przynosił pokój, serdeczność. Modlił się o pokój, poświęcił swoje cierpienie w tej intencji. Uczył, że ten pokój zaczyna się od ludzkiego serca. Był zatroskany o ubogich w czułości. W ostatnich dniach odkrył swoje rany swojego cierpienia. Nie ukrywał tego - oznajmił wrocławski biskup pomocniczy.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..