Pustynia w sercu? To nic złego. Tam spotkasz Boga

W Kokotku trwa Festiwal Życia - wielkie kilkudniowe wydarzenie dla młodzieży. Archidiecezja wrocławska jest jednym ze współorganizatorów. Pojechało tam z niej 150 osób. W piątek Mszy św. na festiwalu przewodniczył ks. Piotr Rozpędowski, diecezjalny duszpasterz młodzieży we Wrocławiu.

Największy plenerowy chrześcijański festiwal w Polsce przyciąga tłumy młodych z całego kraju, także z archidiecezji wrocławskiej, która dołączyła do jego organizacji. 

W piątek 11 lipca Mszy Świętej na festiwalu przewodniczył ks. Piotr Rozpędowski.

- Wczujmy się w sytuację Mojżesza. On był na pustyni, gdzie panowała zupełna cisza. Najważniejsze wydarzenie w życiu Mojżesza dokonało się w ciszy. Chociaż my jej strasznie w życiu nie lubimy. Mojżesz brał sprawy w swoje ręce. Był silnym facetem i dość sprawczym. Ale gdy przybył na pustynię i spotkał żywego Boga i przestał być trochę Bogiem. Bo mamy czasem boskie aspiracje. Wydaje nam się, że tak wiele zmienimy, tak dużo poukładamy - mówił ks. Rozpędowski.

Przypomniał, że wielu młodych ludzi mówi, że nie czuje Boga, że czuje się jak na pustyni.

- Kiedy do mnie ktoś przychodzi i mówi, że ma pustynię w sercu, to odpowiadam, że to super czas. Że w życiu duchowym udało mu się dojść bardzo daleko. Najwięksi święci mieli swój czas pustyni. Jeśli uważacie, że Bóg milczy, bo zapomniał, to nie jest prawda. Największe momenty czcimy ciszą. Bóg jest tak wielki, a jednocześnie tak pokorny i taktowny, że patrzy na ciebie i milczy z szacunku i powagi - wyjaśniał diecezjalny duszpasterz młodzieży.

Przyznał, że czas pustyni jest mu bardzo bliski. Ma swoje dwie wielkie pustynie w życiu. Pierwsza z nich wydarzyła się, gdy był klerykiem. Wrócił po rekolekcjach do domu rodzinnego. Ojciec zachorował na raka. Ks. Piotr walczył o jego zdrowie, ale ostatecznie tata odszedł.

- Miałem wielki żal do Boga, to była taka pustynia. Wyobrażałem sobie, jak tata i mama prowadzą mnie jako neoprezbitera do ołtarza. Wtedy na IV roku seminarium mnie uderzyło słowo Boże. Zrozumiałem, że to nie moja wina, że ojciec umiera. To był po prostu ten czas. Podczas tej pustyni Pan Bóg do mnie przemówił - opowiadał kapłan.

Później, jako ksiądz, po latach ponownie wrócił z rekolekcji i studiów do domu rodzinnego. Rozchorowała się mama - Alzheimer. 

- Dzisiaj moja mama mnie nie poznaje, leży w domu opieki. Byłem u niej kilka dni temu, trzymałem ją za rękę. Pamiętam, jak klęczałem w kaplicy i się wkurzałem. "Panie Boże, drugi raz". I nie dokonało się nic specjalnego, spektakularnego. Niczego nie ujrzałem, ale poczułem, że to nie koniec. Że to ma sens. Poczułem pokój - oznajmił ks. Rozpędowski.

Owoc tego festiwalu - w życiu księdza Księga Wyjścia stała się Księgą Powrotu. Mojżesz na pustyni spotkał Boga i wrócił do siebie - do Egiptu, który dobrze znał.

- I pewnie ty też, po tym festiwalu, będziesz musiał wrócić do swojego domu i zapisywać swoją Księgę Powrotu. Mojżesz spojrzał na ludzi, do których miał wrócić inaczej. Chciał się nimi zaopiekować, bo doświadczył prawdziwego i troskliwego Boga. Wtedy, kiedy jest ci bardzo trudno spojrzeć na siebie czy drugiego człowieka z miłością, pomódl się w taki sposób: "Boże, pomóż mi spojrzeć na moje życie tak, jak Ty na nie patrzysz" - zachęcał kaznodzieja.

Pan Bóg nie potrafi patrzeć inaczej niż z miłością. I spełnia obietnice. Dlatego Mojżesz mógł uważać o sobie, że jest mordercą, uciekinierem, jąkającym się wyrzutkiem. Ale Bóg widział w nim kogoś więcej - lidera, bohatera, świętego.

Jak Festiwal Życia w Kokotku odbierają uczestnicy?

- Wybrałem się na festiwal po raz pierwszy, żeby pogłębić moją relację z Panem Bogiem i spotkać się z przyjaciółmi. Bieg Festiwalowicza, jutrznia oraz koncerty to są moje ulubione punkty programu. Przyjeżdżają tutaj przeróżni ludzie, nawiązujemy nowe znajomości, możemy się wymieniać doświadczeniami związanymi z Kościołem, podbudowywać siebie nawzajem, rozmawiać o swoich problemach. To dla mnie naprawdę piękne wakacyjne przeżycie - opowiada Cezary Tabak, 19-latek z Namysłowa.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..