W parafii św. Bonifacego spędził zdecydowaną większość swojego kapłańskiego życia. I właśnie tam świętował wielki jubileusz. Ks. Wojciech Tokarz obchodził 60. rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich. Mszy św. przewodniczył abp Józef Kupny.
Kościół św. Bonifacego we Wrocławiu w niedzielne południe wypełnił się parafianami i nie tylko. Na Mszy modlili się wszyscy ci, na których życiu pozytywny ślad odcisnął ks. Tokarz. Wśród zebranych byli i tacy, którzy pamiętają lipiec 1965 roku. Wtedy, tuż po święceniach, ks. Wojciech przyszedł jako wikariusz do parafii św. Bonifacego. Przez całe swoje kapłaństwo właściwie tylko 7 lat kapłan spędził poza tym miejscem.
- Mnie tak zawsze dobrze z wami było, nigdy niczego mi nie brakowało. Wiele rzeczy mogłem zrobić. Przez dziesiątki lat nie spotkała mnie tu ani jedna przykrość. Dziękuję wszystkim, którzy się za mnie modlą - przemawiał jubilat.
Związek Żołnierzy Wojska Polskiego przyznał ks. Tokarzowi odznaczenie - Złoty Krzyż.
W homilii metropolita wrocławski tłumaczył, że nie tyle my czytamy słowo Boże, ale to słowo Boże czyta nas. Może nam się wydawać, że coraz lepiej rozumiemy teksty ksiąg świętych, ale w rzeczywistości to Pan Bóg przez swoje słowo interpretuje nasze życie. On interpretuje także posługę kapłańską jubilata ks. Tokarza.
- Dzisiejszą uroczystość opisuje św. Łukasz, relacjonując rozmowę Jezusa ze swoimi uczniami. Ten fragment wskazuje na to, co jest najważniejsze w kapłaństwie - mówił abp Kupny.
Przypomniał krótko życiorys jubilata. Ks. Tokarz urodził się w wielodzietnej rodzinie w diecezji tarnowskiej. Tam wartości chrześcijańskie były stawiane na pierwszym miejscu, co zaowocowało aż trzema kapłańskimi powołaniami - jego i dwóch braci. Wielki wpływ na jubilata miał przykład wiary proboszcza, który tworzył rodzinną atmosferę i ojcowską troską otaczał przygotowujących się do kapłaństwa. Przykład proboszcza i dom rodzinny okazały się wspaniałą glebą, na której wyrosło powołanie. Ogromna część jego kapłańskiego życia była związana z parafią św. Bonifacego. Trafił do niej jako wikariusz. A następnie posługiwał tam jako proboszcz od 1989 roku. Pełnił też wiele funkcji powierzchownych przez metropolitów wrocławskich.
- Niełatwo jest ogarnąć bogaty dorobek duszpasterski jubilata. On znany jest w pełni tylko Panu Bogu. Można powiedzieć, że w jego życiu potwierdziły się słowa Chrystusa i Jego obietnica: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje...". Dzisiaj doświadczamy prawdziwości słów Chrystusa, bo obdarzył jubilata długim życiem i wdzięcznością parafian - oznajmił kaznodzieja.
Jak dodał, obecność tyłu kapłanów, sióstr zakonnych i wiernych w kościele oznacza życzliwość, wdzięczność i szacunek do ks. Wojciecha. On całą posługę duszpasterską budował na nadziei i miłości. W tym wysiłku nigdy nie był sam. Zawsze z siostrami i braćmi powierzonymi jego trosce. Jakim ks. Wojciech jest kapłanem?
- Wolnym od bożków, które pociągają ludzi - władzy, pieniędzy, dominacji, panowania nad innymi. Na pewno jednak nie jest zwykłym kapłanem. Trudził się i zabiegał o wzrost królestwa niebieskiego. Odważnie brał na siebie odpowiedzialność za powierzone mu wspólnoty wiernych - opisywał abp Kupny.
Zaznaczył, że świat ma dziś wiele pomysłów na sprawowanie urzędu kapłana. Z różnych stron słyszymy odpowiedzi, w jaki sposób powinniśmy zażegnać kryzys w Kościele. - Tej odpowiedzialności nikt z nas nie zdejmie. Ale musimy w tym naśladować Jezusa, mając świadomość Jego wsparcia. W podejmowaniu decyzji będziemy bardziej słuchać Boga niż ludzi. Wielu widzi w Kościele jedynie organizację. Wielu publicystów stawia różne diagnozy. A Kościół to żywy organizm. Kapłan nie jest w nim menedżerem, który ma pięknie zarządzać, ale ojcem, który ma dbać o wzrost - wyjaśniał metropolita wrocławski.
Nauczał, że jeśli Kościół jest żywym organizmem, to powinniśmy pytać o to, co utrudnia mu wzrost. To zadanie kapłanów i wszystkich wiernych. - Niech Pan Bóg da nam przenikliwy wzrok, byśmy potrafili rozpoznawać to, co hamuje rozwój wspólnoty. Byśmy nie bali się reagować na sposób Boży. Jeśli uważamy Jezusa za Mesjasza, musimy starać się być święci - zachęcał abp Józef.
Podkreślił, że do świętości jesteśmy powołani po imieniu, indywidualnie. Także do kapłaństwa Bóg powołuje po imieniu. Znać czyjeś imię w czasach Pana Jezusa oznaczało coś więcej niż po prostu wiedzieć, jakie imię nadali mu rodzice. Imię określało człowieka. Poznać imię to wejść z człowiekiem w głęboką relację. Dlatego każdego powołanego do kapłaństwa przed święceniami wzywa się po imieniu.
- To imię jest ważne w oczach Boga, a Bóg przyjmuje człowieka takim, jaki on jest. Z tym, co w nim mocne, ale i słabe. Bóg mu wierzy i ufa, że człowiek będzie się rozwijał i stawał się bliższy ideałowi. To Bóg wybiera ludzi, którymi chce się posłużyć. Tych mniej lub bardziej idealnych. My niektórych na samym starcie byśmy najchętniej skreślili. A Bóg powołuje i daje szansę, bo ufa nam - nauczał pasterz Kościoła wrocławskiego.
Dziękował jubilatowi i zaznaczył, że w archidiecezji to coś wyjątkowego tak długo związać się z jedną wspólnotą parafialną.
- Każdy nasz jubileusz pomaga nam uświadomić sobie, że powołani jesteśmy do świętości, do dawania świadectwa wiary, do budowania jedności Kościoła. Niech ten jubileusz zmotywuje nas do podjęcia trudu budowania wspólnoty wiary, nadziei i miłości, w której żyje zmartwychwstały Chrystus - zakończył abp Kupny.