W ramach Roku Pojednania, który obchodzimy we Wrocławiu z okazji 60. rocznicy wystosowania listu biskupów polskich do niemieckich, mieszkańcy różnych poglądów i o różnym pochodzeniu rozmawiali i biesiadowali. Tak po prostu.
Każda okazja jest dobra, żeby nawiązać dialog. A tym bardziej taka. Fundacja "Dom Pokoju", Centrum Historii "Zajezdnia" i Obserwatorium Społeczne zaprosili mieszkańców Wrocławia na otwartą, wielokulturową biesiadę przy wspólnym stole, rozmowę i śpiew, które stworzyły przestrzeń do poznawania się, opowiadania historii i szukania tego, co wspólne.
Niedaleko pomnika kard. Bolesława Kominka, na bulwarze Włostowica, działo się to, co powinno właściwie się dziać na każdym rogu - pojednanie. Wielkie słowo, ale wchodzące w życie dzięki najprostszym narzędziom - rozmowie, otwartości i wspólnie spędzonemu czasowi. Cała inicjatywa pokazała, że wielokulturowa biesiada - wspólny posiłek oraz zbieranie przepisów i wspomnień o kojących rozmowach i daniach - jest jak najbardziej możliwa.
Przy stole można było spotkać m.in. dr. Łukasza Kamińskiego, obecnego dyrektora Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. - Potrzebujemy takich akcji. Mówiąc o pojednaniu, uznajemy często, że to sfera wysokiej polityki, zwłaszcza w kontekście międzynarodowym. Ale również myślę tu o pojednaniu polsko-polskim. Traktujemy je jakby poza nami, jakbyśmy byli obserwatorami. To inni powinni się tym zająć. Po części to może prawda, ale nie da się ukryć, że potrzebujemy oddolnych działań, które przygotowałyby społeczny grunt. A może znalazłyby jakąś istotną metodę? Kard. Kominek nie czekał, aż ktoś rozwiąże problem stosunków polsko-niemieckich. Oczywiście był hierarchą, ważną osobą, ale mógł po prostu nie inicjować kroku pojednania. A my w swoich środowiskach możemy go inicjować. Na swoich poziomach - zachęca Ł. Kamiński. Podkreśla, że może przy stole na bulwarze Włostowica wykuje się jakaś idea, która za 10-15 lat przyniesie dobre owoce.
Dr hab. Wojciech Kucharski, wicedyrektor Ośrodka "Pamięć i Przyszłość", uwrażliwia, że aby wartości takie jak pojednanie wcielać w życie, potrzebne są praktyka i pewna powtarzalność. - Taka inicjatywa jak dziś staje się szansą na zbudowanie szlachetnych rytuałów. Już nie tylko mówimy o tych wartościach, ale zadajemy sobie pytanie, jak je wcielać w życie. My musimy uznać, że chodzi o naszą codzienność, a nie tylko wzniosłe słowa. Jeżeli będziemy to robić na poziomie podstawowym, mamy spore szanse przeniesienia tego na poziom debaty publicznej, do rozmów międzyspołecznych, międzyśrodowiskowych. By uznać wymianę poglądów i konstruktywne rozmowy za coś naturalnego - zaznacza W. Kucharski.
Dodaje, że nie zawsze musimy używać bezpośrednio pojęcia "pojednanie" w kontakcie z drugim człowiekiem. Można mówić o dialogu, rozmowie, otwartości, prawdzie. - Stoimy przed szansą w Roku Pojednania, by z tych cennych wartości po prostu zrobić codzienną praktykę. Taką, jaką widzieliśmy dzisiaj, w czasie tego wydarzenia - podsumowuje historyk.
Akcja "Usiądź z nami przy Kominku" to część obchodów Roku Pojednania, upamiętniającego właściwie trzy rocznice wydarzeń, które miały istotny wpływ na kształtowanie najważniejszych europejskich wartości: 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej, 60. rocznicę wystosowania słynnego Orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich i 45. rocznicę powstania NSZZ "Solidarność".