Rozpoczęła się 45. Piesza Pielgrzymka Wrocławska na Jasną Górę. W drodze pielgrzymom towarzyszą relikwie bł. Elżbiety Czackiej, która z "marności" utraty wzroku potrafiła wyprowadzić w swoim życiu Boże światło. - Każdy będzie mógł jej relikwie nieść i prosić o to, by bliscy, znajomi odzyskali wzrok wiary - mówił bp Jacek Kiciński.
Świt powitał tym razem pielgrzymów strugami deszczu. Wokół katedry zaroiło się od różnobarwnych peleryn i parasoli, a hasło "Pielgrzymi nadziei" nabrało nowych znaczeń... Wielkiej trzeba było nadziei, by wyjść z łóżka i zdecydować się na wędrówkę.
Zdjęcia:
- Dzisiejsza liturgia słowa jest taka bardzo "podnosząca". "Marność nad marnościami..." - mówi Kohelet. W Ewangelii słyszymy: "Nie gromadzić dobra na ziemi...". Możemy jeszcze dziś powiedzieć: "Deszcz nad deszczami...". Dużo radości w tej liturgii słowa. Ale ta radość nie musi być tylko zewnętrzna, ale przede wszystkim to ma być radość, która czyni pokój serca - stwierdził bp Kiciński, który przewodniczył Mszy św. otwierającej jasnogórską wędrówkę.
Zauważył, że niedzielna liturgia tym razem zwraca uwagę na wolność serca. - To jest najpiękniejsze: uczynić swoje serce wolnym. Wiemy, że w naszych sercach często dużo jest spraw, o które się troszczymy, zabiegamy, a one pokoju nam nie przynoszą. Błogosławieni ubodzy duchem, wolni sercem, którzy są do dyspozycji Pana Boga - mówił, zauważając, że pielgrzymujemy tu, na ziemi, ale celem pielgrzymki jest niebo.
Zdjęcia cz. 2:
- Dobra materialne są konieczne do codziennej egzystencji, ale źle używane bardzo często powodują utratę wzroku duchowego. Człowiek przestaje widzieć człowieka, następuje zatracenie w doczesności, zabieganie. W takiej sytuacji nie mamy czasu ani dla Boga, ani dla człowieka, ani dla siebie. Dlatego św. Paweł mówi: "Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi..." - przypomniał, ukazując, że spotkanie z Bogiem zmienia perspektywę.
- Odnaleźć sens życia, umocnić wiarę, odnowić duchowość - to jest cel pielgrzymki. Nie jest nim "ładowanie akumulatorów", ale umocnienie serca, odnowienie wiary, przybliżenie się do Boga - podkreślił.
- Nasza pielgrzymka odbywa się w czasie jubileuszu, który mówi o pielgrzymach nadziei. W Rzymie Ojciec Święty Leon powiedział młodym: "Wy jesteście światłem świata". Jako pielgrzymi nadziei jesteśmy światłością świata dla siebie nawzajem i dla dzisiejszego człowieka. Nadzieją jest Jezus Chrystus, a nadzieja zawieść nie może. Światłem jest Jezus, a ten, kto żyje Jezusem, ma światło w sobie - mówił. - Pielgrzymka to kroczenie po słowie Bożym - dodał.
Bp Jacek wyjaśniał, że w tym roku pielgrzymom w specjalny sposób będzie towarzyszyć, także w swoich relikwiach, bł. Elżbieta Róża Czacka - szczególny świadek nadziei. Przypomniał, że jako ledwie 22-letnia dziewczyna, pochodząca z zamożnej ziemiańskiej rodziny, utraciła wzrok. Rodzice szukali kolejnych lekarzy, którzy mogliby przywrócić jej zdrowie. Jej życie zmieniły słowa jednego z nich: "Panienko, panienka już widzieć nie będzie. Widocznie inne zadanie jest przed panienką w świecie. Jest wielu ludzi ociemniałych". Zamknęła się wtedy w pokoju na trzy dni, pozostając w ciemnościach - fizycznych i duchowych. Po tych trzech dniach postanowiła żyć - tak, jak to możliwe. Ostatecznie zaangażowała się całym sercem w troskę o niewidomych; założyła nowe zgromadzenie. Z "marności" swojej życiowej sytuacji wyciągnęła dobro.
- Wiele jest dziś osób, które utraciły wzrok wiary, dlatego pomyślałem, że relikwie bł. Elżbiety Czackiej będą towarzyszyć naszej tegorocznej pielgrzymce. Każdy będzie mógł nieść te relikwie i prosić o to, by bliscy, znajomi odzyskali wzrok wiary, który utracili. Utracić wzrok wiary to utracić nadzieję. Bądźmy zatem pielgrzymami nadziei. Niech ta pielgrzymka odrywa nasz wzrok od tego, co jest doczesne, a kieruje ku temu, co wieczne. Niech to będzie nasze spotkanie z Bogiem i z drugim człowiekiem, a Maryja, matka spotkania, niech nas prowadzi po szlaku pielgrzymiej drogi - modlił się.
Kiedy dzwony katedry rozkołysały się na rozpoczęcie pielgrzymiej drogi, każdy zabezpieczał się, jak mógł, przed lejącą się z nieba wodą - niektórzy z troską w oczach, inni z niesłabnącym poczuciem humoru, nawet jeśli deszcz chlupał im w przemoczonych butach już po pierwszych kilkuset metrach drogi. - Ja jestem uśmiechnięta niezależnie od pogody. Czas pielgrzymowania rozpoczęty! W strugach deszczu, ale będzie dobrze. Może po południu? - mówiła Mariola ze Środy Śląskiej, która pielgrzymuje 22. raz (!). - Idę z wnukami, w grupie 4. Wnusia idzie już po raz 12., a wnuk - 3. - wyjaśniała.
Jak się okazało... deszcz rzeczywiście po jakimś czasie przestał padać. Błogosławieni, którzy nie przestraszyli się mokrego poranka.