Modlitwa na kółkach, przyjaźń, radość mknięcia w dal z wiatrem we włosach (ukrytych oczywiście pod kaskiem), a za pokutę czasem jakaś dziura w asfalcie. Każda pielgrzymka ma swój smak. Rolkowa jest z pewnością jedyna w swoim rodzaju.
Na ok. 220-kilometrowy szlak wyruszyło w drogę 54 pielgrzymów na rolkach, nie licząc osób towarzyszących im w busach. Najmłodszy w tym gronie to 12-letni Tymek, najstarszy – pan Jan z Jelcza-Laskowic, liczy 70 lat. 4-dniową podróż rozpoczęli Mszą św. w kościele pw. Świętych Piotra i Pawła przy ul. Katedralnej 4 we Wrocławiu.
– Towarzyszy nam w tym roku, w nawiązaniu do roku duszpasterskiego, temat nadziei. Popatrzymy na nią z wielu stron – tak, by dzięki niej odkryć sztukę życia w codzienności. Będziemy rozważać słowa papieża Franciszka, który stwierdził, że nadzieja opiera się na miłości wypływającej z serca Jezusa. To nasze zadanie, by na nowo odkryć serce Jezusa, w którym jest głębia nadziei. Zaczynamy drogę w dniu, kiedy w liturgii wspominane jest Niepokalane Serce Maryi. To znaczące. Te dwa serca łączą się. Maryja będzie nas uczyła bliskości z Jezusem – mówi ks. Jerzy Babiak, przewodnik pielgrzymki.
Wyjaśnia, że jej uczestnicy przyjechali z różnych stron Polski – z Wielkopolski, Rzeszowa i okolic, z Krakowa, Opola, z województwa zachodniopomorskiego, z Wrocławia i okolic, a nawet z Niemiec. – To ludzie, którzy bardziej czy mniej fascynują się rolkami. Niektórzy specjalnie na pielgrzymkę „od zera” uczą się jazdy na nich, ale są i tacy, którzy jeżdżą na co dzień, profesjonalnie. Ważne, żeby umieć hamować. To podstawa – zaznacza.
Podkreśla, że w drogę rusza grupa ludzi, których do udziału w pielgrzymce skłaniają nie tylko rolki, ale coś więcej. – Chodzi o walor duchowy, o pielgrzymkę właśnie – dodaje. – Nie mamy pielgrzymkowego „kabelka”, ale nagłośnienie jedzie na busach. Są poranne Godzinki, w drodze modlimy się Różańcem, Koronką do Bożego Miłosierdzia, Litanią do Matki Bożej. Mamy konferencję, codzienną Eucharystię. Jesteśmy bardzo wdzięczni tym, którzy na trasie otwierają przed nami drzwi, czekają z poczęstunkiem, przyjmują nas na postojach. Jesteśmy serdecznie witani m.in. w Ligocie Wielkiej, Kątnej, Szymonkowie, Michalicach. Cieszymy się, że ludzie widzą sens w takim pielgrzymowaniu.
Ks. Jerzy przypominał członkom wyprawy, że pielgrzym to znaczy „cudzoziemiec”. – W czasie pielgrzymki jesteśmy cudzoziemcami, ludźmi na nie swojej ziemi. Pielgrzymowi nic się nie należy. Przyjmujemy z radością i gładki jak stół asfalt i, w duchu pokuty, dziury w drodze – mówił.
– W czasie jazdy trzeba podejmować szybkie decyzje, bo jednak pielgrzymi na rolkach poruszają się z dużo większą prędkością niż piesi. Bycie porządkowym tu to spore wyzwanie. To prawdziwa służba – mówi pełniący tę funkcję Roman z Wrocławia.
Zauważa, że wymaga ona pewnych umiejętności, a także kondycji. – Pielgrzymi w ogóle muszą radzić sobie, np. w przypadku dziur – choć najgorsze nie są dziury, bo można je ominąć, ale takie nierówności typu „tarka”, kostka, asfalt gorszej jakości. Wtedy człowiek się modli „razy dwa”. Albo koncentruje się na tym, by przetrwać – mówi z uśmiechem.
– Jadę po raz drugi. Uważam, że to bardzo dobra forma na oczyszczenie ciała, umysłu, skupienie się na modlitwie, na sferze duchowej. Modlitwa, skupienie wraz z wysiłkiem powodują, że człowiek o wiele lepiej się czuje po takich 4 dniach. Na rolkach szybko się jedzie, nie jest tak gorąco. W trakcie jazdy raczej nie ma możliwości rozmów; trwa modlitwa. Nocujemy salach gimnastycznych, w domu pielgrzyma – tłumaczy Anna Wojewódka z Wrocławia.
– Już czwarty raz jestem na pielgrzymce. Dobre towarzystwo, świetna atmosfera tej pielgrzymki po prostu „ciągną” człowieka do Matki Bożej – mówi Roman, przyznając, że na co dzień niezbyt często jeździ na rolkach. – Poruszam się na nich głównie na pielgrzymce. Nie chodzi jednak o rolki, ale o ludzi, o klimat tej drogi. Przyjechałem to aż z zachodniopomorskiego – dodaje.
W tym roku do rolkowych pątników dołączył kleryk Krzysztof ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny, który studiuje na III roku w seminarium w Kazimierzu Biskupim koło Konina. – W czasie formacji jest czas także i na takie rzeczy, jak rower czy rolki. Rolkowa pasja u mnie obudziła się w seminarium. Koledzy jeździli na rolkach i zachęcili mnie do tego. W okolicy mamy sporo dobrego asfaltu! – mówi.
Pielgrzymi włączają się w czasie drogi w akcję pomocową „Kilometry Miłości”, przygotowaną przez Salezjański Wolontariat Misyjny „Młodzi Światu” (oddział we Wrocławiu). W tym roku wspierają budowę studni w Ghanie.