Wrocław uroczyście uczcił Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej. To 82. rocznica kulminacji rzezi wołyńskiej - tzw. krwawej niedzieli.
Pod pomnikiem Pomordowanych na Kresach, który był pierwszym takim upamiętnieniem rzezi wołyńskiej w Polsce, zebrały się 11 lipca władze państwowe, samorządowe, instytucje zajmujące się pamięcią narodową, służby mundurowe i wrocławianie.
Uroczysty apel pamięci w obecności kompani honorowej Wojska Polskiego oddał hołd wszystkim ofiarom brutalnych mordów na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich. Modlitwę ekumeniczną, w obecności duchownych innych wyznań i religii, poprowadził bp Jacek Kiciński, biskup pomocniczy wrocławski.
"Pamiętam w modlitwie o wszystkich ofiarach ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Na Ziemię Dolnośląską po wojnie przybyło wielu Kresowian, także ocaleńców z tej strasznej rzezi. Dzisiaj jestem myślami z nimi" - napisał na portalu X abp Józef Kupny.
- 11 lipca to był kulminacyjny moment ludobójstwa zaplanowanego i przeprowadzonego przez ukraińskich nacjonalistów. Jego celem było wyniszczenie Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich II RP. Ofiarą tej zbrodni stała się liczona w dziesiątkach tysięcy ludność wiejska, w tym kobiety, dzieci i osoby w podeszłym wieku - przypomniał Michał Siekierka, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów.
Podkreślił, że ofiarami byli nie tylko Polacy, ale także inni mieszkańcy Kresów - Żydzi, Ormianie, a także sprawiedliwi Ukraińcy, którzy pomagali swoim sąsiadom, płacąc najwyższą cenę.
11 lipca to symboliczna data, dotycząca całego ludobójstwa trwającego od 1939 do 1947 r., które rozgrywało się nie tylko na Wołyniu, ale także na ziemiach stanisławowskiej, tarnopolskiej i lwowskiej.
- Historii nie zmienimy, chcemy uczynić wszystko, aby nikt nie mógł wykorzystać zaszłości historycznych do podzielenia narodów polskiego i ukraińskiego. Ofiarom ludobójstwa należy się pamięć i szacunek - dodał M. Siekierka.
Artur Jurkowski, wicewojewoda dolnośląski, podał, że - według szacunków historyków - w tej zbrodni zginęło ponad 100 tys. Polaków, a ponad pół miliona uciekło z Kresów przed terrorem. - Pamięć o tym, co działo się na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, nie służy nienawiści, lecz prawdzie. A prawda oczyszcza i daje szanse na pojednanie. Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary. Solidarność narodów polskiego i ukraińskiego jest potrzebna - przemawiał A. Jurkowski.
Dyrektor wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu Kamil Dworaczek przywołał swoją niedawną rozmowę z sąsiadem Ukraińcem. - Prezentował on często spotykany po ukraińskiej stronie pogląd relatywizowania zbrodni wołyńskiej. Po co wciąż rozgrzebywać te rany? Po co nam pamięć i historia? Tę pamięć jesteśmy im winni. Także modlitwę i prawdę. Nie wolno nam o nich zapomnieć. Domagamy się od strony ukraińskiej uczciwego uznania tych wydarzeń jako zbrodni. Mamy prawo domagać się godnych pochówków. Ta pamięć potrzebna jest również nam i przyszłym pokoleniom. By przeszłość, choć bolesna, nie stała się źródłem nowej nienawiści. Nie jest po to, by rozliczać narody, ale rozliczać zbrodnie - przekonywał dyrektor Dworaczek.