Nie będzie przebierania za osoby płci przeciwnej. Protest rodziców zadziałał, ale podstawówka nadal chce robić obchody [TYLKO U NAS]

Chłopcy nie przebiorą się za dziewczynki, a dziewczynki za chłopców. Wyraźny sprzeciw rodziców poskutkował. Szkoła Podstawowa nr 22 z Wrocławia wycofała się z pomysłu, nadal jednak chce organizować Dzień Różnorodności Płciowej i Nieheteronormatywnej mimo tego, co napisał jeden z posłów. Publikujemy nowe fakty w nagłośnionej przez nas sprawie.

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

|

GOSC.PL

dodane 15.05.2025 11:42
0

Ten tekst czytasz w całości za darmo w ramach promocji. Chcesz mieć stały dostęp do wszystkich treści? Kup subskrypcję na www.subskrypcja.gosc.pl

To "Gość Niedzielny" nagłośnił kontrowersyjny pomysł psycholożek z wrocławskiej podstawówki. Szczegóły całej sytuacji można przeczytać tutaj:

Kiedy sprawa wypłynęła, szkoła odmówiła udzielenia jakichkolwiek informacji. Odsyłała jedynie do Biura Prasowego Urzędu Miasta Wrocławia. Choć wcześniej usłyszeliśmy przez telefon z sekretariatu, że postarają się jak najszybciej odpowiedzieć na nasze pytania, przesłane z zaznaczeniem, że szkoła ma na odpowiedź 30 dni... Niemniej udało nam się dowiedzieć, jak sytuacja wyglądała wewnątrz placówki.

Jak to się wymknęło spod kontroli?

Jak się okazuje, na początku nikt nie planował oficjalnie poinformować rodziców o pomyśle psycholożek. I to później najmocniej zbulwersowało rodziców i opinię publiczną. Psycholożki najpierw przekazały nauczycielom swoją wizję Dnia Różnorodności Płciowej i Nieheteronormatywności, czyli przebierania się chłopców za dziewczyny i na odwrót. To polecenie miały wykonać 16 maja klasy IV-VIII (10-15-latki).

Już w gronie pedagogicznym pojawiły się poważne wątpliwości. Jednak część nauczycieli przekazała 7 maja uczniom instrukcje, przedstawiając pomysł psycholożek jako obowiązkowy.

Dotarliśmy do wiadomości przesyłanych drogą elektroniczną w obrębie szkoły. Dwie psycholożki, spotkawszy się ze sceptycyzmem nauczycieli, napisały do nich elektroniczną wiadomość, wyjaśniającą pomysł "przebieranek" i przekonywującą do swojej idei. Tak to uzasadniały:

W związku z wieloma wątpliwościami i różnymi interpretacjami działań, wyjaśniamy: Dzień Różnorodności Płciowej i Nieheteronormatywnej - 16 maja zamieniamy się rolami. Chłopcy przychodzą w ubraniach damskich, a dziewczęta w męskich lub ubieramy się w kolorach tęczy. Mamy na myśli zamianę ról płci chłopcy dziewczęta, a nie apel do LGBT. Nie jest celem akcji wzbudzanie atmosfery marszu równości, tylko zaznaczenie różnicy płci. A symbolika tęczy odnosi się w małym stopniu do nieheteronormatywności w społeczeństwie. Nie chcemy epatować transseksualizmem, tylko podkreślić różnorodność płciową. Ponadto udział w akcji jest światopoglądowo dobrowolny. Nikogo nie zachęcamy tym do promocji osób LGBT. Niemniej jednak nie możemy pominąć tego faktu, że takie osoby żyją wśród nas, funkcjonują w społeczeństwie i uczmy tolerancji i szacunku dla odmienności.

Z naszych informacji wynika, że pomysł nie spodobał się nastolatkom i niektóre z nich powiedziały o nim dość szybko rodzicom. Oprócz tego, zdarzyło się coś, czego szkoła kompletnie nie przewidziała. Kilku nauczycieli wysłało do rodziców mailem plik z opisem kontrowersyjnych obchodów. Wiadomość zatem rozlewała się po społeczności szkolnej nierównomiernie. Program Dnia Różnorodności był przekazywany do kolejnych rodziców pocztą pantoflową, a jego treść wzbudzała u nich coraz więcej wątpliwości. Część wyraziła zdecydowany sprzeciw.

Sprawa została podniesiona 8 maja na Radzie Rodziców. Tam część osób zaprotestowała przeciwko "przebierankom" , część tłumaczyła, że nie można się z tego już wycofać, bo to "inicjatywa miasta". Miało nawet paść stwierdzenie, że "szkoła już za to wzięła pieniądze". Podobno rodzice zgłaszający sprzeciw zostali zakrzyczani, jednak ich głos wybrzmiał wyraźnie.

Do akcji postanowił wkroczyć dyrektor Jarosław Wojna, który 9 maja napisał do nauczycieli wiadomość:

"Bardzo proszę wychowawców, którzy udostępnili rodzicom plik z komunikatem o Miesiącu Różnorodności o bezpośredni kontakt ze mną w trybie pilnym".

Pominięto rodziców. Psycholożki przepraszają

– Trzeba sobie szczerze powiedzieć: dowiedziałam się o tym przedziwnym pomyśle z przebierankami zupełnie przypadkowo. Gdyby nie nauczyciele, którzy po prostu przekazali program rodzicom, i rodzice, którzy podawali go kolejnym – informacja nie dotarłaby do mnie – mówi w rozmowie z nami jedna z matek, której dziecko uczęszcza do SP nr 22. – Jest to tym bardziej skandaliczne, że często otrzymujemy na Librusie komunikaty znacznie mniej istotne. Warto zauważyć, że na stronie internetowej szkoły pojawiła się wiadomość o obchodach Miesiąca Różnorodności w naszej szkole, ale nikt nie napisał o tym pomyśle z przebieraniem się. Taki tryb komunikacji jest niedopuszczalny – podsumowuje.

W jej głowie od razu pojawia się pytanie: dlaczego pominięto rodziców przy wcześniejszej dość częstej komunikacji na linii szkoła–rodzice?

Inna matka dowiedziała się o całej sytuacji ze źródła spoza szkoły, które wysłało jej plik z programem przez komunikator.

Po reakcji dyrektora nauczyciele w klasach wyjaśniali, że przebieranie się za płeć przeciwną jednak nie jest obowiązkowe. Panie psycholożki natomiast postanowiły 9 maja napisać maila wyjaśniająco-przepraszającego do rodziców. Jak stwierdziły, w związku z pojawieniem się u niektórych spekulacji, niedomówień i wątpliwości natury etycznej pragną się do nich odnieść 

Motywem takiego przebiegu tej akcji była przede wszystkim dobra zabawa, a przy okazji solidaryzowanie się ze swoją koleżanką, kolegą, w myśl zasady "wejść w czyjeś buty". Zamiana ról miała nieść za sobą bardzo refleksyjny przekaz: przez jeden dzień wcielę się w rolę swojej koleżanki/kolegi. Poczuję, jak jej w tym jest. Podyktowane to było podziałami, jakie w klasach wytworzyły się na przestrzeni lat. Natomiast bardzo symbolicznie poprzez kolory tęczy, czyli jasne wielobarwne stroje np. skarpetek lub małego elementu garderoby, aby wnieść nastrój radości, uśmiechu.

Psycholożki przekonują, że w szkole jest bardzo wielu uczniów, którzy niejednokrotnie na co dzień mierzą się z hejtem. Szkoła chce natomiast uczyć tolerancji do odmienności.

Niestety w pojedynczych przypadkach zostało to bardzo opacznie i tendencyjnie zinterpretowane, wyrażając oburzenie, niechęć i agresję. Nikogo nie zachęcamy tą akcją do propagowania osób o odmiennej orientacji, lecz do akceptowania niezaprzeczalnego faktu, że takie osoby żyją wśród nas. Nikt z uczniów nie jest zobowiązany do wzięcia udziału w akcji, jest to absolutnie dobrowolne, mając na względzie różnice w światopoglądach oraz wzajemny szacunek. Szanujemy osobiste decyzje.

– napisały psycholożki.

Autorki wiadomości i kontrowersyjnego pomysłu przeprosiły także wszystkich, których akcja oburzyła lub dotknęła ze względu na uczucia religijne czy światopogląd. "Jest nam niezmiernie przykro, za co indywidualnie przepraszamy" – zakończyły psycholożki.

Dyrektor przeprasza, ale... nie tych, co trzeba?

Zamieszanie, jakie powstało w szkole, i wyraźne veto postawione przez rodziców zmusiły szkołę do zmiany planów obchodzenia Dnia Różnorodności Płciowej i Nieheteronormatywności.

Jedna z wicedyrektorek szkoły w komunikacie elektronicznym z 12 maja poinformowała wszystkich nauczycieli, że "w związku trwającą od kilku dni polemiką" dyrektor szkoły podjął decyzję o przesunięciu obchodów tego dnia na inny termin, a formę przeprowadzenia tego świętowania skonsultuje z rodzicami

"Proszę o przekazanie uczniom informacji, że 16 maja nie ma zamiany ról i dzieci nie wcielają się w rolę płci przeciwnej"

– napisała Jolanta Wydmuch. Tego samego dnia wiadomość do rodziców wysłał J. Wojna, dyrektor szkoły. Na początku informuje w niej o swojej decyzji:

Z uwagi na wiele kontrowersji i nadinterpretacji poruszanych tematów przez niektórych rodziców, mając na uwadze przede wszystkim poszanowanie ich wątpliwości i obaw, zaproponujemy wszystkim rodzicom możliwość wspólnego opracowania programu obchodów tego dnia. Pragnę podkreślić, że myślą przewodnią całej akcji MAJ MIESIĄCEM RÓŻNORODNOŚCI są słowa z wiersza księdza J. Twardowskiego ,,A my wciąż jesteśmy w kratkę".

– wyjaśniał dyrektor Wojna.

Tłumaczył dalej, że zamysłem szkoły było przedstawienie różnych płaszczyzn odmienności i budowanie tolerancji wśród szkolnej społeczności.

Rodzice jednak zwrócili uwagę na końcówkę tego listu. Tam bowiem dyrektor podstawówki przeprasza... ale tych rodziców, "którzy doskonale i z pełnym zrozumieniem oraz akceptacją przyjęli inicjatywę szkoły". To, jak stwierdził, pozwala szkole prowadzić dalszą pracę pomimo wszystko.

– Nie chcę dyktować dyrektorowi, co i jak ma pisać, ale ostatnie zdanie jest wręcz kuriozalne. Jasne, że dyrektor puszcza oczko do tych, którzy wspierają ten godny pożałowania pomysł przebieranek. Moim zdaniem zdradza tym jednocześnie, że jest jego zwolennikiem. A powinien bezwzględnie przeprosić wszystkich rodziców, bez względu na ich poglądy, za całą sytuację i taką formę komunikacji, a raczej jej brak. Przecież ta sprawa pokazała chaos i brak profesjonalizmu placówki. A tu chodzi o wychowywanie naszych dzieci. Doradztwo kryzysowe się kłania i zwykła empatia – mówi nam jeden z rodziców. 

Poliamoria, niebinarność, transseksualność dla 11-latków

Honorata Budnik z Rady Rodziców SP nr 22 postanowiła spojrzeć na problem szerzej, z perspektywy całego Miesiąca Różnorodności. Zachęca, by dostrzec wartość całej inicjatywy, która zawiera kilka elementów i w jej opinii jest bardzo wartościowa.

– Uprzedzając pytania – nie jestem zwolenniczką pomysłu przebierania się dzieci za płeć przeciwną. Głównie dlatego, że kompletnie nie widzę sensu tej "zabawy". W myśl zasady, że aby przeżywać jedności z dziećmi onkologicznymi, nie trzeba koniecznie chorować na raka ani nawet golić głowy na łyso. Pokazywanie dzieciom, że możesz sobie wybrać – chcesz, to będziesz dziewczynką, a jak wolisz, możesz jednak być chłopcem – kompletnie nie leży w moim światopoglądzie – napisała w komentarzu pod artykułem "Gościa Niedzielnego".

Podkreśla, że jako rodzic załatwia takie sprawy w ramach szkoły. Nie wrzuca postów sprzeciwu na media społecznościowe. Nie chodzi do gazety. Próbuje rozmawiać z osobami odpowiedzialnymi za projekt, z innymi rodzicami. Podejmuje dialog. Szuka rozwiązań. Rozmawia.

– Bo tak robi uczciwy człowiek, który uważa się za wyznawcę Jezusa. Czasem się zastanawiam, czy ktoś, kto psychologów nazywa szamanami, na pewno jest członkiem tego samego Kościoła co ja. Gdzie szacunek do drugiego człowieka? Jako Rada Rodziców szukaliśmy wspólnego stanowiska. Kompromisu, który pogodzi zwolenników tej akcji i jej radykalnych przeciwników. I takie stanowisko zostało niezwłocznie przekazane dyrekcji, a ta dostosowała się do naszych próśb. Natomiast nastroje wciąż były podsycane – komentuje H. Budnik.

Inny z rodziców zwrócił moją uwagę na promocję pojęcia "nieheteronormatywności", które pojawia się w już w samej nazwie całego dnia.

– Jak mówi samo środowisko osób nieheteronormatywnych, można używać tego pojęcia zamiennie do LGBT+, ale panie psycholożki przekonują nas, że to nie jest promocja LGBT+. Paranoja. Nieheteronormatywność oznacza przecież m.in. transseksualność, biseksualność, poliamorię, czyli koncepcję posiadanie wielu relacji miłosnych naraz, niebinarność, czyli stan, w którym osoba nie czuje ani mężczyzną, ani kobietą, albo dwoma płciami na raz. To są treści dla 11, 12, 13, czy 14-latków? To mamy świętować, bo ktoś nam to narzuca z góry? Ja wychowuję dziecko z szacunkiem do wszystkich ludzi i zgodnie ze swoimi wartościami. Szkoła absolutnie nie powinna być przestrzenią na takie treści – uzasadnia oburzony ojciec.

Solidarność z rodzicami i błędny komunikat posła

Sprawa nabrała rozgłosu także przez komentarz wiceprzewodniczącego Episkopatu Polski abp. Józefa Kupnego z 13 maja. 

„Dziękuję rodzicom, którzy we wrocławskiej podstawówce, wobec kontrowersyjnej inicjatywy, stanęli w obronie niezwykle ważnego prawa do wychowania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem i wartościami. Składam im wyrazy uznania oraz zapewniam o wsparciu i modlitwie. Trzeba sobie jasno powiedzieć: psychologia pomaga człowiekowi, ale na usługach ideologii może poważnie mu zaszkodzić. Wystarczy spojrzeć na ostatni przykład ze szkoły podstawowej we Wrocławiu. Szkoła powinna współpracować z rodzicem i szanować jego prawo do wychowania dziecka"

– napisał metropolita wrocławski na platformie X.

Sytuacja we wrocławskiej podstawówce zainteresowała również posła Konfederacji ze Śląska Grzegorza Płaczka. 14 maja poinformował na swoich popularnych profilach na Facebooku (łącznie ponad 200 tys. obserwujących), że "korzystając ze ustawowych uprawnień, zainterweniował we wrocławskim Kuratorium Oświaty oraz w szkole podstawowej". Podał on jednak fałszywą informację, ogłaszając, że Dzień Różnorodności Płciowej i Nieheteronormatywnej się nie odbędzie, że został odwołany.

Zasugerował także w swoich wpisach, jakoby miała to spowodować jego interwencja, co jest po prostu nieprawdą.

Stan na 15 maja wygląda inaczej – obchody takiego dnia zostały przez dyrektora przełożone, nie odwołane. Nie odbędą się po prostu w pierwotnej formie "przebieranki", tylko w innej, skonsultowanej z rodzicami. I taki komunikat został wysłany do nauczycieli już 12 maja przed południem. Ten stan rzeczy potwierdziło mi Dolnośląskie Kuratorium Oświaty, które również nie uważa, jakoby coś zostało odwołane. Zmieni się po prostu charakter.

Skontaktowałem się z posłem Płaczkiem i poinformowałem go, że jego posty w mediach społecznościowych wprowadzają ludzi w poważny błąd.

– Dyrektor zapewnił mnie, że skonsultuje następne działania z rodzicami. Ja zakładam, że na spotkaniu z nim rodzice przyjdą i po prostu oznajmią, iż nie chcą takiego dnia tęczowego obchodzić, i cała sprawa się nie odbędzie. Wszystko jest w ich rękach. Teraz cieszę się z tego małego sukcesu, że udało się zablokować absurdalny pomysł przebieranek. Jeżeli dowiem się, że w szkole tej lub innej ktoś spróbuje wdrożyć podobne akcje, będę pierwszym, który zainterweniuje u minister edukacji. Tego tematu po prostu nie odpuszczę i będę wykonywał naciski – zarzeka się poseł Płaczek.

Utrzymuje, że Dzień Różnorodoności Płciowej i Nieheteronormatywnej został odwołany. A to dopiero może się wydarzyć, jeśli na spotkaniu w bliżej niesprecyzowanym terminie rodzice rzeczywiście postawią twardy opór wobec dyrekcji lub sama dyrekcja w końcu stwierdzi, że takie obchody nie powinny się odbywać w szkole. Jej ostatnie komunikaty sprzed kilku dni jednak pokazują coś innego.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..